[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ambegen drgn¹³, bo nagle poruszy³o siê coœ w ciemnoœci.Niewielkie, szarestworzenie jednym skokiem znalaz³o siê na wozie.— Komendant Ambegen — powiedzia³o trochê wyraŸniejszym g³osem, ni¿ zwyk³y mówiækoty.— Legionistka Kamala od Dorlota, komendancie.— No! — wyrwa³o siê nadsetnikowi.— Naprawdê najwy¿sza pora! Linez i jegozwiadowca tak¿e wleŸli pod p³Ã³cienny dach wozu.Ca³a czwórka, st³oczona,rozmieœci³a siê w g³êbokich ciemnoœciach.— Nie bêdziemy tu paliæ pochodni — rzek³ Linez z cierpkim humorem.— Twoja ¿o³nierka, panie, skoczy³a mojemu zwiadowcy na plecy i kaza³a siêprzynieœæ tutaj.— Jak tylko us³ysza³am, ¿e tu jesteœ — potwierdzi³a kocica, zwracaj¹c siê chybado Ambegena; w ciemnoœciach nie by³o wiadomo.— Mów — niecierpliwie poleci³ nadsetnik.— Ale.— ma³a legionistka zawaha³a siê wyraŸnie.— O czym ju¿ wiesz,komendancie?— A o czym mia³bym wiedzieæ?Rozmowa zapl¹ta³a siê nieco.Kocica milcza³a przez chwilê, usi³uj¹c chybarozsup³aæ ten wêze³.— Nikt nie dotar³?.Do Erwy, panie? Nikt od nas nie dotar³? Ambegen odczu³uk³ucie niepokoju.— Z kotów? Nie — powiedzia³.— Pos³aliœcie.?— Dwaj poszli jeszcze przed odwil¿¹ — powiedzia³a wolno Kamala; by³ w tejpowolnoœci bardzo g³êboki smutek, uchwytny nawet dla ludzkiego ucha.— A przedwczoraj znów jeden.Dzisiaj ja.— Wyszliœmy z Erwy — krótko rzek³ Ambegen, któremu ¿al siê zrobi³o tychœwietnych, prawie ca³kiem bezbronnych w g³êbokim œniegu zwiadowców.— Ten ostatni.mo¿e byæ teraz na naszych œladach, wydeptaliœmy ca³y trakt.Mów wszystko od pocz¹tku.— A Astat?To by³a druga z³a wiadomoœæ.— £ucznik Astat?— Setnik pos³a³ go do Erwy z wiadomoœci¹.Chyba ju¿ tydzieñ temu.— Mów wszystko od pocz¹tku — poleci³ Ambegen i to by³a ca³a odpo­wiedŸ napytanie kocicy.— Dzisiaj posz³am ja.W Suchym Borze jest taka wojna, ¿e nawet kot nieprzejdzie, a w jêzorze tak du¿o zgraj, ¿e wybra³am drogê wokó³ lasu.Przy samymlesie te¿ siê bij¹, ca³y czas, wiêc zrobi³am ³uk, a poza tym.my od czterechdni nic nie jemy — powiedzia³a.— Tam ju¿ nawet nie ma co ukraœæ.Pomyœla³am,¿e najpierw zajrzê tu do najbli¿szej wioski, ¿eby zjeœæ, bo chcia³am dojœæ doErwy — t³umaczy³a siê.Linez, szepn¹³ coœ swojemu zwiadowcy.¯o³nierz zlaz³ z wozu i gdzieœ poszed³.— Podsetniczka wys³a³a nas za setnikiem — zaczê³a opowiadaæ kocica; nicwiedzia³a jeszcze o awansie Terezy.— Setnik i Astat dostali siê do niewoli.Tam nie ma gdzie siê chowaæ, jest tak ciê¿ko, panie, jak jeszcze nigdy nie by³o— wyjaœnia³a trochê chaotycznie.— Siedzimy w Trzech Wsiach, w takim spalo­nymdomu.Na œniegu zostaj¹ nasze œlady, bardzo wyraŸne, i w³aœciwie nie mo¿na siêruszyæ.Siedzimy wszyscy w dziurze pod kawa³kiem spalonego dachu, na takiejgrubej belce, która siê do koñca nie spali³a.Raz zabi³am ptaka — pochwali³asiê — nie lubiê surowego, ale zjad³am, by³ bardzo du¿y i wszyscy ¿eœmy siênajedli.Z tego miejsca, komendancie, bardzo dobrze widaæ ca³¹ okolicê, wiêcnigdzie ¿eœmy nie chodzili, tylko patrzyliœmy.Ambegen ujrza³ nagle, jak naprawdê wygl¹da s³u¿ba kociego zwiadowcy.Posy³a³osiê takiego, a on wraca³ i sk³ada³ meldunek.Teraz g³odna, wyczerpana kocica,która wreszcie znalaz³a siê poœród swoich, trochê meldowa³a, a trochê siê¿ali³a, mówi¹c wiêcej i mniej powœci¹gliwie, ni¿ zwyk³y to robiæ koty.Pomyœla³ o grupce kosmatych legionistów, od tygodnia czatuj¹cych na osma­lonejbelce, nie grubszej pewnie, ni¿ udo, trzês¹cych siê na mrozie, potemociekaj¹cych wod¹ z topniej¹cego na resztkach dachu œniegu.Z jedn¹ wron¹ zaca³y kilkudniowy posi³ek.— Ale w³aœciwie ma³o wiemy o tym, co siê dzia³o z setnikiem — ci¹gnê³alegionistka.— Ju¿ nie jest w niewoli, Astat te¿ chodzi³ wolno.Jak setnikpos³a³ go do Erwy, to znaczy myœlimy, ¿e do Erwy, Astat dosta³ od Alerów jakiœznak, tak¹ tarczê na wysokiej ¿erdzi.To chyba by³ znak dla wszystkichsrebrnych, ¿eby zostawili go w spokój u, dlatego jeœli Astat nie doszed³, topewnie zabili go z³oci [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl