[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zachêca bezustannie ten m¹¿ nieznu¿onyDo dzielnej i namiotów, i floty obrony.I Hektor miêdzy swymi nie zosta³ orszaki,390 Lecz jak orze³ zoczywszy pas¹ce siê ptakiUderza na ¿urawie, gêsi lub ³abêdzie,W takim¿e Hektor œmia³y rzuci³ siê zapêdzie.Pod sam¹ flot¹ walkê stoczyli tak srog¹,I¿byœ rzek³, ¿e wyczerpn¹æ swoich si³ nie mog¹;395 Taka zjad³oœæ ich piersi, taki ogieñ pali,Jakoby w tym momencie bitwê zaczynali.Wielki do mêstwa powód mia³y strony obie:Grek ju¿ zbawienia prawie nie rokuje sobie,148Trojanin dzisiaj wszystko chce zakoñczyæ razem,400 Okrêty zniszczyæ ogniem, a Greki ¿elazem.W tym przekonaniu wszystkie swe si³y wywarli,Jedni, by zwyciê¿yli, drudzy, by odparli.Hektor chwyci³ za okrêt, co wios³y licznemiProtezylaja128 stawi³ na trojañskiej ziemi,405 Ale go nie powróci³: zgin¹³ z wziêtej rany –O jego walcz¹ okrêt Greki i Trojany.Nikt tu strza³, nikt oszczepów dalekich nie ciska,Obie, równo zajad³e, strony walcz¹ z bliska.Okrutna rzeŸ: ten kole, ten r¹bie, ten siecze,410 B³yszcz¹ w rêkach dzidy, siekiery i miecze,Powietrze od orê¿Ã³w t³uk¹cych siê chrzêœci,Z r¹k, z ramion lec¹ miecze strzaskane na czêœci,Podruzgotanych zbroi pe³no na równinie,Ziemia ca³a zbroczona krwi potokiem p³ynie.415 Hektor jak chwyci³ okrêt, tak siê ci¹gle trzyma,Z zapalonymi na swych wo³aj¹c oczyma:»Nieœ pochodnie, nastêpuj œmia³o, mê¿na m³odzi!Dzieñ ten dziesiêcioletnie klêski nam nagrodzi.WeŸniemy flotê, ca³kiem wyr¿niemy lud grecki.420 Bez woli bogów przyszed³ ten naród zbójecki.Gnuœnoœæ starych zrobi³a, ¿e siê Grek ocali³,Ja bym by³ dawno natar³, ich zbi³, flotê spali³,Lecz miê wstrzyma³a starców rada zbyt ostro¿na.Dziœ wszystkich b³êdów naszych powetowaæ mo¿na,425 Bo Zeus nam ³askawej udziela opieki«.Rzek³; oni z now¹ moc¹ natarli na Greki.Na Ajasa tysi¹czne zwrócone pociski;Ju¿ on zacz¹³ rozumieæ, ¿e jest œmierci bliski.Schodzi z wierzchu na ³awê przed licznymi groty,430 Tam staje, pilnie Trojan zwa¿aj¹c obroty:Ktokolwiek z ogniem bie¿y, dzid¹ go oddala,A Greków nieustannym g³osem tak zapala:»Przyjaciele! Narodzie bogu wojny mi³y!Nie ustawajcie w mêstwie, zbierzcie wszystkie si³y!435 Czy¿ my to posi³kowe w tyle wojska mamy?Czy¿ nas nowe zas³oni¹ mury, nowe bramy?Jest¿e w bliskoœci miasto, które by nas trudemOs³abionych schroni³o? Œwie¿ym wspar³o ludem?Tu jesteœmy, daleko od ojczystych brzegów,440 Od morza i trojañskich œciœnieni szeregów –Nie gnuœnoœæ, dzielne tylko ocali nas ramiê!«128 Protesilaos – Protesilas, m¹¿ wiernej Laodamii; król Fylake w Tesalii, jakopierwszy poleg³pod Troj¹ z r¹k Hektora; motyw mi³oœci Protesilasa i Laodamii czêstowykorzystywanyby³ w sztuce i literaturze;149Rzek³; jak wœciek³y uderza, zabija i ³amie.Kto od Hektora piêknym zapa³em natchniêty,Z ogniem w rêku zuchwale bie¿a³ na okrêty,445 Na tego siê okrutnym Ajas ciosem sro¿y³:Tak dwunastu rycerzy przed flot¹ po³o¿y³.150Ksiêga XVIPieœñ o PatroklosieKiedy ci przy okrêcie zwodz¹ bój okrutny,Przed obliczem Achilla staje Patrokl smutny;A jako zdrój spod ska³y hojne wody toczy,Tak obfitymi ³zami p³yn¹ jego oczy.5 Wzruszon Pelid tak mówiæ do niego zaczyna:»Patroklu! Czemu p³aczesz, jak ma³a dziewczyna,Która za matki œladem drobnym krokiem goni,Chwytaj¹ za skraj szaty i rzewne ³zy roni,I twarz¹ jej przesy³a chêci niemowlêce,10 A¿ j¹ zmiêkczona matka weŸmie na swe rêce.Ach! Tak miêkkie ³zy p³yn¹ Patroklowi memu.Czy zwiastujesz co wojsku? Czy te¿ mnie samemu?Czyœ odebra³ wieœæ jak¹ smutn¹ po kryjomu?Ale mówi¹, ¿e ¿yje Menojtijos w domu;15 ¯e Pelej Myrmidony rz¹dzi w szczêœciu, w chwale:Ich by œmieræ najdotkliwsze sprawi³a nam ¿ale.Czy nad Grekami p³aczesz, ¿e przy nawach gin¹?W³asn¹ oni œci¹gnêli te nieszczêœcia win¹.Lecz mów! Oba wszak sobie jesteœmy najszczersi«.20 Na to Patrokl, westchn¹wszy z g³êbokoœci piersi:»Daruj ³zom, najmê¿niejszy z Greków, przyjacielu!Trudno ich nie wylewaæ wœród nieszczêœæ tak wielu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]