[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy jej przeciwnicy, którzy wybijali królowi z głowy ten szalony pomysł, stawali się jej wrogami i byli za to karani utratą stanowisk, a często wtrąceniem do więzienia.Ci-' cha, skromna Maintenon była jadowitsza od najgorszej żmii – nikomu nie darowała.Na tym, kto wystąpił przeciwko niej, mściła się w sposób okrutny.W ten sposób woda, cicha i spokojna, toczy głazy.Spokój ducha na zewnątrz, a wulkan w środku.Zawsze pogodna mina i jad wsercu.Taka była Maintenon, bezsprzecznie niepospolita, genialna kobieta, gotowa w drodze do celu poruszyć największe głazy.Bali się jej dosłownie wszyscy, od króla poczynając, a na sługach kończąc.Ministrowie, idąc rano z raportem do króla, nigdy nie zapominali najpierw 248zajrzeć do pokojów Maintenon.I tylko po jej akceptacji tego czy innego postanowienia udawali się do króla.Jak niewidzialny pająk cicho i niespiesznie plecie swą misterną pajęczynę, tak Maintenon stopniowo i niespiesznie przejmowała w swoje ręce cugle polityki.Mówiła z rozbrajającym uśmiechem: „Jestem starą i schorowaną kobietą, nie mieszam się do polityki państwa".Mieszała się absolutnie do wszystkiego.Tymczasem Wersal podupadał.Wersal gasł.Ucichły szumne bale, maskarady, balety, polowania z czterdziestu myśliwymi i dwustu osiemdziesięciu psami oraz stuosobową nagonką.Wersal posmutniał i utracił swój blichtr.W 1684 roku, po dwóch latach od ogłoszenia Wersalu oficjalną rezydencją króla, królową została tu markiza Maintenon.„Nie śmiejcie się, zaklinam was, i nie podejrzewajcie, że to bajeczka.We Francji specjalnym rozkazem króla zabroniono żonom i mężom dopuszczać się zdrady".Tyle można wyczytać z zapisków pani de Montmo-rency („Memoires").Koniec z cudzołóstwem – tak chce Ludwik XIV, nawrócony przez swoją cnotliwą tajemną małżonkę na drogę cnoty i czystości.Całymi latami wymawiała królowi starucha Maintenon: „Łączyłeś obcowanie cielesne z cudzołóstwem.A Pismo Święte mówi, że wejście do obcego łoża lub pogwałcenie łoża bliźniego jest grzechem.Obraziłeś Pana i dałeś zły przykład ludowi swemu.Musisz to naprawić" -szeptała królowi.„Naprawiał" więc przeszłość staruszek Ludwik XIV, wewszystkim słuchający Maintenon.Narady z ministrami odbywały się tylkow jej pokoju, tylko z jej zdaniem się liczył.Maintenon stała się dlań wyrocznią.Cicha i skromna, zapięta na ostatniguzik, szurała po Wersalu starczymi nogami aż drżały ściany.„Cicha wodabrzegi rwie".249W ciągu tych trzydziestu lat stopniowo, niezauważalnie toczyła i toczyłaserce króla, aż ten despota, niepoprawny egoista i tyran, zatracił swojąosobowość, stając się cieniem Maintenon.Oto co znaczy silna natura.Żyłteraz jej myślami, wykonywał jej rozkazy, nawet nie zauważając tego, żestał się on, władca absolutny, bezwzględnie zależny od tej bezzębnejstaruchy, którą trzydzieści lat temu tak nienawidził, że zabronił jej wstępudo pałacu królewskiego.Maintenon namówiła Ludwika XIV donajbardziej haniebnego czynu – odwołania edyktu nantejskie-go.Wprowadził go Henryk IV, jeden z najmądrzejszych królów na świecie,żeby ostatecznie przerwać odwieczną walkę protestantów z katolikami,zrównując ich w prawach.Ludwik XIV zmuszał protestantów donawrócenia się na religię katolicką, na siłę, na chama.Rozpętał pęd donawróceń.Zajęły się tym damy z Wersalu.Do dobrego tonu należało miećwłasnych „nawróconych", tak samo jak mieć kochankę, arabskiegorumaka, drogą karetę.Pani Maintenon, jedna z pierwszych, zachęcała protestantów douczestniczenia we mszach katolickich.Każdego tygodnia organizowałaspotkania pań w wersalskim kościele.Modlono się tam, by odstępcypowracali do prawdziwej, katolickiej religii.Kampania anty protestancka przybrała zdumiewające rozmiary.Misjonarze masowo i wszelkimi sposobami nawracali protestantów.Jużcałe miasta zaczęły wyrzekać się swej wiary: Aleś, Uzes, Villeneuve,Montpellier.Lecz wielu kalwinów nie chciało się nawrócić.Wówczas stali się ofiarami brutalności dragonów, wielu z nich wieszanolub wysyłano na galery.Osobiste tragedie rozgrywały się na tle nawróceń.Kupiec z Tuluzy, Calas,zabił syna za wyrzeczenie się protestanckiej wiary.Był za to okrutnietorturowany,łamany kołem.Ożyły we Francji tradycje średniowiecznych tortur.Każdemiasto szczyciło się taką „specjalizacją".Tortury uznano za oficjalnenarzędzia kary.W Rennes stosowano przypalanie stóp żarzącym sięwęglem, w Rouen i Be§ancon lubowano się w torturze wodnej – skazańcazwiązywano sznurem i zanurzano w lodowatej wodzie, Paryż preferował„hiszpańskie buty".Odwołanie edyktu nantejskiego było bodajże największym błędemLudwika XIV.Nie byłoby tej hańby, gdyby król usłuchał swego dziadaHenryka IV, a nie starej bigotki Maintenon.Jeszcze nie tak dawnoukazywały się publikacje, wybielające Maintenon i twierdzące, że niemiała ona nic wspólnego z odwołaniem edyktu nantejskiego.Obecnie,kiedy dostępne są wspomnienia Saint-Simona i innych współczesnychtamtej epoki, nikt nie ma wątpliwości, że to właśnie Maintenonzainspirowała króla do tego haniebnego aktu.Zresztą inspiratorów byłotroje: Maintenon, minister wojny Louvois i spowiednik Maintenon – LaChaise.Niestrudzona księżna Palatyńska, nie przebierając w słowach, notuje wswych pamiętnikach, co sądzi o tym zdarzeniu: „Zanim ta stara zdzirazaczęła tu swoje rządy, religia we Francji była całkiem rozsądna.Całe zło spowodował ksiądz La Chaise, długouchy jezuita.Pani Maintenon grała tu pierwsze skrzypce.Diabeł z piekła rodem nie byłby od niej gorszy.Ambicje jej całą Francję pogrążyły w nieszczęściu.Ona przyczyniła się najwięcej do prześladowań protestantów.Stare babsko zdominowało króla tak bardzo, że we wszystkim ulegał jej woli.Pani Maintenon od dawna uważała to przedsięwzięcie za zbawienne dla duszy króla".Jest to tym dziwniejsze, że przecież dawniej Maintenon sama była protestantką.Ta niby łagodna kobieta, 251która nigdy nie podnosiła głosu, rozkazała stosować siłę – kazała rodzicom protestantom zabierać dzieci i siłą nawracać je na katolicyzm.Odwołanie edyktu nantejskiego 18 października 1685 roku przyniosło ogromne szkody Francji.Do drugiej nocy Bartłomieja nie doszło, lecz zamieszki, bunty, powstania, akty samowoli, lincze rozkwitły pod koniec panowania Ludwika XIV; przyczyniła się do tego Maintenon…Nigdy nie rządziła państwem demonstracyjnie i kategorycznie.Wszystko odbywało się zakulisowo, pod płaszczykiem dwuznaczności, niedomówień, aluzji.Król pracował w jej gabinecie.Gdy omawiał z ministrem jakąś ważną sprawę, Maintenon czytała albo wyszywała.Słyszała wszakże doskonale każde słowo.Często król pytał ją o zdanie.Odpowiadała wówczas z wielkim umiarem.Nigdy nie okazywała emocji, ale była w zmowie z ministrem, który nie śmiał czegokolwiek nie uzgodnić z nią wcześniej.Brała czynny udział we wszystkich wydawanych przez króla wyrokach i ułaskawieniach.Trzy] czwartenominacji, o których decydowano w gabinecie, było przez nią akceptowane.W końcu całkowicie uzależniła ministrów od siebie.Nie cierpiała żadnego sprzeciwu i gdy widziała, że któryś z ministrów stawał się wobec niej niepokorny, robiła wszystko, żeby odwołać go ze stanowiska
[ Pobierz całość w formacie PDF ]