[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słyszałem o tym już przedtem, ale teraz wiem, że to prawda: raj jest spełnieniem twoich pragnień.Jeśli wyobrażasz sobie skrzydlate aniołki z harfami bujające na złotych chmurach — to je ujrzysz.Cudowne ogrody, w których lwy tańczą cza–czę, a urodziwe kobiety podają ci zimny rum? Proszę bardzo.Nie wiedziałem, jak wygląda mój raj, dopóki go nie zobaczyłem.W tej samej chwili wiedziałem, że to jest to.Nic nie mogło się z tym równać.Restauracja pod gołym niebem w wiejskiej scenerii.Pod czterema wielkimi kokosami ustawiono kilka metalowych stołów.Wiatr podrywał narożniki białych obrusów.Słońce przesączało się przez liście, kładąc tu i ówdzie żółte, zielone i białe plamy.Przy jednym ze stołów bawiła się grupka ludzi; śmiali się, jedli i rozmawiali.Na jednym końcu siedział czarny facet i brzdąkał cicho w struny gitary Gibsona Hummingbird.Siedząca koło niego kobieta co chwila zrywała się z krzesła i ściskała go, po czym wracała na miejsce.Obfitość i różnorodność jadła, które przed nimi leżało, były zdumiewające.Wszelkie możliwe gatunki mięs i sałatek, góry warzyw, zupy, ciasta i torty.Z samego chleba można by przez kilka dni robić kanapki.Nie sposób było oderwać oczu od tego przepychu.Do ust napłynęła mi ślinka.Wiedziałem, że mam przed sobą najpyszniejsze jedzenie, jakie kiedykolwiek istniało, i że jeśli uszczknę choć kąsek, to się rozpłaczę.— Hej, Bill, co tak stoisz jak zahipnotyzowany? Przytaszcz no tu swój tyłek i przywitaj się.— Człowiek, który się do mnie zwrócił, nie tylko przypominał mojego ojca, ale nim był.Nie żył od jedenastu lat.Nie poruszyłem się; zakładając, że Beeflow musi być w pobliżu, spytałem głośno:— Czy to możliwe? Czy to naprawdę mój tato?— Tak.Przyjrzyj się siedzącym przy stole.Znasz ich wszystkich.Istotnie.Moja dawna znajoma, która zabiła się w wypadku na nartach wodnych.Wujek Birmy siedzący obok ojca; pozostali.Znałem każdą z tych osób.Jednych lepiej, innych gorzej, ale znałem wszystkich — kiedy żyli.Gdy ojciec mnie zawołał, spojrzeli na mnie i uśmiechnęli się, jakby moje pojawienie się było dla nich najwspanialszym wydarzeniem dnia.Zrobiło mi się ciepło na sercu, a jednocześnie po plecach przebiegły mnie ciarki.— Witamy w Piekle, panie Gallatin — odezwał się Beeflow.Dlaczego wiedziałem o tym z góry? Skąd wiedziałem, że właśnie to powie i że przyjmę to bez zdziwienia?— W najcudowniejszym miejscu pod słońcem, gdyż jest to pańskie najcudowniejsze miejsce.Czuje się tu pan jak u siebie, zna wszystkich obecnych, jedzenie, że palce lizać…Przerwał mu śmiech topielicy.Był to najpiękniejszy, najbardziej niewinny i seksowny śmiech, jaki w życiu słyszałem.Roześmiana dziewczyna odrzuciła głowę do tyłu, a ja widziałem tylko jej długą łabędzią szyję.Tak jak wszystko wokół, widok ten był niemal porażający.Od kiedy kobieca szyja wprawia mnie w taki zachwyt?— Widzi pan, już pan zaczyna odczuwać zmianę.Dlatego to jest takie wspaniałe.Cały ten świat jest pańskim wytworem.Aż się prosi, by się weń zanurzyć i nigdy nie wracać do domu.— Czy to naprawdę Piekło? To tutaj trafiają ludzie, którzy zgrzeszyli?— Tak.Mówił panu o tym Mel Shaveetz, ale pies zaczął na niego warczeć.Gdyby ludzie wiedzieli, jak pysznie się tutaj żyje, czy sądzi pan, że chciałoby im się pracować w pocie czoła? Że staraliby się być lepsi, dojść do czegoś w życiu, pomagać sobie nawzajem? Wielu z nich czekałoby z założonymi rękoma na śmierć.Albo zabiłoby się z byle jakiego powodu, żeby znaleźć się tu przed czasem.— Czy każdemu jest w Piekle tak dobrze?— Bez wyjątku.— Więc jak wygląda Niebo?— Nieskończenie lepiej.Ale trafić do Nieba, panie Gallatin, jest nadzwyczaj trudno.Na granicy niemożliwości.— Tak czy inaczej wszyscy wygrywają: Piekło jest wspaniałe, a Niebo jeszcze lepsze.— To nie powinno mieć dla pana żadnego znaczenia.Życie ma sens, który wykracza poza kończącą je błogą śmierć.— Na czym polega ten sens?Zebrani wokół stołu ludzie najwyraźniej zapomnieli o mnie i powrócili do biesiadowania.Kilkoro zaczęło śpiewać.Czarny muzyk zagrał piosenkę Lovin’ Spoonful Coconut Grove.Inni objadali się kurzymi udkami, stekami albo lodowymi tortami.Korciło mnie, aby do nich dołączyć.Jak wygłodniały dzieciak chciałem natychmiast znaleźć się przy tym stole.— Niech pan posłucha, Gallatin! I przestanie się ślinić na widok hamburgera.Mówię o niesłychanie ważnych sprawach.Ludzie żyją po to, aby wnieść wkład w poszerzenie i wzbogacenie ludzkich doświadczeń.Każdy powinien robić to według swoich sił i możliwości.Cylinder jest tego materialnym dowodem.Po śmierci ludzie, którzy zawiedli, przychodzą tutaj, a ci, którym się powiodło, idą do Nieba.Ale nie mogą się o tym dowiedzieć, bo nikomu nie chciałoby się trudzić, snuć marzeń ani kochać szczerze i z całego serca.Bez względu bowiem na to, jak żyją, spotyka ich szczęśliwy koniec.Beeflow umilkł na chwilę.— Postęp ludzkości przebiega wolno, ale równomiernie.W tej chwili jednak Szatan usiłuje to zmienić.Twierdzi, że w Piekle nie ma już miejsca i w związku z tym przesiedla coraz więcej ludzi z powrotem na ziemię.Tym, którzy wracali, obiecywano, że przeprowadzka ma charakter tymczasowy.Uprzyjemnia im się pobyt na ziemi, pozwalając im tworzyć własne środowisko.W tej kwestii Bóg nie może się z Szatanem sprzeczać, ale wiemy, że to nic nowego.Tego rodzaju zsyłki trwają już od wieków, lecz do tej pory Bóg przymykał na nie oko, ponieważ ci nieliczni, których odesłano na ziemię, byli uznawani przez żyjących za chorych umysłowo i traktowani z lekceważeniem.Ale to się skończyło.— Dlaczego? Co się dzieje?— Ludzie przestali wierzyć w ideę potępienia.Człowiek nie uważa już, by zasługiwał na wieczne męki, bo coś zrobił lub czegoś nie zrobił na ziemi.Poczucie winy wygasło.Dawniej ludzie tak bardzo lękali się pośmiertnej kary, że wymyślali najbardziej przerażające scenariusze.I oczywiście, kiedy umierali, wszystkie te koszmary im się przydarzały.Przenosili w sobie swoje najgorsze lęki, które stawały się rzeczywistością.Ale teraz — koniec.Dziś przeciętny człowiek uważa cuchnące siarką i ogniem Piekło za przeżytek, a Niebo kojarzy mu się najwyżej z dziecięcym marzeniem.— Ponieważ żyjemy szczęśliwiej, stajemy się także szczęśliwsi po śmierci?— Tak jest, i Szatana strasznie to złości.Był zadowolony, dopóki w Piekle panowało cierpienie.Ale w ostatnich dziesięcioleciach, odkąd ludzie zaczęli kształtować swój obraz Piekła na podstawie tego, czego zaznali w życiu, stało się ono całkiem miłym miejscem.Szatan nie może się z tym pogodzić.Dlatego zmienił reguły gry: odsyła zmarłych na ziemię en masse.Nie ma wątpliwości, jaki wpływ będzie to miało na żyjących.— Dlaczego Bóg go nie powstrzyma?— Dlatego, że chce, abyśmy my go powstrzymali.To nasze ciągle aktualne zadanie.— Jak? Jak mamy powstrzymać samego Diabła?— Trzeba obmyślić plan działania.A może nawet kilka planów, uwzględniając różne ewentualności.Rzecz jasna, jedne plany się sprawdzą, drugie nie.— Jezu, Bili! Czy mamy cię zaciągnąć do stołu linami? Zamówiliśmy nawet twoją ulubioną potrawę: sałatkę ziemniaczaną z podwójną rzodkiewką.— Ojciec wyrósł nagle przede mną, posyłając mi ten swój uroczy uśmiech, który sprawiał, że miałem ochotę wejść mu na kolana i zostać tam na zawsze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]