[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Wyjmij plan ze schowka na rękawiczki – odparła Yael.– I pokaż mi drogę na miejsce.Thomas przestał się upierać i zajrzał do schowka.– Nie uważasz, że to zbyt łatwe? – zapytała Yael, stając na czerwonym świetle.– Niby co?Zrobiła nieokreślony ruch ręką.– To.że mieliśmy szczęście i znaleźliśmy odciski palców, które na dodatek pasują do notowanego mężczyzny.Czy to nie jest trochę.zbyt proste w stosunku do tego, co przeżyliśmy?– Aha, więc twoim zdaniem to łatwe? – zdziwił się Thomas.– Tylko że trzeba było wpaść na pomysł ze świeczką, zdjąć odciski palców, mieć możliwość ich analizy.Nic więcej! Tylko że to wcale nie jest łatwe.Ale my o tym pomyśleliśmy, ot co! A zresztą nie ma nic dziwnego w tym, że facet jest notowany, przeciwnie, byłoby dziwne, gdyby nie był.Wyobraź sobie, że chcesz zatrudnić typa od mokrej roboty, czy zwrócisz się z tym do twojego bankiera, piekarza albo kelnera, który podaje ci kawę? Nie, poszukasz kryminalisty, zawodowca.– Jeśli spojrzeć na to z tej strony.Wcale się nie pomylił.Przecież nie trafiła do filmu, w którym każdy mógł być płatnym mordercą.Kiedy światło zmieniło się na zielone, Yael wcisnęła pedał gazu.Niebieski peugeot lawirował po labiryncie wąskich i krętych uliczek, nim wjechał do przemysłowej dzielnicy, w której część budynków była opuszczona, otaczające je zaś tereny leżały odłogiem.Skręciła w zaułek kończący się kanałem l’Ourcq.Po lewej stronie ciągnęła się rampa załadunkowa dla naczep, prawą zaś zajmował mur przedzielony pośrodku otwartą bramą.Za murem wyłoniła się zniszczona dwupiętrowa budowla, zajęta w dwóch trzecich przez blaszany magazyn.– Zaparkuj tam – polecił Thomas, wskazując wnękę na początku uliczki.– Teraz musimy obrać właściwą strategię.– Masz jego zdjęcie?Thomas poszperał w dokumentach i podał jej odbitkę ksero.Chociaż nie była najlepszej jakości, dało się rozróżnić mężczyznę o okrągłej twarzy, gęstych wąsach i bujnej czuprynie.Na wydruku wydawało się, że ma bardzo grube, jakby spuchnięte powieki.– Parszywa gęba – stwierdził Thomas.– Mam nadzieję, że tam będzie.– Jest – zapewnił dziennikarz.– Skąd wiesz?– Według moich informacji jeździ czerwonym fiatem.Tym, który tam stoi – dodał, wskazując samochód brodą.– Zostaniesz tu na czas.– Mowy nie ma!Thomas oparł głowę o zagłówek.– Ten cały Languin jest niebezpieczny, Yael.– I ma taki czy inny związek ze wszystkim, co mi się przydarza.Możesz więc sobie mówić, co chcesz, a i tak ledwie przekroczysz ten próg, będę ci deptać po piętach.Thomas przesunął językiem po zębach, z trudem hamując rozdrażnienie.– Dobrze – powiedział wreszcie.– Ale trzymasz się z tyłu.Wydostawszy się z peugeota, Yael zmieniła plan:– Nie będziemy ryzykować, że zwieje, kiedy nas zobaczy.Ty pójdziesz do magazynu, a ja zajmę się biurem.Ten, kto go pierwszy zauważy, zaczyna wrzeszczeć.– To nie jest dobry pomysł.Yael zaczęła się już oddalać zdecydowanym krokiem.– Ale to mój pomysł.Jesteś przesądnym Irlandczykiem? A ja upartą Bretonką.Kiedy przekroczyła próg, usłyszała, jak Thomas burczy pod nosem:– Co mają do tego Bretończycy.23Yael przemierzała dziedziniec fabryki tak pewnym i stanowczym krokiem, jakby tu pracowała.Mijając czerwonego fiata, pochyliła się, żeby sprawdzić, co ma w środku.Zauważyła po drodze, że tylna szyba jest opuszczona o jakieś dziesięć centymetrów, drzwi od strony pasażera zaś niezablokowane, o czym świadczyła pozycja klamki.Ideałem byłoby umieścić gdzieś nadajnik, aby móc go śledzić na bieżąco.Śmiała się z samej siebie, zbliżając się do zewnętrznych schodów wiodących do biur, które znajdowały się nad magazynem.„To prawda, że kobieta nigdy nie powinna wychodzić bez GPS-u! Dzięki temu mogłaby namierzyć przystojnych facetów.”W miarę jak wspinała się po stopniach, w jej głowie kiełkowała coraz mocniej pewna myśl.Przypomniała sobie nagle pracę opiekunki do dzieci w Anglii oraz sposób, jakim posłużyła się pewna matka, żeby mieć na oku swoją nastoletnią córkę.Child Locate.Otóż pozwalał on rodzicom, by za pośrednictwem telefonu komórkowego dziecka mogli w każdej chwili sprawdzić, gdzie ono się akurat znajduje, dzięki technologii GSM, nawet jeśli aparat był wyłączony.Wystarczyło proste podłączenie do Internetu i abonament, aby zobaczyć na ekranie plan miasta i czerwony punkt oznaczający komórkę.Yael już zaczęła żałować, że nie może położyć łapy na telefonie Languina.Prędko zamieniłaby go w szpicla.Dotarłszy na górę, nie zadała sobie nawet trudu, żeby zapukać, tylko od razu weszła do środka.Wzdłuż korytarza biegły dwa rzędy drzwi, te na końcu zaś były otwarte i prowadziły do pokoju, w którym Yael spostrzegła sofę, dystrybutor napojów i plastikowe rośliny, czyli wszystko to, czym charakteryzuje się typowe pomieszczenie socjalne.Na całej długości znajdowały się ogromne okna, przez które można było zajrzeć do środka olbrzymiego hangaru
[ Pobierz całość w formacie PDF ]