[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lub wyci¹gn¹æ miecz iprzynajmniej usi³owaæ pokonaæ go.Lecz przygl¹da³a siê tylko bezsilnie, gdyEntreri wyci¹gn¹³ jej sztylet zza pasa i poci¹gaj¹c j¹ nisko, w³o¿y³ go wœmierteln¹ ranê mê¿czyzny.Potem zabra³ jej miecz i wepchn¹³ j¹ pod wóz istamt¹d wypchn¹³ poza obrêb obozu.Dlaczego nie krzyknê³am? Pytanie to pyta³a siebie raz po raz, gdy¿ zabójca,pewny poziomu jej przera¿enia, nie trzyma³ jej nawet, gdy wœlizgiwali siê corazg³êbiej w noc.Wiedzia³a, i przyznawa³a to przed sob¹, ¿e nie powinna oddaæ¿ycia tak ³atwo.W koñcu, gdy byli w bezpiecznej odleg³oœci, odwróci³ j¹ twarz¹do siebie - i do sztyletu.- Sz³aœ za mn¹? - zapyta³ œmiej¹c siê.- Co mia³aœ nadziejê osi¹gn¹æ? Nieodpowiedzia³a, lecz poczu³a, ¿e powracaj¹ jej si³y.Entreri tak¿e to poczu³.- Jeœli krzykniesz, zabijê ciê - oznajmi³ beznamiêtnie.- A potem, dajê s³owo,wrócê do kupców i ich tak¿e pozabijam! Uwierzy³a mu.- Czêsto wêdrujê z kupcami - sk³ama³a, staraj¹c siê powstrzymaæ dr¿enie swegog³osu.- To jest jeden z mych obowi¹zków, jako ¿o³nierza Dekapolis.Entreri znowu siê rozeœmia³.Potem spojrza³ w dal, jego twarz zniekszta³ci³introspektywny grymas.- Mo¿e bêdzie to z korzyœci¹ dla mnie - powiedzia³ retorycznie, zacz¹tkipewnego planu poczê³y siê formowaæ w jego umyœle.Catti-brie przygl¹da³a siê mu, martwi¹c siê tym, ¿e znalaz³ jakiœ sposób, abyodwróciæ jej wycieczkê na niekorzyœæ jej przyjació³.- Nie chcê ciê zabiæ.Jeszcze nie teraz - powiedzia³ do niej.- Gdy znajdziemyhalflinga, jego przyjaciele nie bêd¹ go broniæ.Ze wzglêdu na ciebie.- Nie zrobiê niczego, aby ci pomóc! - rzek³a Catti-brie.- Niczego!- Dok³adnie tak - sykn¹³ Entreri.- Nie powinnaœ zrobiæ niczego.Nie z ostrzemprzy szyi - w œmiertelnej groŸbie przystawi³ ostrze do jej gard³a, - drapi¹cymtwoj¹ g³adk¹ skórê.Gdy za³atwiê swoj¹ sprawê, dzielna dziewczyno, odejdê, a typozostaniesz ze swoim wstydem i win¹.I z odpowiedzi¹ kupcom, którzy bêd¹uwa¿aæ, ¿e zabi³aœ ich towarzysza!W istocie, Entreri ani przez chwilê nie wierzy³, ¿e jego prosta sztuczka zesztyletem Catti-brie zwiedzie kupców.To by³a tylko psychologiczna broñwymierzona w m³od¹ kobietê, przeznaczona do tego, aby zasiaæ jeszcze jedn¹w¹tpliwoœæ i troskê w jej i tak zagmatwanych emocjach.Catti-brie nie zareagowa³a na to najmniejszym nawet œladem emocji.Nie,powiedzia³a sobie, tak nie bêdzie! Lecz w g³êbi duszy zastanawia³a siê, czy jejdeterminacja maskuje tylko strach, w³asn¹ wiarê, ¿e bêdzie w stanieprzeciwstawiæ siê przera¿eniu, jakie rozsiewa³a sama obecnoœæ Entreriego i czysytuacja rozwinie siê dok³adnie tak, jak przepowiada³.* * * * *Jierdan znalaz³ obozowisko z ma³ymi trudnoœciami.Dendybar u¿y³ swej magii doœledzenia tajemniczego jeŸdŸca przez ca³¹ drogê od gór i skierowa³ ¿o³nierza wew³aœciwym kierunku.Napiêty, z wyci¹gniêtym przed sob¹ mieczem, wszed³ w jegoobrêb.Miejsce by³o opustosza³e, lecz nie by³o takim jeszcze niedawno.Nawet zodleg³oœci kilku stóp ¿o³nierz z Luskanu czu³ zamieraj¹ce ciep³o obozowegoogniska.Pochyliwszy siê nisko, aby jego sylwetka nie odcina³a siê na liniihoryzontu, podkrad³ siê do plecaka i koca le¿¹cych obok ogniska.Entreri wraca³ do obozu na swym koniu powoli, spodziewaj¹c siê, ¿e jegonieobecnoœæ mog³a œci¹gn¹æ jakichœ goœci.Catti-brie siedzia³a przed nim,pewnie zwi¹zana i zakneblowana, choæ by³a w pe³ni przekonana o tym, ku swemurozgoryczeniu, ¿e jej przera¿enie czyni te wiêzy zbytecznymi.Uwa¿ny mordercazorientowa³ siê, ¿e ktoœ wszed³ do obozu, zanim siê nawet do niego zbli¿y³.Zsun¹³ siê z siod³a, zabieraj¹c swego jeñca ze sob¹.- Nerwowy koñ - wyjaœni³ Catti-brie, gdy przywi¹zywa³ j¹ do tylnych nóg konia,czerpi¹c widoczne zadowolenie z tego ponurego ostrze¿enia.- Jeœli bêdziesz siêszarpaæ, wykopie z ciebie ¿ycie.Potem Entreri znikn¹³, roztapiaj¹c siê w nocy, jakby by³ przed³u¿eniemciemnoœci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]