[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mam nadzieję, że nie, admirale.Płynie pan ku klęsce i katastrofie.Możemy jednak jeszcze im zapobiec, jeśli nas pan wysłucha.- Słucham.Bez wątpienia Amerykanie słuchają także.Cały świat czeka na to, co ma pan do powiedzenia, komandorze Hidaka.- „Oto nadszedł zabawy czas, jesteśmy po to, aby rozweselić was” - zanucił pod nosem Moertopo.Hidaka zgromił go spojrzeniem.Nie wiedział, z jakiej piosenki pochodził ten fragment, ale gdyby admirał Yamamoto usłyszał coś takiego, skutki byłyby zapewne katastrofalne.- Admirale, proszę o wybaczenie, ale nie powinniśmy nawet próbować wyjaśniać niczego przez radio - powiedział.- Byłby to daremny wysiłek.Jesteśmy obecnie o dwadzieścia minut lotu od waszej pozycji.Podejdziemy do lądowania na pokładzie dziobowym, przed wieżami artyleryjskimi.Powiedziano mi, że będzie to niebezpieczny manewr.Pilot prosi, aby ustawić okręt burtą do wiatru.- To bardziej niż niebezpieczne - rzucił Yamamoto.- Skutki będą opłakane.Nie możecie lądować wodnopłatowcem na pancerniku.Ostrzegam was.Jeśli zbliżycie się do Yamato, będziemy musieli was zestrzelić.- Nie lecimy wodnopłatowcem, admirale.Możemy wylądować na pancerniku, nie powodując uszkodzeń.Proszę do nas nie strzelać.Niebawem sam pan zrozumie.Bez odbioru.Przeciągnął palcem wskazującym po szyi, dając znak Moertopie, aby przerwał połączenie.Głównodowodzący Połączonej Floty umilkł w pół słowa.Admirał Kakuta był przerażony.Spojrzał na podwładnego, jakby ten naprawdę postradał zmysły.Nikt nie rozmawiał w ten sposób z Isoroku Yamamotą.Hidaka rozłożył bezradnie ręce.- Z tego, co słyszałem, admirał jest hazardzistą.Ja także.Yamamoto otworzył i zamknął usta.Raz i drugi.Nie wydobył się jednak z nich żaden dźwięk.Może uda im się wylądować na Yamato, pomyślał.To owadopodobne coś, któremu udało się przelecieć prawie dwa tysiące kilometrów ponad zamglonym oceanem, i to w nocy, zdawało się wisieć nieruchomo nad forkasztelem.Nie, to coś naprawdę tam wisiało.Po oceanie przetaczały się dwumetrowe fale, które wielki dziób Yamato przecinał, jakby były tumanami dymu.Jednak oddech Pacyfiku udzielał się w jakimś stopniu ogromnemu, wypierającego sześćdziesiąt pięć tysięcy ton kadłubowi.Yamamoto, który po cichu rozkazał jednak zmienić kurs, nie mógł oczu oderwać od tajemniczej maszyny, która powtarzała wiernie każdy ruch znajdującego się poniżej pokładu.„Wodnopłatowiec” podnosił się i opadał w tym samym rytmie co okręt.Zupełnie jakby pilot próbował tańczyć nad kołyszącym się lekko pancernym behemotem.Admirał Yamamoto, kapitan Takayanagi i wszyscy oficerowie, którzy zebrali się na wysoko umieszczonym pomoście, patrzyli jak zahipnotyzowani i zastanawiali się, czy naprawdę ten bezskrzydły samolot zdoła wylądować, czy nie rozbije się o pokład.Nie mieli pojęcia, jakim cudem pilot może cokolwiek dostrzec w mroku i tumanach wodnych rozprysków, ale widać jednak dostrzegał co trzeba.Szybkim i znamionującym wprawę pilota manewrem ważka usiadła na płytach pokładu dziobowego.Ryk silnika ucichł raptownie i nad kadłubem dały się dojrzeć łopaty zwalniającego obroty wirnika.To wyjaśniało, jak maszyna mogła utrzymywać się w powietrzu.Grupa marynarzy rzuciła się z linami, aby umocować maszynę na pokładzie.KRI Sutanto, 3 czerwca 1942, godzina 02.37- Poruczniku Tomonagi, szybko.Kapitan się budzi.Tomonagi podążył za marynarzem do kwater oficerskich.Mężczyzna, którego wcześniej Moertopo wskazał jako kapitana, rzucał się na wpół przytomny na posłaniu.Tomonagiemu zrobiło się niedobrze, pot wystąpił mu na czoło.Rozkaz komandora Hidaki brzmiał jednak jednoznacznie.- Wy dwaj - warknął w kierunku pary marynarzy.- Złapcie go i za mną.Paru Indonezyjczyków, którzy chcieli pomóc, zostało zatrzymanych przez uzbrojonych żołnierzy japońskich.- Zajmiemy się nim - powiedział Tomonagi.- Wracajcie do swoich obowiązków.Żaden go nie zrozumiał, ale ton był jednoznaczny.Nie próbowano im przeszkadzać, gdy wynosili kapitana na korytarz.Tomonagi poprowadził ich na górę.Na pokładzie podszedł do relingu i rozejrzał się wkoło.Nie było tu nikogo poza dwoma japońskimi wartownikami.Skinął na marynarzy, którzy unieśli bezwładne ciało i cisnęli je za burtę.Dał się słyszeć plusk i nic więcej.Żadnego krzyku.HIJMS Yamato, 3 czerwca 1942, godzina 03.28Porucznik Ali Moertopo nie wiedział dość o admirale Isoroku Yamamocie, aby w pełni docenić zaszczyt, który go spotkał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]