[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale nie mogła przyspieszyć tej chwili.Nie mogła się z nimi spotkać, musi zezwolić sprawom, aby potoczyły się swoim torem, aż nastanie odpowiednia godzina.Westchnęła i przypomniała sobie drugi ciężar.Dała słowo Ch’iuming, a teraz chciałaby je wycofać.Ale jak ma to zrobić? Na pewno dziewczyna przez całą noc bardzo liczyła na dane przez nią słowo.Potem, jak gdyby nie miała dosyć trosk, weszła Ying i zobaczywszy, że jej pani już nie śpi, rzekła:- Stara Pani jest chora.Mówi, że czuje, iż zjadła podczas wczorajszej uczty karalucha i on teraz łazi jej w środku po wnętrznościach.Czuje, że jest wielki jak mysz, siedzi jej na wątrobie i skrobie ją po sercu swymi łapkami.Ale przecież to nie może być karaluch.Choć mój stary ma swoje wady, ale aż taki nieuważny to on nie jest.- O nieba! - wymruczała pani Wu - jak gdybym nie miała dość zmartwień i bez tego.Ale zawsze była nade wszystko obowiązkowa i spiesząc się, w kilka minut obie znalazły się na sąsiednim dziedzińcu, gdzie w swym pokoju leżała Stara Pani, wsparta wysoko na poduszkach.Zwróciła zmącone oczy ku synowej i rzekła słabym głosem: - Zrób coś szybko, bo umieram.Stan, w jakim zastała Starą Panią, zaskoczył panią Wu.Wczoraj była żwawa jak niesforne dziecko, przechwalała się, że wygrała w mah-jong, i pożerała wszystko, co jej w ręce wpadło.- Dlaczego nie zawołano mnie wcześniej? - zwróciła się pani Wu z pytaniem do służącej Starej Pani.- Dopiero godzinę temu nasza Stara Pani przybrała ten zielony kolor - powiedziała kobieta usprawiedliwiając się.- Czy wymiotowała i odwodniła się? - zapytała pani Wu.* * *Stara Pani odpowiedziała za siebie: - Oj, wyrzygałam się, wyrzygałam tyle, że starczyłoby za trzy ciąże.Wszystkie kiszki zostawiłam w nocniku.Napełnij mnie znowu, synowo, bo w środku mam tylko wodę i wiatry.- Będziesz mogła jeść? - dopytywała się pani Wu.- Muszę się znowu jakoś napchać - powiedziała zdecydowanie Stara Pani słabym, ale wojowniczym tonem.Nakłoniona w ten sposób pani Wu, poleciła przynieść chudą zupę ryżową i sama natarła do niej nieco świeżego, ostrego korzenia imbiru.Wzięła łyżkę i podała tak przyprawioną zupę Starej Pani.Stara Pani zawsze była wzruszająca, gdy jej coś dolegało.Jej zniszczone stare usta były niewinne i wyczekujące jak u dziecka.Pani Wu zaglądała w nie przed podaniem każdej łyżki.Nie został jej ani jeden ząb, miała tylko dziąsła, różowe i czyste.Ileż złych słów wyrzekł ten różowy język, teraz taki skurczony! Stara Pani zawsze miała gorący charakter i gdy była zła, ciskała przekleństwami na każdego, kto był na tyle nieroztropny, aby jej się pokazać.Ten język był jej bronią.Bał się go Stary Pan.Ale na pewno słyszał od niej też i inne słowa, bo pan Wu, który zawsze był oczkiem w głowie Starej Pani, nauczył się od niej różnych wierszyków i zabawnych historyjek.Od niej nauczył się też śmiać.- Już mi lepiej - westchnęła w końcu Stara Pani.- Wystarczy pilnować, abym była pełna jedzenia.W moim wieku ciało nie ma już sił samo w sobie.Życie teraz przypomina ogień rozpalony z traw: płonie tylko wtedy, gdy się doń bez przerwy dokłada.- Pośpij trochę - rzekła uspokajająco pani Wu.Słysząc to Stara Pani otworzyła gwałtownie oczy: - Czemu powtarzasz bez przerwy, żebym spała? Już niedługo zasnę na zawsze!Pani Wu z zaskoczeniem dostrzegła, jak łzy wytoczyły się z oczu Starej Pani i ponownie zmąciły ostrość jej spojrzenia.Stara Pani płakała!- Córko, czy myślisz, że tam jest jakieś inne życie? - wyszeptała niespokojne pytanie.Kurczowo chwyciła swą starczą ręką za dłoń pani Wu.Pani Wu, która już wstała, musiała usiąść z powrotem.Stara Pani przez całe życie była niczym innym niż pełnym żądz ciałem.Była kobietą, silną kobietą, która oddalała od siebie wszystko, czego nie potrafiła zrozumieć.Bogata, dobrze ubrana, dzierżąca władzę w tym wielkim domu, czego jej więcej brakowało? Ale dlatego, że zawsze żyła całkowicie własnym ciałem, przestraszyła się teraz, zrozumiawszy, że jej ciało ulega zepsuciu.Co się z nią stanie, gdy ciało ją zawiedzie?- Mam nadzieję, że jest inne życie poza tym tutaj - rzekła ostrożnie pani Wu.Mogłaby okłamać Starą Panią, tak jak oszukuje się dziecko, ale nie umiała tego zrobić.Stara Pani nie była dzieckiem.Była starą kobietą, na progu śmierci.- Czy wierzysz, że odrodzę się znowu w innym ciele, jak nam mówią kaznodzieje w świątyni? - zapytała chora.Nigdy jeszcze Stara Pani nie mówiła o takich rzeczach.Pani Wu przeszukiwała swą duszę chcąc udzielić uczciwej odpowiedzi.Ale kto mógł przeniknąć oczekujące nas cienie?- Nie umiem ci odpowiedzieć, matko - rzekła w końcu.- Ale wierzę, że życie nigdy się nie kończy.Nic więcej już nie powiedziała.Nie powiedziała tego, w co wierzy, tego że ci, którzy żyli całkowicie swym ciałem, umrą wraz z nim.Mogła sobie wyobrazić żywego brata Andre bez ciała, ale nie mogła sobie wyobrazić Starej Pani w ten sposób.Staruszka zapadała w sen wbrew własnemu pragnieniu, aby nie zasypiać.Jej powieki jak u starego ptaka opadły na oczy.Oddychała głęboko.Koścista ręka osunęła się z miękkiej dłoni pani Wu, która odczekała chwilę i szepnęła do sługi: - Tym razem wyjdzie z tego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]