[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie potrzebował dużo snu, wystarczyło cztery - pięć godzin.Potrafił zasnąć natychmiast i po kilku godzinach obudzić się wypoczęty.Ubiegłej nocy nie mógł jednak zasnąć.Leżał z szeroko otwartymi oczami i gapił się w ciemność.Rozmyślał, jak okropnie się czuje w sytuacji, do której sam doprowadził.Dotychczas wszystko szło dobrze.Nie mógł narzekać.Akcję porwania przeprowadzono zgodnie z planem, szło całkiem gładko.do chwili, kiedy okazało się, że trzeba zabrać również panią Price.Powinien być zadowolony, a nie był.Nie rozumiał dlaczego.Nie słyszał kroków, dopóki mężczyzna nie znalazł się tuż obok.Błyskawicznie odwrócił się i przykucnął, gotowy do ataku.Ernie cofnął się i podniósł ręce do góry.- Co z tobą? Powinieneś słyszeć, że się zbliżam.Hawk poczuł się jak idiota, ale szybko otrząsnął się z zakłopotania i zaproponował Ernie’emu filiżankę kawy.- Poszło wspaniale.To było łatwe, prawda? Wciąż się zastanawiam, co może się nie udać - powiedział Ernie, czekając, aż parująca kawa nieco przestygnie.- Wszystko się uda.- W głosie Hawka było więcej pewności niż w jego sercu.- List zostanie dostarczony dziś rano.Godzinę później Price otrzyma telefonicznie wiadomość od nas.W krótkich odstępach czasu odbierze następne komunikaty, aż nasze warunki zostaną dokładnie sprecyzowane.- Ciekaw jestem, kiedy skontaktuje się z gubernatorem Adamsem.- Myślę, że natychmiast.Bieżące informacje będziemy mieli z gazet.Ernie zachichotał.- Dla nas, ukrywających się przestępców, prasa staje się bardzo ważna.Te słowa przypomniały Hawkowi, co wczoraj wieczorem powiedziała Randy.Zdjął flanelową koszulę w kratkę z gwoździa i założył ją.- Czujesz się jak przestępca?Nawet nie przypuszczał, że Ernie może wziąć to pytanie serio.Tymczasem starszy mężczyzna potraktował je bardzo poważnie.- Nie, teraz nie.- Głęboko osadzonymi oczyma spojrzał w oczy swemu młodszemu przyjacielowi.- Ale tak właśnie będę się czuł, jeśli cokolwiek stanie się chłopcu.Albo kobiecie.Taktyczne zawieszenie głosu zastanowiło Hawka.Zamarł w bezruchu i utkwił w Indianinie chłodny, spokojny wzrok.- A cóż mogłoby się jej stać?- Może ty mi to powiesz.Hawk wygładził na sobie koszulę i zapiął pasek w spranych i spłowiałych dżinsach.- Jeśli będzie słuchała moich poleceń, wyjdzie z tego bez zadraśnięcia.Ernie przyglądał się, jak Hawk siada na brzegu łóżka, by założyć skarpetki i buty.- Leta mówi, że Dawn January ma na ciebie oko.- Dawn January? Przecież to jeszcze dziecko.- Ma osiemnaście lat.- No właśnie.- Leta miała szesnaście lat, kiedy się z nią żeniłem.- I czego to niby dowodzi? Że jesteś gorętszym i bardziej niecierpliwym kochankiem niż ja? No to gratuluję.Ernie nawet się nie uśmiechnął na żartobliwe słowa Hawka.Milczał z kamienną twarzą.Hawk podniósł się i zaczął podwijać rękawy koszuli, odsłaniając muskularne ramiona.- Aaron Turnbow kocha się w Dawn, a ona nie może sobie znaleźć miejsca i szuka Bóg wie czego, odkąd on wrócił do szkoły.Przypuszczam, że się zaręczą, kiedy on przyjedzie do domu na Boże Narodzenie.- No to masz cztery miesiące, żeby się nią nacieszyć.Hawk drgnął tak silnie, jakby przeszyła go kula z karabinu maszynowego.Wzrok miał twardy i zimny, oczy jak zamarznięte jeziora.- Nie zrobiłbym czegoś takiego Aaronowi.- Ja mógłbym.- Ale tego nie zrobisz.- Przez chwilę atmosfera między przyjaciółmi była bardzo napięta.W końcu twarz Hawka wypogodziła się, niemal się uśmiechnął.Wsunął nóż do pochwy przytroczonej do pasa.- Leta już ci nie wystarcza?- Wystarcza, wystarcza.- Ernie zachichotał lubieżnie.- To dlaczego wtrącasz się w moje życie seksualne?- Widziałem, jak na nią patrzysz.- Na kogo?Odpowiedź była tak oczywista, że Ernie nawet nie raczył zareagować.- Potrzebujesz kobiety - powiedział wymijająco.- I to już.Aż cię swędzi i dlatego stajesz się nieuważny.- Nieuważny?- Kilka minut temu mogłem cię zabić.Nie możesz sobie pozwolić na zamyślanie się.Szczególnie teraz.- Jeśli będę potrzebował kobiety, to będę ją miał - powiedział gniewnie Hawk.- Ale nie ją, Hawk.Taka kobieta jak ona, biała, angielskiego pochodzenia, nie zrozumie cię nawet za milion lat.- Nie musisz mi tego mówić.- Nie muszę ci również przypominać, jakie konsekwencje pociąga za sobą uwiedzenie białej kobiety.- Nie, nie musisz, ale mimo wszystko to robisz.Na widok nie wróżącej nic dobrego miny Hawka Ernie złagodniał.- Dobro naszych ludzi zależy od twojego zdrowego rozsądku - powiedział cicho.Hawk wyprostował się.Przewyższał Ernie’ego prawie o głowę.Kwadratową szczękę wysunął dumnie do przodu.Głos miał równie lodowaty jak wzrok.- Nigdy nie zrobiłbym niczego, co mogłoby zaszkodzić mojemu ludowi.Nie mam też zamiaru was opuścić i żyć między białymi.Przez chwilę patrzyli sobie w oczy.Ernie pierwszy spuścił wzrok.- Obiecałem Donny’emu, że pójdziemy rano na ryby.Hawk patrzył, jak jego przyjaciel odchodzi.Zmarszczył brwi, bruzda między nimi była głęboka.Godzinę później, nadal ze zmarszczonymi brwiami, stał nad łóżkiem, w którym spała Miranda Price.Spała jak dziecko, z policzkiem wspartym na złożonych dłoniach.Pukle włosów leżały kusząco rozrzucone na poduszce.Lekko rozchylone usta były wilgotne i miękkie.Ten widok sprawił, że jego członek nabrzmiał i boleśnie uwierał go w spodniach.Przeklinał siebie i swoje ciało, ale jej złorzeczył jeszcze bardziej.- Powinnaś już być na nogach.Bezceremonialnie obudzona, Randy poderwała się gwałtownie.Kurczowo przyciskała do piersi koc jak tarczę.Zamrugała powiekami, żeby na tle okna oświetlonego promieniami słońca rozpoznać wysoką czarną sylwetkę.- Co tu robisz? - Spojrzała na drugie łóżko.Pognieciona pościel leżała odrzucona.Łóżko było puste.- Gdzie jest Scott?- Poszedł na ryby z Ernie’em i Donnym.Odrzuciła koc i wstała.- On nie ma pojęcia o łowieniu ryb.Nie umie też pływać.Energicznym krokiem skierowała się do drzwi.Hawk chwycił ją za ramię.- Ernie go pilnuje.- Wolę przypilnować go sama.- Chcesz zrobić z niego maminsynka.Wyrwała mu się.- On jeszcze potrzebuje opieki matki.- Powinien przebywać z mężczyznami.- Nie masz prawa mówić mi, jak mam wychowywać mojego syna.- Twój syn bał się wsiąść na konia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]