[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.S³up zbli¿a³ siê szybko i nagle ³odzie wypad³y na jasne, szerokorozlane œwiat³o.S³oñce, które przed wielu godzinami minê³o ju¿ zenit, b³yszcza³o na wietrznymniebie.Spêtany nurt wyzwala³ siê tu i rozlewa³ bladym, wyd³u¿onym owalemjeziora, zwanego Nen Hithoel i zamkniêtego wœród szarych wzgórz o stokachpokrytych lasem, lecz wierzcho³kach ³ysych i lœni¹cych zimno w promieniachs³oñca.U ich odleg³ego po³udniowego krañca wystrzela³y trzy ostre szczyty.Œrodkowy, nieco wysuniêty naprzód i odosobniony, tworzy³ wyspê objêt¹ jasnymi,po³yskliwymi ramionami rzeki.Z wiatrem niós³ siê daleki, lecz potê¿ny huk,jakby grzmot przewala³ siê w oddali.- Spójrzcie! To jest Tol Brandir - rzek³ Aragorn wskazuj¹c wysuniêty szczyt.-Z lewej strony wznosi siê Amon Lhaw, z prawej - Amon hen, Góra Nas³uchu i GóraWypatrywania.Za czasów Wielkich Królów by³y na ich szczytach stra¿nice itrzymano tam stra¿e.Podobno od tych dni noga cz³owieka ani zwierzêcia nieposta³a na Tol Brandir.Nim zapadnie noc, znajdziemy siê u stóp tych gór.S³yszê nieustaj¹ce wo³anie wodogrzmotów Rauros.Dru¿yna wypoczê³a nieco, zdaj¹c siê na nurt, który niós³ ³odzie œrodkiemjeziora ku po³udniowi.Wêdrowcy po¿ywili siê, a póŸniej chwycili za wios³aprzyspieszaj¹c ¿eglugê.Cieñ okry³ zbocza zachodnich gór, s³oñce przybra³opostaæ czerwonej kuli.Tu i ówdzie b³ysnê³a przymglona gwiazda.Trzy ostreszczyty majaczy³y na wprost przed ¿eglarzami, coraz ciemniejsze w zapadaj¹cymzmroku.Rauros hucza³y potê¿nie.Noc ju¿ zasnu³a fale rzeki, gdy wreszcie³odzie znalaz³y siê w cieniu gór.Skoñczy³ siê dziesi¹ty dzieñ sp³ywu.Pustkowie zosta³o za nimi.teraz ju¿musieli rozstrzygn¹æ i wybraæ drogê: wschodni¹ albo zachodni¹.Zaczyna³ siêostatni etap wyprawy.Rozdzia³ 10RozstanieAragorn poprowadzi³ ich prawym ramieniem rzeki.Na zachodnim brzegu, w cieniuTol Brandir, zielona ³¹ka zbiega³a od podnó¿y Amon Hen a¿ nad skraj wody.Zani¹ wznosi³y siê pierwsze ³agodne i zadrzewione zbocza góry, szeregi drzewci¹gnê³y na zachód wzd³u¿ wygiêtego ³uku jeziora.Spod góry sp³ywa³ strumykzraszaj¹c ³¹kê.- Tu przenocujemy - rzek³ Aragorn.- Widzicie ³¹kê Parth Galen, która zadawnych czasów bywa³a latem czarownym miejscem.Miejmy nadziejê, ¿e jeszcze nani¹ z³e si³y nie dotar³y.Wyci¹gnêli ³odzie na zielony brzeg i przy nich roz³o¿yli siê obozem.Wystawiliwartê, lecz nieprzyjació³ nie by³o widaæ ani s³ychaæ.Je¿eli Gollumowi uda³osiê przep³yn¹æ tu za nimi, ukrywa³ siê dobrze.Mimo to w miarê jak noc mija³a,Aragorna ogarnia³ coraz wiêkszy niepokój, czêsto przewraca³ siê przez sen ibudzi³.Przed œwitem wsta³ i podszed³ do Froda, który w³aœnie pe³ni³ stra¿.- Dlaczego nie œpisz? - spyta³ Frodo.- Nie twoja kolej teraz wartowaæ.- Nie wiem - odpar³ Aragorn.- Jakiœ cieñ i groŸba zm¹ci³y mi sen.Dob¹dŸlepiej miecza.- Po co? - zdziwi³ siê Frodo.- Czy zbli¿a siê Nieprzyjaciel?- Zobaczymy, co nam twoje ¯¹de³ko powie - rzek³ Aragorn.Frodo wyci¹gn¹³ wiêc orê¿ elfów z pochwy.Ku swemu przera¿eniu ujrza³ nik³yblask bij¹cy od ostrza w ciemnoœci.- Orkowie! - szepn¹³.- Niezbyt blisko, ale z pewnoœci¹ za blisko.- Tego siê w³aœnie lêka³em - powiedzia³ Aragorn.- Mo¿e jednak nie przeszli natê stronê rzeki.¯¹de³ko œwieci mêtnie, kto wie, czy nie zwiastuje tylkoszpiegów Mordoru, grasuj¹cych po zboczach Amon Lhaw.Nigdy jeszcze nies³ysza³em, ¿eby orkowie zapuœcili siê na Amon Hen.Ale trudno zgadn¹æ, co siêmog³o zdarzyæ w tych nieszczêsnych czasach, skoro twierdza Minas Tirith ju¿ niezabezpiecza przeprawy przez Andiunê.Musimy jutro posuwaæ siê bardzoostro¿nie.Dzieñ wsta³ w ogniu i dymie.Na wschodzie u widnokrêgu leg³y czarne zwa³ychmur, niby straszliwe pogorzelisko.S³oñce wschodz¹c oœwietli³o je od do³usmolisto-czerwonym p³omieniem, wkrótce jednak wznios³o siê wy¿ej i wyp³ynê³o naczyste niebo.Szczyt Tol Brandir b³ysn¹³ z³otem.Frodo zwróci³ oczy na wschódprzygl¹daj¹c siê wyspowej górze.Podnó¿a jej wyrasta³y prostopadle z bystregonurtu.Wy¿ej ponad urwiskiem wznosi³y siê strome zbocza, po których wspina³ysiê drzewa, jedne nad drugimi, na samej zaœ górze znów piêtrzy³a siê naga,niedostêpna œciana szarej ska³y, uwieñczona ogromn¹ kamienn¹ wie¿yc¹.Kr¹¿y³onad ni¹ mnóstwo ptaków, lecz ¿adne inne stworzenia nie dawa³y znaku ¿ycia.Zjedli œniadanie, po czym Aragorn zwo³a³ ca³¹ dru¿ynê.- Wybi³a w koñcu godzina - rzek³ - godzina wyboru, z którym zwlekamy od takdawna.Co siê teraz stanie z nasz¹ dru¿yn¹, dotychczas wêdruj¹c¹ w takbraterskiej zgodzie? czy skrêcimy wraz z Boromirem na zachód i pójdziemywojowaæ w obronie Gondoru? Czy na wschód, do Kraju Grozy i Cienia? Czy wreszcierozbijemy dru¿ynê i podzielimy siê, a ka¿dy skieruje siê w jedn¹ lub drug¹stronê wedle swej woli? Cokolwiek zrobimy, trzeba dzia³aæ szybko.Nie mo¿emy tud³ugo popasaæ.Nieprzyjaciel, jak wiemy, panuje na wschodnim brzegu, leczobawiam siê, czy orkowie nie znajduj¹ siê ju¿ tak¿e po tej stronie Anduiny.D³ugi czas trwa³o milczenie, nikt nie poruszy³ siê ani nie odezwa³.- A wiêc - przemówi³ w koñcu znowu Aragorn - na ciebie, mój Frodo, spada ciê¿ardecyzji.Ty zosta³eœ przez Radê mianowany powiernikiem Pierœcienia.Tylko tobieprzystoi wybór w³asnej drogi.Nic ci w tej sprawie doradzaæ nie mogê.Niejestem Gandalfem, chocia¿ stara³em siê zast¹piæ go w podró¿y
[ Pobierz całość w formacie PDF ]