[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy tak?— Tak, wtedy ta maszyna będzie równoważna tobie, profesorze.— Słowem, moja osobowość otrzyma nową piękną oprawę w postaci metalowych szaf, wypełnionych kilometrami przewodów.Moim myślom będzie towarzyszył szczęk przekaźników i zasilany będę prądem elektrycznym, przesyłanym z transformatorów energii zanurzonych w stosie.Czy nie sądzisz, że jest to niesamowite?— Niesamowite?… Może.Z subiektywnego, twego punktu widzenia.Ale poza tym… Dla mnie na przykład byłoby zupełnie obojętne, czy rozmawiałbym z tobą, profesorze, czy z twoją mnemokopią.— Z mnemokopią można więc rozmawiać…? Nie wiedziałem o tym.To może być interesujące, taka szczera rozmowa z samym sobą.— Nie sądzę… Zresztą mnemokopia po transpozycji znajduje się jakby w stanie snu.— A potem uzyskuje świadomość, czy tak? — zapytał profesor.— Tak, uzyskuje świadomość — odpowiedziałem.Profesor przyglądał mi się przez chwilę z uwagą, a potem zapytał nieśmiało:— A kiedy… ona się budzi? — przed słowem „budzi” zrobił dłuższą pauzę, jakby zastanawiając się, czy można go użyć, mówiąc o automacie.— Budzi ją radiowy sygnał wysłany z Ziemi.— I wtedy można z nią rozmawiać?— Tak, ale wtedy jest już poza granicami Układu Słonecznego i przesłanie jednego zdania trwa kilka godzin.A zresztą z mnemokopią nie prowadzi się rozmów.— Dlaczego?— …— Nie chcesz mi powiedzieć, dlaczego się z nimi nie rozmawia?— Nie chcę.— Czy… czy nie sądzisz, że mam prawo wiedzieć…?— Jestem pewny, że nie masz.Nie od dzisiaj prowadzę Eksperyment i wiem dokładnie, co ci mogę powiedzieć.Musisz pamiętać, że wszystko to, co ty wiesz, wiedzieć będzie również twoja mnemokopia…— To dlatego…— Między innymi i dlatego.Wiedziałem, że mały stary człowiek jest speszony.Kręcił się na swym krześle, rzucając mi przepłoszone spojrzenia.— Dokąd ona poleci, ta mnemokopia? — zdecydował się wreSzcie zapytać.— Do Antaresa A.— Do Antaresa… To duża gwiazda?— Ogromna, czerwony olbrzym.— I ona ją zbada, naprawdę?— Tak, ujrzy dalekie planety, księżyce, wokół nich krążące.Będzie to widzieć nie własnymi oczyma, bo mnemokopia oczu nie ma, a właściwie ma bardzo wiele, tyle, ile automatów przekazujących jej swe obserwacje.Pobierze próbki powierzchni planety, to znaczy zrobią to automaty, które dokonawszy analizy, podadzą jej wyniki…— I mnemokopia zapamięta to wszystko?— Nie tylko zapamięta, ale zanalizuje, wyciągnie wnioski i w postaci wiązki fal wyrzuci je ku Ziemi.— …dotrą one do Układu Słonecznego, gdy my…— Gdy z ciebie, profesorze, ani ze mnie nie zostanie najmniejszy nawet ślad na tym globie.— …i mimo to?— Tak.Ci, którzy przyjdą po nas, odbiorą te fale i wiedzieć będą o Antaresie wszystko.— Rozumiem — cicho powiedział profesor.— Właściwie to jest nawet słuszne.My całe życie pracujemy, by powiększyć wiedzę, a raczej zmniejszyć niewiedzę ludzkości.Dlaczego nasze mnemokopie nie miałyby pójść w nasze ślady…Oparł swoją siwą głowę na rękach i wpatrywał się w mego androida.Spojrzałem w tym samym kierunku, ale android stał nieruchomy i tylko popołudniowe słońce, rzucając skośne promienie, zapaliło odblaski w jego pancerzu.Odezwał się dopiero po dłuższej chwili.— Podobno one myślą szybciej od nas, ludzi…— Myślą szybciej — potwierdziłem, — to wynika z wielokrotnie większej prędkości impulsu, biegnącego w metalicznym przewodniku, w porównaniu z organicznym włóknem nerwowym.— To znaczy, że one myślą lepiej?— Są po prostu w stanie sprawdzić większą ilość koncepcji myślowych.— O to właśnie chodzi…Znowu zamilkł, a mnie się wydawało, że ciągle krąży wokół tematu, którego nie decyduje się podjąć.— Poza tym mnemokopia ma o wiele więcej czasu do myślenia niż my, ludzie, z konieczności ograniczeni długością naszego życia — dorzuciłem, by ostatecznie wyjaśnić sprawę.— Tak… zresztą wszystko jedno, powiem ci — profesor zdecydował się wreszcie.Patrzył teraz na mnie swymi starczymi, wyblakłymi oczyma.— Widzisz, od siedmiu lat rozwiązuję problem, być może najdonioślejszy, jaki rozwiązywałem w życiu.Chodzi o magnetochemiczne równanie komórki… — przerwał i wpatrywał się we mnie wyczekująco.— Nic ci to nie mówi — kontynuował po chwili z uśmiechem.— To prawda, mnie się zdaje, że wszyscy powinni być zainteresowani równaniem komórki, a w istocie z wyjątkiem kilkuset specjalistów nikt nic o tym nie wie i nic nikogo to nie obchodzi… W każdym razie dla mnie to bardzo ważna sprawa, przynajmniej przez ostatnie siedem lat.Ale właśnie w tym siódmym roku zorientowałem się, że zabrałem się do tego równania zbyt późno…— Nie rozumiem.Jak to zbyt późno? — przerwałem mu.— Nie rozumiesz i zrozumieć tego nie możesz.Jesteś jeszcze młody.Otóż w pewnym wieku problemy stają się zbyt skomplikowane.To oczywiście subiektywne wrażenie, bo problemy pozostają te same, tylko nasza zdolność rozumowania… Przykra sprawa… — zająknął się.— Wiem, do czego zmierzasz.To będzie niemożliwe — powiedziałem stanowczo.— Ale dlaczego? Powiedz mi dlaczego? Przecież mnemokopia, myśląc wielokrotnie szybciej, rozwiąże problem.— Ale wyniki przekazać będzie mogła dopiero z Antaresa.— …mógłbym ją zapytać jeszcze przed odlotem.— To niemożliwe.— Dlaczego?— Nie powiem ci, ale wierz mi, że to jest niemożliwe.— Nie rozumiem.Przecież można odblokować mnemokopię i zapytać…— Teoretycznie można, ale tego nie zrobię.Konsekwencje mogłyby być zbyt poważne.— Konsekwencje? Nie rozumiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl