[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aballister pokrêci³ g³ow¹ i bardziej zag³êbi³ siê w fotelu, a jeszcze bardziejw rozpaczy.- A wiêc za³atwione - rzuci³ Barjin - Najbardziej Zabójcza Zgroza zostanieuwolniona przeciwko naszym wrogom, niesiona przez mojego Drugiego - skin¹³g³ow¹ na kleryków siedz¹cych po jego prawej i lewej strome - i Trzeciego.- Nie! - wybuchn¹³ Aballister, widz¹c nag³y sposób na uratowanie ca³ejsytuacji.Spojrzenia wszystkich zwróci³y siê na niego - zauwa¿y³, ¿e Ragnorpo³o¿y³ d³oñ na rêkojeœci miecza.- Twój Drugi? -zapyta³ i tym razem to onmówi³ z niedowierzaniem w g³osie.- Twój Trzeci? - Aballister podniós³ siê zkrzes³a i wyci¹gn¹³ obie rêce.- Czy¿ nie jest to bezpoœredni agent naszej bogini? - rzuci³ w³adczo.- Czy¿ nie jest to zacz¹tek naszych najwiêkszych ambicji? Nie, jedynie Barjinjest godzien nieœæ tak drogocenny artefakt.Jedynie Barjin mo¿e nale¿ycierozpocz¹æ rz¹dy chaosu.- Wzrok wszystkich momentalnie skupi³ siê na Barjinie,a Aballister wróci³ na swoje miejsce, s¹dz¹c, ¿e koniec koñców zdo³a³wymanewrowaæ sprytnego klechê.Gdyby uda³o mu siê na jakiœ czas wyprawiæBarjina z Zamczyska Trójcy, móg³by odzyskaæ utracon¹ pozycjê g³Ã³wnegoreprezentanta bractwa.Nieoczekiwanie kap³an nie zg³osi³ zastrze¿eñ.- Wezmê j¹ - powiedzia³.Spojrza³ na zaskoczonych kleryków i doda³: -1 pojadêsam.- Tylko ty masz mieæ z tego ubaw? - poskar¿y³ siê Ragnor.- To zaledwie pierwsza potyczka w tej wojnie - odrzek³ Barjin.- Moi wojownicy pragn¹ bitwy - naciska³ Ragnor.- S¹ ¿¹dni krwi.- I dostan¹ j¹.Bêd¹ mogli siê ni¹ upajaæ i nie tylko! - uci¹³ Barjin.- Alenajpierw ja zadam pierwszy cios naszym wrogom.Kiedy wrócê, Ragnor poprowadzidrugie natarcie.To najwyraŸniej uspokoi³o ogrilliona i dopiero teraz Aballister zdo³a³przejrzeæ prawdziwe zamiary Barjina.Wyruszaj¹c samotnie w podró¿, kap³an nietylko pozostawia³ w fortecy kohorty fanatyków, których zadaniem bêdzieutrzymanie obecnego status quo, ale równie¿ Ragnora i jego wojowników.Wieczniespragniony w³adzy ogrillion pod naciskiem kleryków nie pozwoli Aballisterowi iczarnoksiê¿nikom na odzyskanie stabilniejszej pozycji.- Gdzie zaczniesz j¹ rozprzestrzeniaæ? - zapyta³ Aballister.-I kiedy?- Przed moim wyjazdem trzeba jeszcze poczyniæ pewne przygotowania - odpar³Barjin.- S¹ to rzeczy, które jedynie kap³an, prawdziwy wierny wyznawca jest wstanie poj¹æ.Co siê tyczy tego gdzie, nie powinno ciê to interesowaæ.- Ale.- zaczaj Aballister, lecz brutalnie mu przerwano.:- To powie mi sama Talona - warkn¹³ Barjin tonem nie znosz¹cym sprzeciwu.Aballister rzuci³ mu gniewne spojrzenie, ale nie odezwa³ siê s³owem.Barjin by³trudnym przeciwnikiem - za ka¿dym razem, kiedy Aballister go osacza³, tensalwowa³ siê wypowiedzeniem imienia bogini, jakby by³o ono odpowiedzi¹ nawszystkie pytania.- A wiêc postanowione - doda³ Barjin, widz¹c, ¿e jego rywal nie zamierzapowiedzieæ nic wiêcej.- Spotkanie uwa¿am za zamkniête.- Och, daj mi spokój - wymamrota³ Druzil, zarówno w myœlach, jak i na g³os.Aballister szuka³ go, usi³owa³ wedrzeæ siê do jego umys³u.Druzil uœmiechn¹³siê, wiedz¹c, ¿e ma nad czarnoksiê¿nikiem ogromn¹ przewagê i nie dopuœci go dosiebie, po czym leniwie przekrêci³ siê na drugi bok.Nagle uœwiadomi³ sobie, co mog³o oznaczaæ wezwanie Aballistera.Gwa³townieusiad³ na ³Ã³¿ku i wejrza³ w g³¹b jego umys³u, aby przekonaæ siê, ¿eczarnoksiê¿nik wróci³ ju¿ do swego pokoju.Druzil nie zamierza³ tak d³ugo spaæ,chcia³ znaleŸæ siê daleko od tego miejsca, zanim jeszcze zebranie dobiegniekoñca.Znieruchomia³, kiedy drzwi otworzy³y siê i do pokoju wszed³ Barjin.Kap³an móg³by wyczuæ niewidzialn¹ obecnoœæ, gdyby by³ bardziej czujny.Barjinjednak mia³ inne sprawy na g³owie.Podbieg³ do ³Ã³¿ka, a Druzil odskoczy³ w ty³,sadz¹c, ¿e Barjin zamierza go zaatakowaæ.Ten jednak ukl¹k³ przed ³Ã³¿kiem iwyj¹wszy plecak, wydoby³ z niego czarodziejsk¹ maczugê.- Ty i ja - powiedzia³ do maczugi, dzier¿¹c j¹ przed sob¹ -bêdziemy szerzyæs³owo ich bogini i zbieraæ ¿niwo chaosu.Minê³o du¿o czasu, odk¹d ostatni raznasyci³aœ siê ludzk¹ krwi¹, moja maleñka.zbyt du¿o czasu.Maczuga, rzecz jasna, nie odpowiedzia³a na g³os, ale Druzil dostrzeg³, ¿euœmiech na twarzy rzeŸbionej dziewczyny znacznie siê poszerzy³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]