[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pañcia wdrepta³a do œrodka,Jonathan Carroll - Kraina Chichów157obrzuci³a mnie lekcewa¿¹cym spojrzeniem, przysiad³a na stopie Anny i opar³asiê o jej nogi.- Pañcia, powiedz Tomaszowi, kim jesteœ.Pies spojrza³ na ni¹ z kamiennympyskiem.- Masz mu powiedzieæ! Ju¿ mo¿na, ju¿ czas.Musimy mu powiedzieæ.Pies zaskowyta³ i wci¹gn¹³ ³eb miêdzy barki.Wystawi³ ³apy jak do uœciskud³oni:- Powiedz mu!- Wil - Wilma Inkler.Ostro¿nie przesun¹³em siê na skraj ³Ã³¿ka.G³os by³ identyczny jak wtedyg³os Kulfona: przypomina³ g³os kar³a, z tym, ¿e w przypadku Pañci by³ jeszczebardziej makabryczny, czy te¿ perwersyjny, bo zdecydowanie ¿eñski.W tymstworzeniu istotnie tkwi³a kobieta.Czy by³ to karze³, czy bullterier - g³osmia³kobiecy.Donoœny i wyraŸny- Powiedz mu, jak siê naprawdê nazywa³ Kulfon.Pies przymkn¹³ oczy i westchn¹³, jakby go coœ zabola³o.- Gert Inkler.To by³ mój m¹¿.- O rany! Facet z albumu o dworcach kolejowych! Ten, który chcia³ obejœæœwiat dooko³a! Nale¿y pamiêtaæ, ¿e rozmawia³em z psem.- Czy ja oszala³em? Rozmawiam z pieprzonym psem!- Nie jestem psem! Chwilowo tak, ale to siê zmieni, jeszcze dzisiaj.Dzisiajkoniec! Koniec! Na zawsze!Pañcia wyraŸnie by³a na mnie obra¿ona.hej pysk co prawda nie zmieni³wyrazu, ale g³os sta³ siê o ton wy¿szy, bardziej zaczepny.Nie warto pytaæ, cosiê dzia³o w mojej g³owie, bo i tak nie by³bym w stanie tego opisaæ.Siedzia³emgo³y w ³Ã³¿ku Anny France i rozmawia³em z bullterierem, który oœwiadcza³, ¿eod dzisiaj przestaje byæ bullterierem.- Wilmo, wyjdŸ teraz na chwilê i daj nam pomówiæ.Zawo³am ciê, jak bêdzietrzeba.Patrzy³em za odchodz¹cym psem.Czu³em siê, jakby w mojej g³owie rozwija³siê k³êbek przêdzy.Myœla³em, ¿e kiedy wstanê, zakrêci mi siê w g³owie, alejakoœ siê nie zakrêci³o.Jonathan Carroll - Kraina Chichów158- Czy ju¿ wszystko rozumiesz, Tomaszu?Usiad³em z powrotem na ³Ã³¿ku, doszczêtnie pokonany.W ubieraniudoszed³em zaledwie do bia³ych slipek.- Co rozumiem, Anno? ¯e macie tutaj gadaj¹ce psy? Nie rozumiem.¯ewiedzia³aœ z góry , ¿e ch³opiec umrze? Nie rozumiem.¯e miejscowi œwiêtuj¹przejechanie psa przez samochód? Nie rozumiem.Czy masz dalsze pytania?Na nie równie¿ odpowiedŸ brzmi - "Nie".- Sk¹d wiesz o Kulfonie?- Rozmawia³ ze mn¹ tu¿ przed œmierci¹.Przypadkiem.Zaskoczy³em gopodczas drzemki.Gada³ przez sen.- Boisz siê?- Tak.Gdzie moje spodnie?- Nie wygl¹dasz na przestraszonego.- Gdybym w tej chwili przesta³ siê ruszaæ, dosta³bym ataku epilepsji.Gdziemoje pieprzone portki?!Wyskoczy³em z ³Ã³¿ka i lata³em po pokoju jak wariat.Ba³em siê jak cholera,by³em œmiertelnie wyczerpany pieprzeniem Anny i drêczy³a mnie potwornaciekawoœæ.Anna z³apa³a mnie za nogê i przyci¹gnê³a do siebie.- Czy mam ci wszystko wyjaœniæ?- Co mi chcesz wyjaœniaæ, Anno? Puœæ mnie, dobrze? Co tu jest dowyjaœniania?- Galen.Mój ojciec.Wszystko.- Czy to znaczy, ¿e dotychczas nic, co mi mówi³aœ, nie by³o prawd¹? Tofantastyczna wiadomoœæ.Gdzie moja koszula, do cholery?!- Uspokój siê, Tomaszu.Wszystko, co wiesz, jest prawd¹, a raczej czêœci¹prawdy.Proszê ciê, przestañ chodziæ w kó³ko.Chcê ci wszystko powiedzieæ.To wa¿ne!Zobaczy³em róg koszuli wystaj¹cy spod poduszki ale w g³osie Anny by³o tylesi³y i stanowczoœci, ¿e nie siêgn¹³em po koszulê.Ko³o ³Ã³¿ka sta³o wiekowekrzes³o z bocznymi oparciami.Usiad³em w nim.Nie chcia³em, ¿eby Anna mnieJonathan Carroll - Kraina Chichów159dotyka³a, kiedy bêdzie mówi³a to, co ma mi do powiedzenia - cokolwiek tobêdzie.Popatrzy³em na swoje bose stopy i poczu³em, jak zimna, drewnianapod³oga wspina siê na mnie przez piêty.Nie chcia³em patrzeæ na Anny.Nieby³em pewien, czy jeszcze kiedykolwiek bêdê w stanie na ni¹ patrzeæ.Z zewn¹trz da³ siê s³yszeæ klakson samochodu.Mo¿e to Ryszard Leeprzyjecha³, ¿eby nam dotrzymaæ towarzystwa.Ciekaw by³em, co w tej chwilirobi Saxony.Anna podesz³a do szyfonierki, która od pocz¹tku przypomina³a mi ¿elazn¹dziewice.Otworzy³a jedno skrzyd³o i nachyli³a siê do œrodka.Spojrza³em nani¹ otwarcie dopiero kiedy siê upewni³em, ¿e nie mo¿e mnie widzieæ.Annaprzerzuca³a ubrania i buty.W pewnym momencie z szafki wyfrun¹³ sanda³, atu¿ za nim gruby drewniany wieszak.Po d³u¿szej chwili Anna wy³oni³a siê zchaosu trzymaj¹c du¿¹, metalow¹ skrzynkê wielkoœci przenoœnej maszyny dopisania.Otworzy³a wieko i wyjê³a niebieski ko³onotatnik.Postawi³a skrzynkê napod³odze i przerzuci³a pierwsze kartki zeszytu.- Tak, to ten - przyjrza³a siê zeszytowi raz jeszcze, po czym poda³a go mnie.- Strony s¹ ponumerowane.Zacznij czytaæ oko³o czterdziestej.Zacz¹³em czytaæ.Pismo by³o to samo: fantazyjna, wyd³u¿ona, ukoœnakursywa.Atrament sp³owia³ na kolor br¹zowy.Na stronach nie by³o dat.Zapisci¹g³y.¯adnych rysunków, ¿adnych ozdobników.Tylko opisy Galen, Missouri.Galen od strony wschodniej, Galen od strony zachodniej, Galen ze wszystkichpozosta³ych stron œwiata.Ka¿dy sklep, ka¿da ulica, nazwiska ludzi, ichzawody, pokrewieñstwa, imiona dzieci.Wielu z tych ludzi zna³em osobiœcie.Opis jednego elementu zajmowa³ czasem dziesiêæ, dwanaœcie, stron.Liniabrwi, barwa nik³ego w¹sika oceniaj¹cego usta kobiety.Przerzucaj¹c kartki, zorientowa³em siê, ¿e ca³y zeszyt jest taki.Francesporz¹dzi³ szczegó³owy inwentarz miasta - je¿eli coœ takiego w ogóle jestmo¿liwe.Podejrzliwie zerkn¹³em na ostatni¹ stronê ko³onotatnika.Na samymdole widnia³ napis: "Ksiêga Druga".Rozejrza³em siê, szukaj¹c wzrokiem Anny.Wygl¹da³a przez okno, odwrócona do mnie plecami.- Ile jest takich ksi¹g?- Czterdzieœci trzy.- Wszystkie takie jak ta? Listy osób i przedmiotów?- Tak, w "Pierwszej Serii s¹ tylko spisy osób i szczegó³y przedmiotów.- Jakto: w "Pierwszej Serii?"Jonathan Carroll - Kraina Chichów160- W "Pierwszej Serii Galen".Ojciec tak je nazywa³.Wiedzia³, ¿e zanimprzyst¹pi do Drugiej Serii" musi sporz¹dziæ coœ w rodzaju encyklopediigaleñskiej.Samo miasto i wszystko, co by³o w mieœcie, tak jak on to widzia³.Skompletowanie tych danych zajê³o mu przesz³o dwa lata.Od³o¿y³em zeszyty na kolana.W pokoju zrobi³o siê jeszcze zimniej, wiêcwyci¹gn¹³em koszulê spod poduszki i ubra³em siê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]