[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeszcze raz spojrza³a naFey'lyê.“Prawie tak, jakby prosi³a go o pozwolenie” - pomyœla³ Han gorzko.- Zarok.a mo¿e trochê wczeœniej - doda³a, ze­rkaj¹c na brzuch Leii - bêdziemymieli wystarczaj¹co du¿o doœwiadczonych dyplomatów, byœ mog³a poœwiêciæwiêk­szoœæ czasu swemu szkoleniu.Ale obawiam siê, ¿e na razie je­steœ nampotrzebna tutaj.Na d³u¿sz¹ chwilê w sali zapad³a niezrêczna cisza.Pierw­szy odezwa³ siêAckbar.- Proszê mi wybaczyæ, ale pójdê dopilnowaæ przygoto­wania eskorty.- Naturalnie - skinê³a g³ow¹ Mon Mothma.- Jeœli nie ma ju¿ wiêcej spraw, tokoñczymy posiedzenie.Han zacisn¹³ zêby i zacz¹³ sk³adaæ swoje rzeczy.- Dobrze siê czujesz? - spyta³a Leia, staj¹c za jego ple­cami.- Kiedy walczyliœmy przeciwko Imperium, wszystko by³o du¿o prostsze - mrukn¹³.Spojrza³ na siedz¹cego po drugiej stronie sto³u Fey'lyê.- Wtedy przynajmniejwiedzie­liœmy, kto jest naszym wrogiem.Ksiê¿niczka ujê³a go za ramiê.- ChodŸ - powiedzia³a.- Zobaczymy, czy oczyœcili ju¿ Threepia.ROZDZIA£9Oficer taktyczny podszed³ do stanowiska dowodzenia na mostku “Chimery” istukn¹³ przepisowo obcasami.- Panie admirale, wszystkie jednostki melduj¹ swoj¹ go­towoœæ - poinformowa³.- Doskonale - g³os Thrawna by³ ca³kowicie opanowa­ny.- Przygotowaæ siê doskoku w nadprzestrzeñ.Pellaeon rzuci³ na admira³a krótkie spojrzenie, po czym ponownie skoncentrowa³siê na odczytach przyrz¹dów, infor­muj¹cych o stanie technicznym i sytuacjitaktycznej statku.Na zewn¹trz panowa³a nieprzenikniona ciemnoœæ, która jakbypoch³onê³a resztê pozostaj¹cego pod jego dowództwem, z³o­¿onego z piêciustatków zespo³u.Oddalone o trzy tysi¹czne roku œwietlnego s³oñce planetyBpfassh wygl¹da³o jak ³ebek od szpilki i nie ró¿ni³o siê niczym od innychotaczaj¹cych je gwiazd.Wyznaczanie punktu zbornego tu¿ obok atakowanej planetysprzeciwia³o siê wszelkim klasycznym regu³om sztuki wojennej - statki mog³y siê³atwo pogubiæ w drodze na spo­tkanie, a w dodatku przy tak krótkim dystansieskok w nad­przestrzeñ wymaga³ nie lada precyzji.Pellaeon i Thrawn odbyli nawetd³ug¹ i doœæ burzliw¹ rozmowê, gdy admira³ po raz pierwszy postanowi³przeprowadziæ atak w ten w³aœnie sposób.Teraz, po roku praktyki, wykonywaliten manewr nie­mal rutynowo.“A mo¿e - pomyœla³ Pellaeon - za³oga »Chimery« nie jest jednak takniedoœwiadczona, jak by mo¿na wnosiæ z ignorancji jej cz³onków w kwestiiregulaminu wojskowego.” - Kapitanie? Czy okrêt admiralski jest gotów?Pellaeon wróci³ myœlami do bie¿¹cych spraw.Wszystkie systemy obronne statkuwykazywa³y pe³n¹ gotowoœæ, my­œliwce wraz z za³ogami sta³y w hangarachstartowych.- “Chimera” oczekuje na pañskie rozkazy, admirale - oznajmi³.Formalne pytaniei równie formalna odpowiedŸ sta­nowi³y posêpne wspomnienie dni, kiedy to œcis³eprzestrzega­nie regulaminu by³o na porz¹dku dziennym w ca³ej galaktyce.- Doskonale - powtórzy³ Thrawn.Obróci³ siê na krze­œle, by spojrzeæ nasiedz¹cego nieco z ty³u cz³owieka.- Mi­strzu C'baoth - skin¹³ g³ow¹ w jegokierunku - czy dwie pozosta³e grupy operacyjne te¿ s¹ gotowe?- Tak - odpar³ ponuro C'baoth.- Czekaj¹ na mój roz­kaz.Pellaeon zerkn¹³ nerwowo na Thrawna.Ale admira³ naj­wyraŸniej postanowi³pozostawiæ tê uwagê bez komentarza.- A zatem wydaj im ten rozkaz - poleci³ starcowi, g³a­dz¹c d³oni¹ isalamirarozci¹gniêtego na przymocowanej do fotela konstrukcji.- Kapitanie, niech panzacznie odliczanie.- Tak jest, panie admirale.- Pellaeon pochyli³ siê doprzodu i nacisn¹³ guzik zegara.Wiedzia³, ¿e rozrzucone wokó³ statki zareaguj¹na ten sygna³ i razem rozpoczn¹ odliczanie.Kiedy na wyœwietlaczu pojawi³o siê zero, widoczne w przednich iluminatorachgwiazdy rozp³ynê³y siê nagle w œwietliste smugi i “Chimera” skoczy³a wnadprzestrzeñ.Zaraz potem gwiazdy znik³y i otoczy³a ich wielobarwna mozaika.- Prêdkoœæ: trzy - zawo³a³ z kabiny za³ogi sternik, potwierdzaj¹c to, cowskazywa³y przyrz¹dy pok³adowe.- Zrozumia³em - odpar³ Pellaeon i zacisn¹³ d³onie.Ob­serwuj¹c zegar, któryodlicza³ mijaj¹ce sekundy, stara³ siê przygotowaæ psychicznie na czekaj¹c¹ ichwalkê.Siedemdzie­si¹t sekund, siedemdziesi¹t cztery, siedemdziesi¹t piêæ,siedemdziesi¹t szeœæ.Na upstrzonym kolorowymi plamkami niebie ponowniepojawi³y siê œwietlne smugi, które po chwili skurczy³y siê do rozmiarówpojedynczych gwiazd.“Chimera” osi¹gnê³a cel.- Myœliwce: natychmiast startowaæ - zawo³a³ Pellaeon.Rzuci³ okiem nataktyczny hologram wyœwietlany ponad tabli­c¹ przyrz¹dów.Wyszli znadprzestrzeni dok³adnie w planowa­nym punkcie i teraz uk³ad podwójnej planetyBpfassh wraz z jej skomplikowanym systemem ksiê¿yców znajdowa³ siê ca³ko­wiciew zasiêgu ich pola manewru.- Jak reaguje przeciw­nik? - spyta³ oficerataktycznego.- Z trzeciego ksiê¿yca startuj¹ myœliwce obrony.Na razie nie widaæ ¿adnychwiêkszych jednostek.- Niech pan namierzy tê bazê myœliwców - rozkaza³ Thrawn - i przeka¿e dane na“Niez³omnego”, który maj¹ za­atakowaæ i zniszczyæ.- Tak jest.Pellaeon dostrzeg³ republikañskie myœliwce, nadlatuj¹ce ku nim jak rójrozz³oszczonych owadów.Widoczny z prawej strony “Chimery” gwiezdny niszczyciel“Niez³omny” posu­wa³ siê w kierunku ich bazy.Wystartowa³ z niego kluczmy­œliwców pok³adowych, aby zwi¹zaæ walk¹ obroñców.- Przyj¹æ kurs na dalsz¹ z bliŸniaczych planet - rozkaza³ sternikowi kapitan.- Niech nasze myœliwce utworz¹ wysuniê­t¹ os³onê.Drug¹ planet¹ zajmie siê“Mœciciel”.- Spojrza³ na Thrawna [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl