[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziennikarze bawili siê wspaniale, obserwuj¹c kolejnych Phelanów.Trzech rysowników pracowa³o gor¹czkowo; widok, jaki roztacza³ siê przed nimi,stanowi³ niewyczerpane Ÿród³o inspiracji.Zielonow³osy punk sta³ siênatchnieniem rozlicznych szkiców.Josh Stafford pojawi³ siê o dziewi¹tej piêædziesi¹t.By³ z nim Tip Durban, dwajinni pracownicy firmy i kilku doradców.Z kamiennymi twarzami zasiedli przyswoim stole, pustym w porównaniuz zajmowanym przez Phelanów i ich prawników.Josh po³o¿y³ przed sob¹ grub¹aktówkê i wzrok wszystkich zebranych natychmiast spocz¹³ na niej.Wewn¹trz by³ocoœ, co wygl¹da³o na dokument gruby na piêæ centymetrów i bardzo podobny dotego, który stary Troy podpisa³ przed dziewiêtnastoma dniami pod czujnymiobiektywami kamer.Phelanowie nie mogli oderwaæ od niego wzroku.Wszyscy oprócz Ramble’a.PrawoWirginii pozwala³o nieletnim spadkobiercom odbieraæ spadek, jeœli maj¹tek by³p³ynny i nie ci¹¿y³y na nim wierzytelnoœci i op³aty podatkowe.Szacunkowo,wed³ug prawników, chodzi³o o nie mniej ni¿ dziesiêæ milionów na g³owê.Brighttwierdzi³, ¿e po piêædziesi¹t milionów.W ca³ym swoim ¿yciu nie widzia³piêædziesiêciu tysiêcy.O dziesi¹tej urzêdnicy zamknêli drzwi na klucz i sêdzia Wycliff wy³oni³ siê zwejœcia za ³aw¹ sêdziowsk¹.W sali zaleg³a cisza.Usiad³ na krzeœle, œwie¿owyprasowana toga sp³ynê³a na pod³ogê.Uœmiechn¹³ siê.- Dzieñ dobry - powiedzia³ do mikrofonu.Wszyscy odwzajemnili uœmiech.Ku wielkiemu zadowoleniu Wycliffa sala by³awype³niona po brzegi.Spojrza³ na swoich oœmiu pomocników, uzbrojonych iczujnych.Popatrzy³ na Phelanów; ani jednego wolnego miejsca.Niektórzy zadwokatów dos³ownie stykali siê ramionami.- Czy wszystkie strony s¹ obecne? - zapyta³.G³owy nad stolikami pokiwa³y wniemym potwierdzeniu.- Muszê wszystkich zidentyfikowaæ - oznajmi³, siêgaj¹c po dokumenty.- Pierwszywniosek zosta³ wniesiony przez Rexa Phelana.- Zanim jeszcze przebrzmia³ys³owa, Hark Gettys zerwa³ siê na równe nogi i odchrz¹kn¹³.- Wysoki S¹dzie, nazywam siê Hark Gettys - zagrzmia³ w kierunku ³awy.- Ireprezentujê pana Rexa Phelana.- Dziêkujê.Mo¿e pan usi¹œæ.W ten sam sposób Wycliff sprawdzi³ pozosta³ych spadkobierców i ich prawników.Wszystkich prawników.Dziennikarze zapisywali ich nazwiska równie szybko jaksêdzia.Ogó³em szeœciu spadkobierców, trzy eks-¿ony.Wszyscy obecni.- Dwudziestu dwóch prawników - Wycliff mrukn¹³ do siebie pod nosem.- Czy mapan testament, panie Stafford? - zapyta³.Josh wsta³, trzymaj¹c w rêku dokument.- Tak, Wysoki S¹dzie.- Czy zechce pan zaj¹æ miejsce dla œwiadków?Prawnik wyszed³ zza stolika, min¹³ protokolanta i doszed³ do miejscawyznaczonego dla œwiadków, gdzie podniós³ do góry praw¹ rêkê i przysi¹g³ mówiæprawdê.- Pan reprezentowa³ Troya Phelana? - zapyta³ Wycliff.- Tak.Przez wiele lat.- Czy przygotowa³ pan dla niego testament?- Przygotowywa³em kilka.- Czy przygotowywa³ pan jego ostatni¹ wolê?Nast¹pi³a przerwa i w miarê jej trwania Phelanowie jeszcze bardziej wytê¿ylis³uch.- Nie, nie przygotowywa³em - powiedzia³ powoli Josh, spogl¹daj¹c na sêpy.S³owabrzmia³y miêkko, lecz przeciê³y powietrze niczym grom.Prawnicy Phelanówzareagowali znacznie szybciej ni¿ spadkobiercy, którzy w wiêkszoœci nie bylipewni, o co chodzi.Wiedzieli tylko, ¿e dzieje siê coœ wa¿nego inieprzewidzianego.W sali zapad³a œmiertelna cisza.- Kto przygotowa³ jego ostatni¹ wolê i testament? - zapyta³ Wycliff jak kiepskiaktor, który czyta swoj¹ kwestiê ze scenariusza.- Pan Phelan osobiœcie.To nieprawda.Widzieli, jak starzec siedzia³ za sto³em w towarzystwie prawnikówi tych trzech psychiatrów - Zadela, Flowe’a i Theishena.Na miejscustwierdzono, ¿e jest w pe³ni w³adz umys³owych, a w kilka sekund póŸniej wzi¹³gruby dokument przygotowany przez Stafforda i jednego z asystentów, stwierdzi³wyraŸnie, ¿e jest to jego ostatnia wola i podpisa³ go.Tego nie mo¿na by³o kwestionowaæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]