[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co za ajdactwo! Jak to bied cign na siebie i na nas tennieborak?Czarodziej mówi z twarz chmurn i zatroskan.Uj rce Pippina, schyli sinad nim nadsuchujc oddechu, potem pooy do na jego czole.Hobbit zadra.Zamkn oczy.Krzykn, usiad i ze zdumieniem powiód wzrokiem po twarzachotaczajcych go przyjació, bladych w ksiycowym wietle.- Nie dla ciebie, Sarumanie! zawoa przenikliwym, bezdwicznym gosem,odsuwajc si od Gandalfa. Przyl po ni wkrótce.Zrozumiae? Powtórz tylkotyle.Szarpn si usiujc wsta i uciec, lecz Gandalf powstrzyma go agodnie,chocia stanowczo.- Peregrinie Tuku! rzek. Wró! Hobbit rozpry si i opad na ziemi,chwytajc za rk Czarodzieja.- Gandalfie! krzykn. Gandalfie! Przebacz!- Mam ci przebaczy? odpar Czarodziej. Najpierw powiedz, co waciwiezrobie?- Wziem.wziem kul i patrzaem w ni wyjka Pippin i zobaczyemco, co mnie przerazio.Chciaem uciec, ale nie mogem.A wtedy przyszed on izacz mi zadawa pytania.Patrza na mnie i.i wicej nic nie pamitam.- Tym si nie wykrcisz rzek Gandalf surowo. Co widzia i co mupowiedziae?Pippin przymkn oczy i zadra, lecz nie odpowiedzia.Wszyscy w milczeniuwpatrywali si w niego, jeden tylko Merry odwróci wzrok.Twarz Gandalfa niezagodniaa jednak.- Mów! rozkaza.Pippin zacz gosem cichym i niepewnym, lecz w miar jak mówi, uspokaja si,a sowa jego brzmiay coraz wyraniej i dononiej.- Zobaczyem ciemne niebo i wysokie obronne mury rzek. i malekie gwiazdy.Wszystko zdawao si bardzo dalekie i dawne, mimo to jasne i ostre.W pewnejchwili gwiazdy zaczy to znika, to znów si pojawia, bo pod nimiprzelatyway jakie skrzydlate stwory.Olbrzymie, jak mi si zdawao, chocia wkrysztale wygldy nie wiksze ni nietoperze krce wokó wiey.Jeli sinie myl, byo ich dziewi.Jeden lecia prosto na mnie, rós mi w oczach.Mia straszliwe.nie, nie! Nie mog o tym mówi.Chciaem uciec, bo miaemwraenie, e ten stwór wyfrunie z kuli, ale gdy przesoni ca jejpowierzchni, nagle znikn.I wtedy przyszed on.Mówi do mnie, lecz niesyszaem gosu ani sów.Po prostu patrza, a ja czytaem w jego wzrokupytanie: A wic wrócie? Dlaczego nie zgaszae si tak dugo? Nic nieodpowiedziaem.Znowu spyta: Kto ty jest? Nie odpowiadaem, ale to byamka, on nalega, cisn mnie, a w kocu rzekem: Hobbit.Jak gdyby dopiero wtedy mnie zobaczy, rozemia si szyderczo, okrutnie.Jakbymnie noami dga.Próbowaem si wyrwa.Ale on powiedzia: Czekaj no chwil.Spotkamy si znów niebawem.Powiedz Sarumanowi, e to cacko nie jest dla niego.Przyl po nie lada dzie.Zrozumiae? Powtórz tylko tyle. Wpija si we mniewzrokiem.Miaem wraenie, e rozsypuj si w proch.Nie, nie! Wicej nic niepamitam.- Spójrz na mnie! rzek Gandalf.Pippin spojrza mu prosto w oczy.Czarodziej przez dug chwil w milczeniuwpatrywa si w niego.Potem twarz mu zagodniaa, ukaza si na niej cieumiechu.Mikkim gestem pooy do na gowie hobbita.- W porzdku powiedzia. Moesz nic wicej nie mówi.Nie odniosepowaniejszej szkody.Nie ma w twoich oczach kamstwa, a tego si najbardziejbaem.Za krótko tamten z tob rozmawia.Zawsze bye postrzelony, ale jestew dalszym cigu postrzelecem uczciwym, Peregrinie Tuku.Niejeden mdrzejszy odciebie gorzej by wyszed pokiereszowany z takiego spotkania.Bd jednakostrony.Ocalae, a wraz z tob ocaleli twoi przyjaciele jedynie szczliwymtrafem, jak si to potocznie mówi.Nie licz drugi raz na podobne szczcie.Gdyby ci wzi na spytki, niemal pewne, e powiedziaby mu wszystko, cowiesz, na nasz wspóln zgub.On jednak nie wypytywa ci zbyt natarczywie.Bardziej ni o wiadomoci chodzio mu o ciebie, chcia jak najszybciejdosign ci, cign do Czarnej Wiey i tam bez popiechu wydoby z ciebiewszystko.Nie dryj.Skoro wtrcasz si do spraw czarodziejów, musisz byprzygotowany na takie przygody.No, niech tam.Przebaczam ci, Pippinie.Gowado góry, bd co bd uniknlimy najgorszego.agodnie dwign Pippina i zaniós go na poprzednie legowisko.Merry szedkrok w krok za nim i usiad przy wezgowiu przyjaciela.- Le i odpoczywaj, a jeli moesz, zanij rzek Gandalf. Zaufaj mi.Jeliznów palce ci bd wierzbi, powiedz mi o tym.S na to lekarstwa.A w kadymrazie prosz ci, mój hobbicie, nie wtykaj mi nigdy pod okie twardegokamienia.Tymczasem zostawiam was tu we dwóch.To rzekszy Gandalf odszed i wróci do towarzyszy, wci jeszcze stojcych wzadumie i niepokoju nad krysztaem Orthanku.- Niebezpieczestwo zjawia si noc i w chwili, gdy go nie oczekiwalimy rzek. Bylimy o wos od zguby.- Jak si czuje Pippin? spyta Aragorn.- Myl, e nic mu nie bdzie odpar Gandalf. Zbyt krótko by w mocytamtego, a zreszt hobbici maj zadziwiajc odporno.Wspomnienie, aprzynajmniej jego groza szybko zapewne zblednie.Nawet za szybko.Czy zgodziszsi, Aragornie, wzi kryszta Orthanku pod swoj opiek? Wiedz, e toniebezpieczne zadanie.- Niebezpieczne z pewnoci, ale nie dla wszystkich rzek Aragorn. Jestkto, kto ma do tego krysztau niezaprzeczalne prawo.Bo to przecie bezwtpienia palantir ze skarbca Elendila, powierzony stranicy Orthanku przezkrólów Gondoru.Zblia si moja godzina.Tak, wezm palantir i bd gostrzeg.Gandalf spojrza na Aragorna, a potem ku zdumieniu wiadków podniós zawinityw paszcz kryszta i poda rycerzowi z niskim ukonem.- Przyjmij go, dostojny panie rzek jako zadatek innych skrbów, które bdci zwrócone.Lecz jeeli pozwolisz, bym ci radzi w sprawach twojejniezaprzeczalnej wasnoci, posuchaj mnie i nie uywaj go, przynajmniej nieteraz jeszcze.Bd ostrony!- Czy byem kiedykolwiek niecierpliwy i nieostrony, ja, który czekaem iprzygotowywaem si przez tak dugie lata? odpar Aragorn.- To prawda.Uwaaj wic, aby nie potkn si u kresu drogi rzek Gandalf.Zachowaj sekret! O to prosz te wszystkich obecnych.Nikt, a przede wszystkimPeregrin, nie powinien wiedzie, kto przechowuje kryszta.Pokusa moe wróci,bo hobbit niestety mia kul w rku i zaglda w ni, a to nie powinno byo sizdarzy.le si stao, e dotkn jej wtedy w Isengardzie; wyrzucam sobie, emnie do szybko mu j odebra.Byem jednak zaprztnity mylami o Sarumanie iza póno odgadem, jak moc ma pocisk, który zrzucono nam z wiey.Dopieroteraz wiem to na pewno.- Tak, nie ma co do tego wtpliwoci rzek Aragorn. Nareszcie wiemy, w jakisposób Isengard utrzymywa czno z Mordorem.Wiele zagadek si wyjanio.- Zadziwiajca jest potga naszych wrogów i równie zadziwiajce s ich saboci powiedzia Theoden. Istnieje co prawda stare przysowie: zo czsto samasiebie zoci niszczy.- Nieraz tak bywao rzek Gandalf lecz tym razem los szczególnie namsprzyja.Kto wie, moe hobbit uchroni mnie przed gronym bdem.Zastanawiaem si bowiem, czyby nie wypróbowa tego krysztau, eby odkry, doczego suy.Gdybym to zrobi, ujawnibym si przed wrogiem.A nie jestemjeszcze gotów do tej próby, nie wiem nawet, czy kiedykolwiek bd do niejdostatecznie przygotowany.Nawet gdyby starczyo mi si, eby si w porcofn, on by mnie zobaczy, a to oznaczaoby dla nas klsk.Nie powinien omnie nic wiedzie, póki nie wybije godzina, gdy tajemnica nie bdzie ju na nicpotrzebna.- Myl, e ta godzina ju nadesza rzek Aragorn.- Jeszcze nie odpar Gandalf. Pozostaje krótki czas niepewnoci, którmusimy wykorzysta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]