[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Dlaczego?– To za dobry koń dla mnie.Tylko spójrz na nią.Rohanne okryła się rumieńcem.Ujęła warkocz i zaczęła skręcać go w palcach.– Musiałam wyjść za mąż, wiesz przecież.Wola mojego ojca.Nie bądź niemądry.– A jaki mam być? Jestem tylko gruboskórnym bękartem.– Weź tego konia.Nie pozwolę ci wyjechać bez czegoś, co by ci o mnie przypominało.– Będę cię pamiętał, pani.Nie musisz się o to obawiać.– Weź ją!Dunk złapał jej warkocz i przyciągnął dziewczynę do siebie.Różnili się znacznie wzrostem, on zaś miał z kulą ograniczoną swobodę ruchów.Omal nie upadł, zanim odnalazł jej usta.Pocałował ją mocno.Jedną ręką objęła go za szyję, drugą otoczyła plecy.Przez te kilka chwil Dunk dowiedział się o całowaniu więcej niż ze wszystkich scen, które podpatrzył.Ale gdy ostatecznie skończyli, wyciągnął sztylet.– Już wiem, co chcę na pamiątkę, pani.Jajo czekał na niego przy wartowni.Siedział na ładnym gniadoszu, w dłoni zaś trzymał wodze Maestera.Gdy Dunk podjechał na Gromie, chłopak nie krył zdziwienia.– Mówiła, że ma dla ciebie nowego konia, ser.– Nawet wysoko urodzone damy nie zawsze zdołają postawić na swoim – rzekł Dunk, gdy przekraczali most zwodzony.– Nie konia chciałem.– Wody w fosie było tak dużo, że mogła niebawem przelać się przez brzegi.– Wziąłem co innego na pamiątkę.Kosmyk jej rudych włosów.– Sięgnął pod pelerynę i z uśmiechem pokazał warkocz.Nikt nie usunął splecionych ciał z żelaznej klatki na rozstajach.Nawet muchy i kruki już je opuściły.Na gołych kościach zostały tylko małe skrawki skóry i włosów.Dunk zatrzymał się i zmarszczył brwi.Kostka bolała go od jazdy, ale nie zwracał na to większej uwagi.Cierpienie było nieodłączną częścią rycerskiego fachu.Tak samo jak miecze i tarcze.– Którędy na południe? – spytał chłopaka.Trudno było orzec cokolwiek, gdy świat szarzał w deszczu.– Tam jest południe, ser.– Jajo pokazał.– A tam północ.– Na południu jest Summerhall.I twój ojciec.– Mur jest na północy.Rycerz spojrzał na niego.– To długa droga.– Mam nowego konia, ser.– Owszem.– Dunk musiał się uśmiechnąć.– A dlaczego chcesz zobaczyć Mur?– No.słyszałem, że jest wysoki.Przełożył Radosław KotOpowieści O Alvinie StwórcyOrson Scott CardSeventh Son (1987) Siódmy syn (1993)Red Prophet (1988) Czerwony prorok (1996)Prentice Alvin (1989) Uczeń Alvin (1995)Alvin Journeyman (1996) Alvin czeladnik (1999)Heartfire (1998) Płomień serca (2003)The Crystal City (2003) Kryształowe miasto (2004)W „Opowieściach o Alvinie Stwórcy”, alternatywnej wizji historii, która nigdy się nie wydarzyła, Orson Scott Card pokazuje, jaki mógłby być świat, gdyby nie doszło do amerykańskiej Wojny o Niepodległość i gdyby magia z ludowych wierzeń naprawdę działała.Ameryka Północna jest podzielona na kilka prowincji, Francuzi i Hiszpanie zaś nadal żywo zaznaczają swoją obecność w Nowym Świecie.Trwająca w Europie rewolucja naukowa zmusza wielu ludzi z „talentem”, czyli umiejętnościami magicznymi, do emigrowania do Ameryki.Przybywają tam ze swoją magią.Książki cyklu opisują życie Alvina, który jest siódmym synem siódmego syna i z tego już tylko powodu dysponuje niespotykaną mocą.Jego przeznaczeniem jest dorosnąć do statusu Stwórcy, szczególnej postaci, jakiej nie widziano już od tysiąca lat.Niemniej każdy Stwórca musi stawić czoło swojemu Niszczycielowi, istocie reprezentującej niezmierzone, nadnaturalne zło.Adwersarz Alvina stara się wykorzystać przeciwko niemu nawet jego rodzonego brata, Calvina.Podczas swoich peregrynacji Alvin poznaje otaczający go świat i spotyka się z takimi problemami, jak niewolnictwo i nieustanna wrogość między osadnikami a rdzennymi Amerykanami, którzy władają zachodnią częścią kontynentu.Akcja cyklu zdaje się zmierzać ku ostatecznej konfrontacji Alvina z Niszczycielem, przy czym stawką w tej walce będzie los całego kontynentu, a może i świata.Królowa YazooOrson Scott CardAlvin patrzył, jak kapitan Howard wita na pokładzie kolejną grupę pasażerów, dobrze sytuowaną rodzinę z piątką dzieci i trzema niewolnikami.– To prawdziwy Nil Ameryki – powiedział kapitan.– Ale nawet Kleopatra nie żeglowała nigdy wśród takiego przepychu jak ten, którego wy doświadczycie na Królowej Yazoo.Rodzina zapewne go doświadczy, pomyślał Alvin, ale niewolnicy nie za bardzo.Chociaż jako słudzy pasażerów i tak będą mieć lepiej niż dwa tuziny skutych razem, pojmanych zbiegów, których całe popołudnie trzymano na zalanym słońcem nabrzeżu.Alvin miał oko na tych ludzi od jedenastej, kiedy wraz z Arthurem Stuartem przybył do Carthage City.Arthur miał wielką ochotę nieco się rozejrzeć i Alvin pozwolił mu iść.Miasto, które mieniło się Fenicją Zachodu, mogło być bardzo interesujące dla chłopca w wieku Arthura, nawet jeśli był on pół-Murzynem.Wprawdzie istniało ryzyko, że ktoś go weźmie za zbiega, zwykła rzecz na północnym brzegu Hio, jednak w Carthage mieszkało też wielu wolnych czarnych, a Arthur Stuart nie był głupcem.Umiał zachować czujność.Niewolnicy też byli tu liczni.Obowiązywało prawo, że czarny niewolnik z Południa pozostaje niewolnikiem nawet na terenie wolnego stanu.A największą hańbą byli ci skuci biedacy, którzy przedostali się własnymi siłami przez Hio, aby zyskać wolność, ale stali się ofiarami Odszukiwaczy, znowu trafili w kajdany i pod bat.W niewolę.Rozzłoszczeni panowie dbali o to, żeby cierpienie pojmanych podziałało odstraszająco na pozostałych.Nic dziwnego, że więźniowie tak często popełniali samobójstwo.Albo przynajmniej próbowali.Alvin widział, że większość skutych razem dwudziestu pięciu czarnoskórych była ranna, przy czym wiele z tych ran zadali sobie zapewne sami.Odszukiwacze nie byli skłonni znęcać się nad cudzą własnością, za której odprowadzenie mieli dostać nagrodę.Nie, rany na nadgarstkach i brzuchach były znakiem, że wolność jest dla tych ludzi cenniejsza niż życie.Alvin starał się ustalić, na który statek trafią zbiedzy.Najczęściej jedynie przeprawiano ich promem przez rzekę, a następnie prowadzono lądem.Zbyt często zdarzało się, że niewolnicy wyskakiwali za burtę i szli na dno pod ciężarem łańcuchów, aby Odszukiwacze ryzykowali długi transport rzeką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]