[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nikt ich nie zna i nikomu nie udaje siêich z³apaæ.Kr¹¿¹ca po ca³ym kraju podobizna Waldemara Dutkiewicza da³a efekty mierne, aleznamienne.Jeden kelner162w sopockim Grandzie rozpozna³ na zdjêciu osobnika, którego widzia³ raz jeden wtowarzystwie pewnego handlarza dolarami.Kelnerzy znaj¹ goœci, szczególniesta³ych.Na owego osobnika zwróci³ uwagê i zapamiêta³ go wy³¹cznie dlatego, ¿epoprzedniego dnia by³ na filmie, którego bohater odznacza³ siê takim samymtêpym i æwokowatym wyrazem twarzy, po czym zaprezentowa³ szczyty bystroœci.Ujrzawszy na sali przy stoliku podobne oblicze, zaciekawi³ siê, co te¿ mo¿ewynikn¹æ z kontaktów tego faceta z rekinem czarnego rynku.Nic nie wskazywa³o,¿eby w ogóle wynik³o cokolwiek, zainteresowanie kelnera by³o przelotne i czystoteoretyczne i wiêcej osobnika nie widzia³ na oczy.Odnaleziony i wypytany handlarz kategorycznie wypar³ siê znajomoœci z facetem zfotografii.Owszem, mo¿liwe, ¿e kiedyœ z nim pi³ wódkê, skoro kelner taktwierdzi, ale w swoim ¿yciu pi³ wódkê z tyloma ludŸmi, ¿e absolutnie nie mo¿ewszystkich pamiêtaæ.Tego sobie nie przypomina, nie zna i nie ma pojêcia, ktoto jest.Inni przedstawiciele czarnego rynku, badani w tej kwestii, jednog³oœniestwierdzali to samo.Nie znaj¹ cz³owieka i nigdy go na oczy nie widzieli.Wypierali siê Waldemara Dutkiewicza tak kategorycznie i stanowczo, ¿epracownicy w³adz œledczych zaczêli w koñcu szukaæ treœci wy³¹cznie miêdzywierszami.Nie bacz¹c na wypowiadane s³owa zwracali uwagê tylko na wyraztwarzy, ton g³osu i b³ysk oczu pytanych, chc¹c koniecznie dostarczyæ ¿erumajorowi Fertnerowi.Zarówno major, jak i porucznik Wilczewski upierali siê przy swoim i zgodnienaciskali porucznika Gumowskiego, który z kolei naciska³ swoich ludzi,zdegustowany i zirytowany mglistoœci¹ informacji.Ludzie porucznika popadli wkompleksy i z rozpaczy zaczêli pokazywaæ zdjêcia wszystkim jak leci,niezale¿nie od sensu.I w koñcu znalaz³a siê osoba, która udzieli³a odpowiedzidok³adniejszej.164By³a to kioskarka w kiosku Ruchu na Belwederskiej.- Znaæ, to go nie znam - oœwiadczy³a w zadumie.- Ale go faktycznie widzia³am.- A nie przypomina sobie pani, gdzie i kiedy? - spyta³ chciwie uszczêœliwionyniespodziewanym sukcesem wywiadowca.- Kiedy, to nie wiem.Nie pamiêtam.Ale bêdzie tak z miesi¹c temu.Tutaj gowidzia³am, przy kiosku.Kupowa³ u mnie papierosy, potem kupowa³ gazetê, potempyta³, która godzina, bo zegarek mu stan¹³.Krêci³ siê tak tu dooko³a i ³azi³,jakby na kogo czeka³, ludzi nie by³o, to mu siê przygl¹da³am.A jeszcze zegarekmia³ ca³kiem jak mój szwagier, taki sam, w moich oczach go nastawia³ inakrêca³, a to drogi zegarek, szwagier zap³aci³ za niego przesz³o czterytysi¹ce, jak dosta³ premiê, szwajcarski chyba, czy co, takie tam ró¿nepokazuje.Którego dzisiaj.- Czternasty - odpar³ odruchowo wywiadowca, lekko zaskoczony.- Co?- Mówiê, ¿e dzisiaj czternasty.- To ja sama wiem, który dzisiaj jest.Ja mówiê, ¿e ten zegarek pokazuje,którego dzisiaj.I podobnie¿ jeszcze strony œwiata, jak ten.magnes.Ale natym to ja siê nie znam.- No i co siê z nim potem sta³o?- Nic, szwagier do tej pory go ma.- Przecie¿ on zgin¹³! - wyrwa³o siê wywiadowcy, który tego dnia pyta³dwudziest¹ trzeci¹ osobê i zaczyna³ ju¿ dostawaæ lekkiej ko³owacizny.Przezchwilê wydawa³o mu siê, ¿e kioskarka insynuuje, jakoby szwagier do dzisiejszegodnia utrzymywa³ œcis³e kontakty z zamordowanym przed trzema tygodniamiWaldemarem Dutkiewiczem.- Co pan mówi? - przerazi³a siê kioskarka i a¿ wychyli³a siê z kiosku.- Takidrogi zegarek! I kiedy¿ on zgin¹³,165przecie siostra ze szwagrem wczoraj u mnie byli, wieczorem! I szwagier go mia³!Wywiadowca szybko oprzytomnia³.- A, nie - powiedzia³ uspokajaj¹co.- Nie zegarek zgin¹³, tylko ten facet.- A! I pan go szuka?- No w³aœnie, szukam, co siê z nim potem sta³o jak siê tu tak krêci³?Kioskarka cofnê³a g³owê do wnêtrza i usiad³a wygodniej.- Co to za ¿ycie takie, cz³owiek ginie i nic - westchnê³a jakby z wyrzutem, niewiadomo pod czyim adresem.- No, doczeka³ siê.- Na co?- A przyjecha³ taki jeden samochodem, takim wiœniowym, i razem wsiedli ipojechaliTego, co przyjecha³, pani widzia³a? Mo¿e go pani te¿ pamiêta?Pamiêtam, dlaczego nie? Wysiad³ i kupi³ u mnie papierosy.Piêkny mê¿czyzna,m³ody, krew z mlekiem, taki ca³kiem sobie, widaæ, ¿e nie ¿aden tam wyp³osz,ubrany elegancko i z¹b mia³ z³oty, pierœcieñ taki na palcu, te¿ z³oty i zkamieniem, od razu widaæ, ¿e prawdziwy.Z du¿ym kamieniem!A on sani jaki by³, ten co wysiad³? Blondyn brunet³ysy?- Ale gdzie tam ³ysy, daj nam Bo¿e ka¿demu tyle w³osów! Ca³kiem czarny,ondulacjê mia³ piêkn¹, krêcon¹, a na twarzy samo zdrowie rumiany, a¿ przyjemniepopatrzeæ.No mówiê panu, piêkny mê¿czyzna! A moja córka to tak¹ sobieœwiszczypa³ê znalaz³a, blade to, chude, ni pies, ni wydra.W dalszej, nader przyjaznej konwersacji wywiadowca uzyska³ pozosta³e szczegó³y.Dowiedzia³ siê, ¿e samochód by³ godzien w³aœciciela, równie piêkny i lœni¹cy,kamieñw pierœcieniu purpurowy, a z³otych zêbów nie dawa³o siê dostrzec wiêcej ni¿jeden, ale za to ten jeden b³yska³ na samym froncie jamy ustnej.Wszystko razemniezbicie wskazywa³o na co najmniej jednorazowy kontakt nieboszczyka zosobnikiem, którego odnalezienie nie powinno sprawiaæ zbytnich trudnoœci.Kontakt zaistnia³ krótko przed zbrodni¹ i móg³ okazaæ siê wa¿ny.Istotnie, skompletowana wiedza porucznika Gumowskiego i jego podw³adnych wrekordowo krótkim czasie pozwoli³a stwierdziæ, i¿ owym zachwycaj¹co piêknymmê¿czyzn¹ jest niejaki Z³oty Miecio, wspó³pracuj¹cy œciœle, acz niezbyt jawnie,z jednym z najpotê¿niejszych rekinów czarnego rynku.Rekin mieszka³ wkosztownej willi na Goszczyñskiego, posiada³ rodzaj monopolu na najwiêkszetransakcje walutowe w kraju i nic mu nigdy nie mo¿na by³o udowodniæ.Niemniejmajor Fertner wiadomoœciami poczu³ siê w pewnym stopniu usatysfakcjonowany.- A wiêc jednak wszystko siê ³¹czy! - rzek³ z triumfem, przekopawszy siê przezg¹szcz niepewnych informacji, plotek i domys³Ã³w, po czym zwo³a³ nastêpn¹ naradêprodukcyjn¹.Jej uczestnicy, ci sami, co poprzednio, od pocz¹tku wmieszani wsprawê, chciwie czytali wszelkie raporty, byli wiêc zorientowani w temacie nabie¿¹co.Na naradzie porucznik Pietrzak zrelacjonowa³ dociekania, prowadzone na baziejego wcieleñ i rezultaty okaza³y siê rewelacyjne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]