[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na szczêœcie jednak ma³otylko pozostaje z tego w naszej dziennej œwiadomoœci - w przeciwnym razieistnienie by³oby podwójnie nêdzne.Lecz z³e skutki tego b³¹kania siê wg³êbszych duchowych obszarach zostaj¹ zawsze.Dwie godziny, spêdzone w czystymkrólestwie marzenia, daj¹ wiêcej si³y i œwie¿oœci, ni¿ dziesiêæ godzin zni¿szych obszarów snu.Sen jest stanem spokoju i duchowego odrodzenia nie tylko dla duchowej istoty,lecz i dla fizycznego cia³a.Oko, które widzi we œnie, patrzy daleko jak myœl -jest na najbardziej zewnêtrznym krañcu myœlowego promienia.Duch nasz idzie weœnie do odpowiedniego dlañ duchowego œwiata i mieszka w nim.Stamt¹d wraca napowrót, obarczony w³aœciwym pierwiastkiem myœlowym tamtej sfery -pierwiastkiem, który przynosi cia³u moc albo bezsi³ê, radoœæ lub ból.O iletylko duch nasz jest lotny i czysty, pe³ny têsknoty do mocy i dobra - têsknotydo wiary w olbrzymie mo¿liwoœci bytu i wiecznie m³odego, piêknego, wolnego odniedoli cia³a - przynosi on zawsze cia³u ze snu trochê tych dóbr.Lecz je¿elijest ciasny i zazdrosny, wierz¹cy tylko w to, co da siê widzieæ i wyczuæ -przywarty do œmierci i materialnego majaka - wtedy wnosi w fizyczne ¿ycie zeswego œwiata coraz to nowe pierwiastki upadku.Sen nie zawsze oznaczawypoczynek.Niespokojny, troszcz¹cy siê o wszystko, wyszydzaj¹cy i z³oœliwyduch rzuca siê (o ile nie przyjdzie na pomoc modlitwa o spokój i si³ê) w sferêpoœpiechu; a przy ocknieniu u¿ycza znów cia³u tego samego niepokoju.Je¿eli tenduch skierowany jest na myœl choroby, wtedy przechodzi w œwiat cierpienia inasyca póŸniej tym cierpieniem obudzon¹ œwiadomoœæ.Dlatego te¿ powinien ka¿dy chory zeœrodkowaæ przed snem swe myœli na obrazyzdrowia - powinien sobie powiedzieæ: "tylko narzêdzie, którego u¿ywam, jestuszkodzone.Istot¹ moj¹ jest myœl.Moje duchowe "ja" jest zdrowe i powinnopodczas snu uzdrowiæ me cia³o".Niechaj mówi to sobie co wieczór, a je¿eli skutek nie nast¹pi od razu, niechsprawdzi, czy nie nale¿y poprawiæ b³êdów myœlowych ca³ego ¿ycia, czy duch jegonie wyrasta z tych b³êdów i czy na przysz³oœæ potrafi byæ pewnym i nieugiêtym.Nieœwiadome ¿ycie podczas snu jest wa¿niejsze ni¿ czuwaj¹ca egzystencja, gdy¿jest ca³e oddane duchowym zmys³om i ich rozwojowi.Nasz prawdziwy byt jest tota niewidoczna si³a, o której nasza codzienna, cogodzinna myœl daje œwiadectwo.Myœli s¹ podwalin¹ cia³a; myœlenie nasze jest wiosn¹, która karmi Ÿród³a¿ycia.Duch nasyca cia³o podczas snu swymi w³aœciwymi przekonaniami i pogl¹dami.Ktobez ¿adnej w¹tpliwoœci, nie pytaj¹c nikogo, wierzy mocno, ¿e cia³o jego zbiegiem czasu musi wykazaæ oznaki staroœci i upadku, temu w³asny jego duchu¿yczy myœlowych pierwiastków œmierci.Kto w swych godzinach czuwania dopuszczamyœl, ¿e zamieranie cia³a po pewnym okreœlonym czasie jest rzeczywiœcieabsolutn¹ koniecznoœci¹ - a nie wiar¹ przyzwyczajenia, p³yn¹c¹ z krótkiegodoœwiadczenia ludzkoœci - tego w³asny duch ostrze¿e, by nie b³¹ka³ siê podczassnu po obszarach pozytywizmu i w tej ma³ej zamglonej sferze œmierci, po którejrasa nasza kr¹¿y teraz bez wytchnienia, jak schwytane zwierzê.Nawet proœba owiarê w nieœmiertelnoœæ cia³a przynosi z czasem oznaki i dowody dla takiejwiary.Duch trwa wtedy we œnie przy myœlach o m³odoœci, o piêknej sile - imyœli te bij¹ w ciele w ci¹gu wielu, wielu nocnych godzin, a wiêc przez pó³¿ycia.Czêœci sk³adaj¹ce cia³o zmieniaj¹ siê wiecznie! Cia³o nasze nie jest tymsamym, któreœmy posiadali przed dziesiêciu, piêtnastu, dwudziestu laty -poniewa¿ i duch nie jest ten sam, pod³ug ducha zaœ zmieniaj¹ siê i komórkiorganizmu.Nowe cia³o tworzy siê zale¿nie od tego, czy duch wzrasta w nowe prawdy, czy te¿kostnieje w starych b³êdach.Wiara nasza, jak¹kolwiek by by³a, urzeczywistniasiê w ciele i krwi.Je¿eli wierzycie w zniszczenie, to i cia³o i krew waszawypiastuj¹ w sobie znaki zniszczenia.Nosimy zawsze przed sob¹ nasze panuj¹cemyœli! Gdy duch oddzia³ywa na cia³o, posy³a do wszystkich organów duchowepierwiastki, które wyssa³ z w³asnego œwiata; pierwiastki te przybieraj¹rzeczywist¹ postaæ, krystalizuj¹ siê niewidocznie w cia³o i krew, podobnie jakz wolna powstaj¹ twarde kryszta³y z jasnego zupe³nie roztworu - jak drzewo zniewidocznych cz¹stek ziemi i powietrza wydaje liœcie i owoce! Kto wiêc z rokuna rok kr¹¿y w kole tych samych b³êdów, u¿ycza cia³u pierwiastków tych b³êdów ipomaga im do urzeczywistnienia siê w ciele
[ Pobierz całość w formacie PDF ]