[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Briggs.Zamknê³am oczy.Oby to by³ tylko z³y sen.£up, ³up, ³up - prosto w moje drzwi.Hej! - wydar³ siê Briggs.- Nie masz ani odrobiny kawy.Jak mam pracowaæ bezkawy? Wesz, która godzina, œpi¹ca królewno? Co z tob¹, przesypiasz ca³y dzieñ?Nicdziwnego, ¿e nie staæ ciê na kawa³ek jedzenia w tej piekiel­nej dziurze.Ubra³am siê i wesz³am do salonu.Pos³uchaj, maluchu, za kogo siê, do cholery, uwa¿asz?Za faceta, który poda twój ty³ek do s¹du.Ot co.Daj mi trochê czasu, a zobaczysz, jak ciê znienawidzê.Jezu, i to akurat wtedy, kiedy zacz¹³em wierzyæ, ¿e jesteœ bratni¹ dusz¹.Pos³a³am mu pogardliwe spojrzenie, zapiê³am na za­mek b³yskawiczny kurtkêprzeciwdeszczow¹ i z³apa³am torbê.Jak¹ kawê lubisz?Czarn¹.W ogromnych iloœciach.Pobieg³am w strugach deszczu do buicka i pojecha³am do Giovichinniego.Sklepmia³ fronton z czerwonej ceg³y i by³ wciœniêty miêdzy inne lokale us³ugowe.Poobu stronach sta³y jednopiêtrowe budynki.Giovichinni szczy­ci³ siê dwomakondygnacjami, ale ta górna nie by³a spe­cjalnie wykorzystywana.Magazyn ibiuro.Podjecha³am do najbli¿szej przecznicy i skrêci³am w alejkê, która bieg³aza sklepem.Na ty³ach elewacja te¿ by³a z ceg³y, podobnie jak fronton.Na koñcupodwórza znajdowa³ siê brudny parking dla wozów dostawczych.Dwa domy dalejuloko­wa³a siê agencja nieruchomoœci.Boczn¹ œcianê otynkowa­no i pomalowano nabe¿owo.A drzwi wychodzi³y akurat na niewielki asfaltowy placyk.Za³Ã³¿my wiêc, ¿e sk¹py Fred zawozi pod os³on¹ nocy torbê z liœæmi do sklepuGiovichinniego.Parkuje i wy³¹­cza œwiat³a.Nie chce, by go przy³apano.Wyci¹gaz wozu worki i s³yszy nadje¿d¿aj¹cy samochód.Co robi? Chowa siê.I byæ mo¿ewidzi, jak ktoœ podchodzi i zostawia worek ze œmieciami za agencj¹nieruchomoœci.A potem? Nie wiedzia³am.Musia³am jeszcze przemy­œleæ to „potem”.Nastêpnym przystankiem na mojej trasie by³ sklep wie­lobran¿owy, wreszcie dom,tam zaœ kawa dla mnie i Briggsa, do tego pude³ko p¹czków z polew¹czekoladow¹.Jeœli chcia³am znosiæ Briggsa, potrzebowa³am p¹czków.Zrzuci³am mokr¹ kurtkê i usadowi³am siê przy stole jadalnym z kaw¹, p¹czkami ibloczkiem kartek, staraj¹c siê za wszelk¹ cenê zignorowaæ fakt, ¿e kanapêzajmuje jakiœ mê¿czyzna i pisze na komputerze.Sporz¹dzi³am listê znanych mifaktów, dotycz¹cych znikniêcia Freda.Nie by³o ju¿ w¹tpliwoœci, ¿e fotografieodgrywa³y bardzo du¿¹ rolê.Kiedy lista by³a skoñczona, zamknê³am siê wsypial­ni i ogl¹da³am kreskówki w telewizji.Przesiedzia³am tak do lunchu.Niemia³am ochoty na resztki pieczeni jagniê­cej, skoñczy³am wiêc p¹czki.Jezu - zdumia³ siê Briggs.- Zawsze siê tak od¿y­wiasz? Nie s³ysza³aœ opodstawowych grupach pokarmo­wych? Nic dziwnego, ¿e musisz nosiæ te„romantyczne” sukienki.Wycofa³am siê do sypialni i uciê³am sobie drzemkê.Ocknê³am siê wystraszona,gdy zadzwoni³ telefon.Chcia³am siê upewniæ, ¿e przyjedziesz i zabierzesz mnie wieczorem na czuwanieprzy zw³okach Lipinskiego -powiedzia³a babka.Zw³oki Lipinskiego.Bo¿e.Wcale nie mia³am ochoty jechaæ w deszczu, ¿ebyogl¹daæ martwego faceta.A Harriet Schnable? - podsunê³am.- Mo¿e Harriet by ciê zawioz³a.Nawali³ jej samochód.Effie Reeder?Effie zmar³a.Och! Nie wiedzia³am.Prawie wszyscy, których znam, nie ¿yj¹ - doda³a babka.- Banda miêczaków.Okay, zawiozê ciê.Dobrze.Matka mówi, ¿ebyœ wpad³a na kolacjê.Przemknê³am przez salon, ale nim zdo³a³am dotrzeæ do drzwi, Briggs by³ nanogach.Hej, dok¹d to? - spyta³.Wychodzê.A dok³adnie?Do moich rodziców.Za³o¿ê siê, ¿e na kolacjê.Jezu, to niewiarygodne.Chcesz mnie tu zostawiæ zpust¹ lodówk¹, a sama leziesz do rodziców na wy¿erkê.Jest trochê jagniêciny na zimno.Zjad³em j¹ na lunch.Poczekaj, pójdê z tob¹.Wykluczone! Nigdzie nie idziesz.Co, wstydzisz siê mnie?Tak!Kim jest ten ma³y goœæ? - spyta³a babka, kiedy zja­wi³am siê u rodziców zBriggsem u boku.To mój.przyjaciel Randy.Coœ takiego - nie mogja siê nadziwiæ babka.- Jesz­cze nigdy nie widzia³amkarze³ka z tak bliska.Niewyroœniêtego - poprawi³ Briggs.- A ja nigdy nie widzia³em z bliska osobytak starej.Trzepnê³am go po g³owie.Zachowuj siê - upomnia³am karze³ka.Co siê sta³o z pañsk¹ twarz¹? - chcia³a wiedzieæ babka.Pani wnuczka mnie st³uk³a.Powa¿nie? - zdumia³a siê babcia Mazurowa.- Od­wali³a kawa³ dobrej roboty.Ojciec siedzia³ przed telewizorem.Odwróci³ siê i spoj­rza³ na nas.O rany, i co teraz? - spyta³.To jest Randy - poinformowa³am go.Trochê niski, no nie?Nie bój siê, to nie jest mój ch³opak.Ojciec znów skupi³ uwagê na telewizji.Dziêki Bogu.Na stole zauwa¿y³am piêæ nakryæ.Kto jeszcze przyjdzie? - spyta³am.Mabel - odpar³a matka.- Twoja babka j¹ zaprosi³a.Pomyœla³am, ¿e nadarzy siê okazja, by j¹ trochê pomaglowaæ.Sprawdziæ, co ma dopowiedzenia - wyjaœ­ni³a babka.Nie bêdzie ¿adnego maglowania - oœwiadczy³a zde­cydowanie matka.- Zaprosi³aœMabel na kolacjê i o to nam w³aœnie chodzi.o mi³¹ kolacjê.Pewnie - odpar³a babka.- Ale nie zaszkodzi spytaæ j¹ o parê rzeczy.Przed domem trzasnê³y drzwi samochodu i wszyscy wyemigrowali do przedpokoju.Jakim wozem jeŸdzi Mabel? - spyta³a babka.- To nie jest kombi.Mabel kupi³a nowy samochód - wyjaœni³am.- Uwa­¿a, ¿e ten stary by³ za du¿y.To dobrze - zauwa¿y³a matka.- Musi samodzielnie podejmowaæ decyzje.Œwiêta racja - zgodzi³a siê babka.- Ale niech siê modli, ¿eby Fred by³ martwy.Kto to jest Mabel i Fred? - spyta³ Briggs.Zrelacjonowa³am mu pokrótce sprawê.Ekstra - orzek³.- Twoja rodzina zaczyna mi siê podobaæ.Przynios³am ciasto kawowe - powiedzia³a Mabel i wrêczy³a matce pude³ko, drug¹rêk¹ zamykaj¹c drzwi.-Z suszonymi œliwkami.Wiem, ¿e Frank je lubi.- Wsunê³ag³owê do salonu.- Witaj, Frank! - zawo³a³a.Mabel - odpar³ zwiêŸle ojciec.£adny wóz - zwróci³a siê babka do Mabel.- Nie boisz siê, ¿e jak Fred wróci, tozrobi ci awanturê?Nie powinien by³ odchodziæ - odpar³a ciotka.-A poza tym sk¹d mam wiedzieæ, czywróci? Kupi³am te¿ nowy komplet do sypialni.Maj¹ go dostarczyæ jutro.Materaci ca³¹ resztê.Mo¿e to ty stuknê³aœ Freda - wysunê³a przypusz­czenie babka.- Pewnie zrobi³aœto dla pieniêdzy.Moja matka walnê³a misk¹ z groszkiem o blat sto³u.Mamo! - zawo³a³a.Tak tylko sobie pomyœla³am - t³umaczy³a siê babka.Usiedliœmy wszyscy na swoich miejscach, a matka po­stawi³a przed Mabel whisky zwod¹ sodow¹, przed ojcem piwo, Briggsowi zaœ przynios³a poduszkê.Podk³adam zawsze wnukom - poinformowa³a.Briggs popatrzy³ na mnie pytaj¹co.Dzieciom mojej siostry Yalerie - wyjaœni³am.Aha [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl