[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szli wzd³u¿ siatki, uwa¿aj¹c na kamery i na ukryte pod traw¹ czujnikinaciskowe.Szukali œwiat³owodu, który musia³ przebiegaæ przez niewielki kawa³ekpañstwowego lasu.Elena wiedzia³a, ¿e gdzieœ tam jest, ¿e po prostu musi byæ.Dom i siedzibêSystematiksu dzieli³a odleg³oœæ nieca³ych piêciu kilometrów.Podczas budowyg³Ã³wny wykonawca zwróci³ siê do Departamentu Rolnictwa o pozwolenie naprzeci¹gniêcie siedmiu i pó³ metra œwiat³owodu miêdzy domem i drog¹ publiczn¹.W pozwoleniu, które by³o pismem jawnym i ogólnie dostêpnym, choæby wInternecie, wspomniano o czymœ, co bardzo Elenê zaintrygowa³o: o tak zwanymwzmacniaku optycznym, urz¹dzeniu koryguj¹cym, wzmacniaj¹cym i przesy³aj¹cymos³abiony sygna³ do w³aœciwego odbiorcy.Do wzmacniaka mo¿na siê pod³¹czyæ, pod warunkiem ¿e siê wie jak.Wiêkszoœæ niewiedzia³a - w przeciwieñstwie do Eleny.Musieli tylko znaleŸæ ten przeklêty œwiat³owód.Kilka minut póŸniej Elena wyjê³a telefon i zadzwoni³a do wykonawcy, któregopieczêæ widnia³a na podaniu o pozwolenie.- Czy pan Manzanelli? Mam na imiê Nadia i dzwoniê z g³Ã³wnego urzêdugeologicznego.Pobieramy próbki gleby do badañ na zakwaszenie i chcielibyœmysiê upewniæ, czy nie uszkodzimy przypadkiem jakichœ kabli.Gdy powiedzia³a mu, w której czêœci lasu prowadz¹ wiercenia, Manzanelliwypali³:- Jezu Chryste! Zapomnieliœcie ju¿, jak¹ awanturê zrobiliœcie nam za to, ¿echcieliœmy przekopaæ kawa³ek tego przeklêtego lasu?- Przepraszam, jestem runowa.- Manning by³ gotów wy³o¿yæ pó³ miliona dolarów na nowe sadzonki i ca³¹resztê, ale nie, ci durnie ze s³u¿by leœnej nie chcieli siê na to zgodziæ! Ico? I musieliœmy ci¹gn¹æ kabel po ziemi, wzd³u¿ p³otu!- Bardzo mi przykro.Jestem pewna, ¿e nasz nowy kierownik chêtnie spe³ni³byproœbê pana Manninga.- Podatek maj¹tkowy: ma pani pojêcie, ile on tego p³aci?- Ale teraz nie uszkodzimy mu przynajmniej kabla.Kiedy bêdzie pan z nimrozmawia³, proszê mu przekazaæ, ¿e wszyscy pracownicy g³Ã³wnego urzêdugeologicznego s¹ bardzo wdziêczni za to, co zrobi³ dla naszego kraju.Wy³¹czy³a telefon i spojrza³a na Brysona.- Dobre wieœci.Zyskaliœmy ponad trzy godziny czasu.Kilka minut po pi¹tej zadzwoni³ do niego dyspozytor z lotniczego biuratransportowego Pacific Air Freight.Na Seattle-Tacoma czeka³a przesy³ka, aleby³ pewien problem: mogli j¹ dostarczyæ dopiero nazajutrz rano.- ¯artuje pan? - rykn¹³ do s³uchawki Bryson.- Muszê mieæ j¹ w laboratoriumdzisiaj wieczorem, inaczej szlag trafi kontrakt warty piêædziesi¹t milionówdolarów!- Bardzo mi przykro, ale naprawdê nic na to nie poradzimy.Jeœli moglibyœmyjakoœ.Kilka minut przed szóst¹ wjecha³ wynajêt¹ ciê¿arówk¹ do hali sk³adowej PacificAir Freight i za pomoc¹ podnoœnika obs³ugiwanego przez trzech skruszonychpracowników firmy za³adowa³ na skrzyniê urz¹dzenie wa¿¹ce tysi¹c trzystaszeœædziesi¹t dwa kilogramy.Godzinê póŸniej wjecha³ w gêsty las s¹siaduj¹cy z rezydencj¹ Manninga,zaparkowa³ ciê¿arówkê sto metrów od furgonetki z jode³k¹ na drzwiach - ty³em dop³otu i w bezpiecznej odleg³oœci od strzeg¹cych p³ot kamer - nastêpnie otworzy³klapê i ustawi³ maszyneriê w taki sposób, by znalaz³a siê dok³adnie na liniiprostej ³¹cz¹cej dom z ciê¿arówk¹.Drzewa i zaroœla nie przeszkadza³y, wprostprzeciwnie: zapewnia³y doskona³¹ os³onê.Potem wzi¹³ wypchany plecak, cofn¹³ siê czterysta metrów w stronê g³Ã³wnejdrogi, nastêpnie id¹c wzd³u¿ granic posiad³oœci Manninga, co szeœædziesi¹tmetrów rzuca³ za p³ot ma³y kr¹¿ek z zamontowanym pod nim detonatoremaktywowanym drog¹ radiow¹.Kr¹¿ki by³y tak ma³e, ¿e ochroniarze nie powinni niczauwa¿yæ.Gdyby któryœ siedzia³ akurat przed ekranem monitora pod³¹czonego dosystemu kamer - co by³o raczej ma³o prawdopodobne, bo te przydawa³y siê dopierowtedy, gdy ktoœ naruszy³ zewnêtrzn¹ strefê bezpieczeñstwa, uruchamiaj¹c alarm -zobaczy³by jedynie rozmazan¹ kreskê, coœ, co przypomina³o upuszczon¹ przezptaka szyszkê albo przelatuj¹cego owada, krótko mówi¹c nic, na co warto byspojrzeæ po raz wtóry
[ Pobierz całość w formacie PDF ]