[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zgoda, choć nie mam pojęcia, dlaczego jako szef nic o tym nie wiem.Ale niech ci będzie! Tylko z łaski swojej nie bierz całego przygotowania przyjęcia na siebie.Możesz poprosić choćby Helenę, tym bardziej że wie, jaką pracę może wykonywać kobieta w ciąży.- Nie bój się - zapewniała go z uśmiechem - wszystko będzie dobrze.Postaraj się tylko wrócić na czas, bo cię ominie świetna zabawa.Przybrała już mocno na wadze i wraz z nadejściem czerwca oraz wyższych temperatur coraz częściej zaczynała odczuwać zmęczenie.Zwłaszcza gdy na oddziale panował ruch i nie znajdowała czasu na odpoczynek.Któregoś popołudnia przywieziono do szpitala angielskiego turystę, którym Sara z racji swego kontraktu musiała się zająć.Był wyjątkowo agresywny, a przy tym potężny i muskularny, więc starała się go nie prowokować.Do Rzymu przyjechał wraz z kolegami z budowy, lecz zamiast podziwiać uroki miasta, przez dwa dni wlewał w siebie włoskie trunki.Potem wdał się w bójkę z którymś z kolegów i wylądował w szpitalu z raną kłutą nogi.Wszedł na oddział, ociekając krwią, i miotając przekleństwa.Sara natychmiast się nim zajęła, usiłując jak najszybciej pozszywać i opatrzyć ranę, mimo ordynarnych zaczepek, którymi pacjent ją bez przerwy raczył.W którymś momencie dostał torsji.Sara w ostatniej chwili podsunęła mu miednicę.Potem wytarła mu twarz i podała szklankę wody.- Pij powoli, Jeff.To ci dobrze zrobi.Na twarzy pacjenta odmalował się pogardliwy grymas, ale wypił kilka łyków, a następnie runął jak długi na kozetkę i zapadł w ciężki sen.Wreszcie mogła spokojnie zbadać ranę.Nie była tak groźna, jak się początkowo wydawało.Oczyściła ją, pozszywała i założyła opatrunek.W tym momencie do boksu wszedł zaniepokojony Carlos.- Słyszałem hałas.Wszystko w porządku, Saro?- Tak.Pacjent zasnął, więc mogę spokój nie dokończyć pracę.- Nie przerywała krzątaniny, choć bolał ją kręgosłup.Nie okazywała tego jednak, bo nie chciała martwić Carlosa, który i tak na nią chuchał i dmuchał.- A jadłaś lunch? - spytał podejrzliwie.Wzięła głęboki oddech.- Nie miałam czasu.Jak skończę.- Nie ma mowy! Ja skończę za ciebie, a ty natychmiast skocz coś zjeść.A potem już tu nie wracaj, tylko idź do siebie.Słysząc, jakim tonem Carlos dziś przemawia, uznała, że nie ma sensu wdawać się w dyskusję.Spojrzała ukradkiem na niego i pomyślała, że bardzo mu do twarzy z taką złością, zwłaszcza że ta złość wynika z troski o nią.- Pójdziesz wreszcie na ten lunch? - Podniósł głos.- Już lecę, lecę.Pa, na razie.Wzięła w stołówce chleb, ser oraz pomarańcze i zaniosła tacę do pokoju.Po posiłku położyła się do łóżka i nie wiedząc kiedy, usnęła.Gdy się obudziła, zauważyła, że na brzegu łóżka siedzi Carlos, wpatrując się w nią z troską.- Wyglądałaś na strasznie zmęczoną - zauważył i pocałował ją w czoło.- Nie możesz tak harować, bo to się źle skończy.Pamiętaj, że musisz dbać nie tylko o siebie.Zaczynam się poważnie o ciebie martwić, Saro.Niepokoję się, co z tobą będzie, kiedy ja wyjadę na tę nieszczęsną konferencję.- Nie bój się, jestem zdrowsza niż kiedykolwiek - tłumaczyła mu spokojnie.- A łatwo się męczę z powodu większej wagi.Alessandro uważa, że jestem w doskonałej formie.Mam zresztą dowód na to, że jestem zdrowa.Zobacz USG, które zrobiłam kilka dni temu.- Sara pokazała mu z dumą zdjęcie.- Widzisz?Wszystko w porządku.Tu jest głowa małej, tu jej łapka z pięcioma paluszkami.Charlie rośnie jak na drożdżach, a to znaczy, że ma zdrową mamę.- Ależ ona jest śliczna, kochanie.- Carlos wpatrywał się jak urzeczony w zdjęcie.- Tak, na szczęście z małą wszystko w porządku.Co nie zmienia faktu - upierał się - że jesteś w siódmym miesiącu ciąży i nie powinnaś brać na siebie tylu obowiązków.- Carlos, niektóre kobiety pracują, do samego porodu!- Ale nie pracują na nagłych wypadkach, gdzie czasami trzeba być cały dzień na nogach.I gdzie można trafić na niebezpiecznego typa, tak jak dziś.- Ech, nie jestem nowicjuszką.Wiem, gdzie pracuję i wiem, jakie są zagrożenia.I wierz mi, wcale się nie przeciążam.Pracuję tyle, ile uważam za bezpieczne.Chyba nie sądzisz, że chcę stracić dziecko?- Oczywiście, że nie.Chciałbym jednak, żebyś rozważyła przejście na pół etatu do czasu urlopu macierzyńskiego.Byłbym o wiele spokojniejszy podczas tych dwóch tygodni konferencji, kiedy znikniesz mi z oczu.Zawahała się.Perspektywa zwolnienia obrotów mocno do niej przemawiała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]