[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Arsienow wyprê¿ony jak struna podszed³ do nich i wyci¹gn¹³ przed siebie praweramiê.Mahomet, który sta³ zwrócony twarz¹ do niego, zauwa¿y³ go i raptowniesiê cofn¹³, wyrywaj¹c Zinie.Otworzy³ szeroko usta, lecz zdjêty przera¿eniemnie móg³ wydobyæ z siebie ani jednego s³owa.- Mahomecie, o co chodzi? zapyta³a Zina i obróciwszy siê, zobaczy³a Arsienowa.- Hasan, nie! - krzyknê³a w momencie, gdy poci¹gn¹³ za spust.Pocisk wlecia³ w otwarte usta Mahometa i roztrzaska³ mu ty³ czaszki.Si³auderzenia odrzuci³a go do ty³u w rozbryzguj¹c¹ siê krew i kawa³ki mózgu.Arsienow wycelowa³ pistolet w Zinê.Tak, pomyœla³, Chalid Murat na pewnozachowa³by siê inaczej, ale Chalid Murat zgin¹³, a on, Hasan Arsienow, autorjego œmierci, ¿yje i przej¹³ po nim dowództwo w³aœnie z tego powodu.To ju¿inny œwiat.- Teraz kolej na ciebie - warkn¹³.Patrz¹c w jego czarne oczy, wiedzia³a, ¿e pragnie, by pad³a przed nim na kolanai b³aga³a o zmi³owanie.Wiedzia³a te¿, ¿e jest teraz g³uchy na g³os rozs¹dku inie potrafi³by odró¿niæ prawdy od zmyœlnego k³amstwa.Daj¹c mu to, czegochcia³, wpad³aby w pu³apkê, z której nie by³oby ucieczki.Istnia³ tylko jedensposób, by go powstrzymaæ.- Przestañ! rozkaza³a z b³yskiem w oku.- Przestañ natychmiast!Zacisnê³a palce na lufie pistoletu i skierowa³a j¹ w niebo, z dala od swojejtwarzy.Zerknê³a na martwego Mahometa i odwróci³a pospiesznie wzrok.- Co ciê opêta³o? - odezwa³a siê.-I to teraz, kiedy jesteœmy tak bliskourzeczywistnienia naszego celu? Oszala³eœ?Przypomnienie mu o tym, jaki powód sprowadzi³ ich do w Reykjaviku, by³osprytnym poci¹gniêciem.Na chwilê przywi¹zanie do niej przes³oni³o mu ichwspóln¹ misjê.Zareagowa³ wy³¹cznie na dŸwiêk jej g³osu i widok jej d³oni naramieniu Mahometa.Nerwowym ruchem schowa³ broñ.Co teraz zrobimy? - zapyta³a.- Kto przejmie obowi¹zki Mahometa?To twoja wina - odrzek³ ura¿ony.- Sama coœ wymyœl.Hasanie.- Wola³a go teraz nie dotykaæ i nie podchodziæ bli¿ej.– Ty namidowodzisz i to ty musisz podj¹æ decyzjê, nikt inny.Rozejrza³ siê dooko³a, jakby w³aœnie ockn¹³ siê z transu.S¹siedzi pewnie uznali, ¿e komuœ wystrzeli³a po prostu rura wydechowa.-Popatrzy³ na ni¹.- Dlaczego z nim tutaj przysz³aœ?Stara³am siê wyprowadziæ go z b³êdu - odpowiedzia³a ostro¿nie.- Kiedy wsamolocie goli³am mu brodê, coœ g³upiego strzeli³o mu do g³owy.Zacz¹³ mniepodrywaæ.Oczy Arsienowa b³ysnê³y z³owrogo.I jak zareagowa³aœ?A jak ci siê wydaje? - odpar³a z wyrzutem w g³osie.- Czy¿byœ ju¿ mi nie ufa³?Zobaczy³em, jak go dotykasz, twoje palce.- nie by³ w stanie mówiæ dalej.Hasan, popatrz na mnie.- Wyci¹gnê³a rêkê.- Spójrz na mnie, proszê.Odwróci³ siê powoli, jakby siê waha³.Ogarnê³a j¹ radoœæ.Panowa³a nad nim;pomimo b³êdu w ocenie wci¹¿ mia³a nad nim w³adzê.Odetchn¹wszy bezg³oœnie zulg¹, powiedzia³a:- Sytuacja wymaga³a delikatnoœci.Na pewno to rozumiesz.Gdybym da³a mu kosza,gdybym potraktowa³a go zbyt ch³odno, móg³by wpaœæ w gniew.Obawia³am siê, ¿ebêdzie szuka³ zemsty i zaszkodzi naszej sprawie.- Popatrzy³a mu prosto w oczy.- Ca³y czas myœla³am o naszym zadaniu.To jest teraz dla mnie najwa¿niejsze idla ciebie te¿ powinno takiebyæ.Przez d³ug¹ chwilê sta³ nieruchomo, wa¿¹c jej s³owa.Szumia³y falerozpryskuj¹ce siê o skalisty brzeg daleko w dole.Nagle kiwn¹³ g³ow¹, kwituj¹ctym gestem ca³¹ sprawê.Musimy siê pozbyæ zw³ok.Owiniemy go czymœ i weŸmiemy ze sob¹ na umówione spotkanie.Ludzie Spalki wyrzuc¹ go za burtê, kiedy bêd¹ na pe³nym morzu.Arsienow parskn¹³ œmiechem.- Zino, jesteœ najbardziej praktyczn¹ kobiet¹, jak¹ znam.Bourne ockn¹³ siê i stwierdzi³, ¿e siedzi przywi¹zany do czegoœ, co wygl¹da jakfotel dentystyczny.Rozejrza³ siê po ciemnym betonowym pomieszczeniu i zobaczy³du¿y otwór odp³ywu kanalizacyjnego poœrodku wy³o¿onej bia³ymi p³ytkami pod³ogi,zwiniêty szlauch wisz¹cy na œcianie, metalowy wózek stoj¹cy obok fotela, a nanim tacê, na której u³o¿ono zestaw lœni¹cych instrumentów z nierdzewnej stali,które wyraŸnie s³u¿y³y do zadawania tortur.Spróbowa³ poruszyæ nadgarstkami ikostkami, lecz spostrzeg³, ¿e szerokie skórzane pasy, które je opina³y, s¹zaopatrzone w takie same solidne sprz¹czki, jakich u¿ywa siê w kaftanachbezpieczeñstwa.- Nie mo¿esz siê wydostaæ - powiedzia³a Annaka za jego plecami, podchodz¹cbli¿ej.- Nie warto nawet próbowaæ.Bourne patrzy³ na ni¹ przez chwilê, jakby usi³owa³ odzyskaæ ostroœæ widzenia.By³a ubrana w bia³e skórzane spodnie i czarn¹ jedwabn¹ bluzkê na rami¹czkach -strój, w którym nigdy by siê nie pokaza³a, graj¹c rolê niewinnej m³odejpianistki i oddanej córki.Przekl¹³ siê w duchu za to, ¿e da³ siê zwieœæantypati¹, jak¹ mu pocz¹tkowo okazywa³a.Powinien bardziej uwa¿aæ, bo Annakaby³a zbyt pomocna, zbyt wiele wiedzia³a o domu Molnara.Ogl¹danie siê wsteczniczemu jednak nie s³u¿y³o, od³o¿y³ wiêc na bok wyrzuty i skoncentrowa³ siê naobecnej sytuacji.Okaza³aœ siê wspania³¹ aktork¹ - zauwa¿y³.Nie tylko dla ciebie, dla Chana równie¿
[ Pobierz całość w formacie PDF ]