[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nic dziwnego, że umiesz się dogadać z różnymi dziwakami.- Odwróciła głowę i patrzyła na niego zdrowym okiem.-1 co się stało?- Złapano mnie.- Patrzył na mętne resztki na dnie kufla.- Może chciałem tego od początku? Na przejażdżkę po Ocean Boulevard wziąłem pięknego czerwonego MG-BTG i straciłem panowanie nad kierownicą.Wjechałem gościowi na trawnik, wpakowałem mu wóz prosto w werandę.Wyszedł w szlafroku i spytał: „Nic ci się nie stało, chłopcze?” A ja mu na to: „Pierdol się!” i uciekłem.Po powrocie do klubu złapała mnie policja.Okazało się, że przyglądali się nam od pewnego czasu.- Wydałeś przyjaciół? - Donna przeszła do sedna, tak jak potrafi to tylko nauczyciel.- Nie.- Patrzył na kopcącą świecę.- Ten gliniarz, McNally, wziął mnie na komisariat i powiedział, że zawiadomi o wszystkim ojca.A jeśli nie odetnę się od tej sprawy i nie wydam wspólników, moja przyszłość jest zrujnowana.- Co ty na to?- Powiedziałem mu, żeby zaprowadził mnie do sędziego.Że biorę odpowiedzialność za to, co zrobiłem.- Bzdura.Wzruszył ramionami.- Taka jest prawda.Spędziłem noc w celi z pijakami, a kiedy następnego dnia stanąłem przed sędzią, powiedziałem: „Wysoki Sądzie, przyznaję się do tego, co zrobiłem, i biorę na siebie wszelkie konsekwencje, proszę jedynie o wzięcie pod uwagę innych rzeczy, które robię.Proszę nie sądzić mnie za jeden błąd, tylko przed podjęciem decyzji rozpatrzyć wszystko”.- Musiałeś być dzieciakiem z niezłymi jajami - powiedziała, będąc wyraźnie pod wrażeniem jego opowieści.- Może.Nie wiem.- Nagle speszył się na wspomnienie strachu, jaki go wtedy ogarnął w obdrapanej małej sali sądowej w hrabstwie Nassau.- Wiedziałem, że ojciec chciałby usłyszeć coś takiego.Nie dawał mi w tym zakresie żadnych instrukcji, po prostu czułem, że tak jest.Jego zdaniem jeśli wyłożyło się uczciwie karty na stół i nie zapominało, kim się jest, wszystko powinno ułożyć się dobrze.Tak też się stało.Sędzia dał mi wyrok w zawieszeniu i kazał utajnić akta, żebym w przyszłości nie miał problemów z dostaniem pracy.David patrzył, jak ze świecy staczają się kropelki stearyny i twardnieją na blacie stołu.Zaczął je zdrapywać, lecz zaraz zaniechał tego.Niech sobie będą.- Co się stało z twoimi przyjaciółmi?- Obaj uważali, że są twardzielami i nie muszą się do niczego przyznawać, więc sędzia posłał ich do więzienia.Bez litości.Moim zdaniem zdeprawowało ich to na całe życie.Peter nigdy nie nawiązał kontaktu z mafią, został ćpunem i w końcu popełnił samobójstwo, a Dickie obrał drogę prowadzącą przez ciemną stronę życia.Został sprzedawcą przez telefon.- Zastukał palcami o stół.- Wtedy się rozstaliśmy.Oni poszli swoją drogą, a ja swoją.Detektyw miał więc chyba w pewnym stopniu rację.To, co się stało tamtego wieczoru, prawdopodobnie zdecydowało o moim dalszym losie, tyle że nie tak, jak jemu się wydawało.- Opadł na oparcie zmęczony, z wyschniętymi ustami, jakby przegadał osiem lekcji bez przerwy.- Puenta opowieści jest taka, że jeśli uda mi się wytrwać i nie zginać karku, to z grubsza wszystko będzie dobrze.Taką mam nadzieję.- Ja też.- Wyciągnęła dłoń i uścisnęła mu rękę.Popatrzył na jej palce.- Mogę teraz ja o coś zapytać?- Dawaj, koleś.- Skąd masz pewność, że to nie ja zrobiłem?- Czyja wiem? - Zdrowym okiem lustrowała jego twarz, sprawdzając wszystkie zmarszczki i spękania.- Sprawiasz wrażenie zbyt.nie wiem, jak to powiedzieć.zaangażowanego.Można to tak określić?- Nie wiem, co chciałaś powiedzieć.- To, że sprawiasz wrażenie zbyt.zaangażowanego w kontakcie z dzieciakami.Czasami słyszę, jak rozmawiasz przez telefon z synem.Wiem, że nie powinnam podsłuchiwać, ale.- Pochyliła się do przodu i popatrzyła na niego.Oczy rozjarzyły się jej od blasku świec.- Czuję, że jesteś okej.Czuję się dobrze, widząc, jaki jesteś, kiedy nikt cienie obserwuje.Poza tym widziałam, jak obsługujesz automat do kawy.Nawet gdyby twoje życie od tego zależało, nie skonstruowałbyś bomby.Zaczekał sekundę, aż Donna skończyła, po czym uniósł ku niej pusty kufel.- Dlaczego potrzebowałem pół roku, żeby umówić się z tobą na kolację?- Ha!Stuknęli się pustym szkłem.W pewnym sensie dzisiejszy wieczór był dla Davida czymś w rodzaju punktu zwrotnego.Po raz pierwszy od ślubu z Renee przebywał z inną kobietą, a myśl, że kończy jeden etap życia i zaczyna następny, nastrajała go melancholijnie i radośnie.- Chyba powinienem już iść.- Popatrzył na zegarek.- Nie wiem, czy o tym wspominałem, ale prawdopodobnie będą do rana obserwować twoje mieszkanie.- Wyobrażam sobie.Wydało mi się to dość podniecające.Donna wstała i zaczęła sprzątać ze stołu.Rozmowa z nią sprawiła mu przyjemność.Nie powodowała zawrotów głowy, nie kryły się w niej fałszywe obietnice.Dzięki Donnie czuł, że żyje.Ta kobieta nie pozwalała sobie wchodzić na głowę, ale też nie rzucała słów na wiatr.Zastanawiał się, czy Arthur by ją polubił.- Następną kolację ja stawiam i pogadamy o tobie - powiedział, sięgając po płaszcz.- Obiecuję nie paplać przez cały czas.Może do tego czasu przestaną już mnie śledzić.- Byłoby miło.- Podeszła i poprawiła mu kołnierzyk.Uniósł dwoma palcami jej podbródek i pocałował delikatnie w usta.Pozwoliła się objąć, ale po kilku sekundach cofnęła się.- Hej, nie jedź setką gdzie wolno sześćdziesiątka.Zwolnij trochę.- Przepraszam.- Nie szkodzi.Wiem, czego chcę, i wiem, kiedy chcę, a tak się składa, że teraz nie jest odpowiedni moment.Porozmawiamy o tym innym razem, wielki chłopie.- Uczciwa propozycja.Dotknął lekko jej ramienia i ruszył do drzwi.- Jest jeszcze coś, o co chciałabym spytać.- Wal.- Zatrzymał się z dłonią na klamce.- Jestem twoim dłużnikiem.- Dlaczego: „Niech Bóg mnie uchroni przed skończeniem czegokolwiek”?- No tak, wszyscy ostatnio o to pytają.- A więc dlaczego nie chcesz niczego kończyć?Puścił klamkę.Doktor Ferry, psychiatra, postawił pytanie nieco inaczej.- Nie wiem.Chyba przyzwyczaiłem się do myśli, że jeśli czegoś nie skończę, zawsze będę miał szansę zacząć to od nowa i zrobić lepiej.Nie będzie produktu, który ludzie mogą osądzić.- Mówię to niechętnie, ale chyba nie udało ci się.- Pomogła mu zapiąć płaszcz.- Chodzi o to, żeby nie zostać osądzony.- Tak, zauważyłem.51Wpół do dziesiątej wieczorem Elizabeth Hamdy wyszła z West Side Storage przy Dziesiątej Alei, popatrzyła na stojące na chodniku prostytutki i spieszących do domu pracowników poczty, potem przebiegła przez ulicę do lincolna, w którym siedział Nasser.- W dalszym ciągu jestem na ciebie wściekła - powiedziała, kiedy usiadła.- Wiem.Przepraszam za zło, które uczyniłem.Wyglądała przez przednią szybę na sunące powoli w kierunku tunelu Lincolna samochody, przypominające z daleka wpełzające pod rzekę robaczki świętojańskie.- Nie rozmawialiśmy półtora tygodnia i zadzwoniłeś, bo potrzebujesz przysługi.- Splotła ramiona i patrzyła ponuro.- Nie przyszedłeś na moją kolację urodzinową w „Morrocan Star”.To miło.- Przepraszam.Byłem bardzo zajęty.Poza tym wstydziłem się przyjść po naszej kłótni.- Nie powinnam już nigdy z tobą rozmawiać, porwać kartki od ciebie i o wszystkim zapomnieć.- Wiem.Sam nie rozumiem, dlaczego się tak zachowałem.Straciłem panowanie nad sobą.- Skinął smutno głową i przez chwilę milczał.- Zrobiłaś to?- Tak, zrobiłam - odparła z westchnieniem.- Wynajęłam ci ten magazynek.Dwieście dolarów miesięcznie za cztery na cztery metry
[ Pobierz całość w formacie PDF ]