Haldeman Joe Wieczna Wojna

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Telefon odebra�a mi�a starsza pani.� Tak?� Mia�em rozmow� z tego numeru i.hm.ja.� Och.Sier�ant Mandella! Jedn� chwileczk�.Patrzy�em, jak pozioma kreska zawieszenia rozmowy prze-d�u�a si� o sekund�, a potem pi��dziesi�t lub wi�cej.Wreszcie naekranie pojawi�a si� znajoma twarz.Marygay.� Williamie.Ju� my�la�am, �e ci� nie odnajd�.� Kochanie, ja te�.Co robisz w Po�udniowej Dakocie?� Moi rodzice mieszkaj� tutaj, w ma�ej gminie.Dlatego takd�ugo trwa�o, zanim podesz�am do telefonu.� Pokaza�a brudner�ce.� Wykopuj� ziemniaki.� Przecie� kiedy sprawdza�em.w aktach.w twoich aktachw Tucson podano, �e twoi rodzice nie �yj�.� Nie, oni tylko odpadli � s�ysza�e� o odpadni�tych? �nowe nazwisko, nowe �ycie.Dowiedzia�am si� od kuzyna.� No có�.jak ci leci? Podoba ci si� �ycie na wsi?� W�a�nie dlatego chcia�am z tob� pogada�, Willy.Nudz�si�.Wszystko jest bardzo zdrowe i mi�e, ale chc� zrobi� co�niezdrowego i niegrzecznego.Oczywi�cie pomy�la�am o tobie.� Jestem zaszczycony.Wpa�� po ciebie o ósmej?Sprawdzi�a godzin� na zegarze nad telefonem.� Wiesz co, lepiej wy�pijmy si� dobrze tej nocy.Poza tymmusz� wykopa� reszt� ziemniaków.Spotkajmy si�.na lotniskuEllis Island, jutro rano.Hmm.przy informacji.� Dobrze.Dok�d zarezerwowa� bilety?Wzruszy�a ramionami.� Wybierz jakie� miejsce.� W swoim czasie Londyn by� do�� swawolnym miastem.� Brzmi wspaniale.Pierwsz� klas�?� Jak�e inaczej? Kupi� dla nas bilety na sterowiec.� Dobrze.Czysta dekadencja.Ile mam czasu na pakowanie?� Kupimy ciuchy w drodze.Polecimy z lekkim baga�em.We�miemy tylko po wypchanym portfelu.Zachichota�a.� Cudownie.Jutro o dziesi�tej.� �wietnie.Hmm.Marygay, czy masz bro�?� A� tak �le?� Tutaj, w Waszyngtonie, tak.� Dobrze, wezm� co�.Tata ma kilka nad kominkiem.Pew-nie zosta�y mu z Tucson.� Miejmy nadziej�, �e nie b�dziemy musieli ich u�y�.� Willy, wiesz, �e to b�dzie tylko dla ozdoby.Nie potrafi�amzabi� nawet Taura�czyka.� Oczywi�cie.� Patrzyli�my na siebie przez chwil�.� No,to jutro o dziesi�tej.� Zgadza si�.Kocham ci�.� Hmm.Znów zachichota�a i roz��czy�a si�.Za du�o rzeczy do przemy�lenia naraz.Kupi�em dla nas dwa bilety na lot dooko�a �wiata sterowcem;dowolna ilo�� przesiadek, pod warunkiem, �e przez ca�y czaszmierzasz na wschód.Dotarcie taksówk� i kolejk�jednoszynow�na lotnisko Ellisa zaj�o mi dwie godziny.Przyjecha�em za wcze�-nie, ale Marygay te�.Rozmawia�a z recepcjonistk� i nie widzia�a, jak nadchodz�.Jej strój naprawd� zwraca� uwag�; opi�ty kombinezon z plastikuz wzorem splecionych r�k, które w zale�no�ci od k�ta widzeniazmienia�y u�o�enie lub stawa�y si� przezroczyste.Ca�e cia�o mia�azarumienione od �wie�ej opalenizny.Nie wiedzia�em, czy uczu-cie, jakiego nagle dozna�em, by�o zwyczajnym po��daniem, czyte� czym� bardziej skomplikowanym.Pospieszy�em i stan��em zani�, szepcz�c:� I co b�dziemy robi� przez te trzy godziny?Odwróci�a si�, u�cisn�a mnie i podzi�kowa�a panience za biurkiem, a potemz�apa�a mnie za r�k� i poci�gn�a na ruchomychodnik.� Hmm.Dok�d idziemy?� Nie zadawaj pyta�, sier�ancie, tylko chod� ze mn�.Zeszli�my na obrotow� platform� i przeszli�my na chodnikbiegn�cy na wschód.� Chcesz co� zje�� albo wypi�? � zapyta�a niewinnie.Spróbowa�em u�miechn�� si� znacz�co.� A masz jakie� inne propozycje?Za�mia�a si� weso�o.Ludzie wokó� wytrzeszczyli oczy.� Zaczekaj chwil�.o, tu!Zeskoczyli�my z chodnika.Nad wej�ciem widnia� napis �Po-koiki".Marygay poda�a mi klucz.Ten cholerny plastikowy kombinezon trzyma� si� tylko na�adunku elektrostatycznym.Poniewa� pokoik w istocie by� jed-nym wielkim wodnym �ó�kiem, o ma�o nie z�ama�em sobie karkuprzy pierwszych wstrz�sach.Jednak jako� sobie poradzi�em.Le�eli�my na brzuchach, patrz�c przez lustrzan� szyb� naludzi przemykaj�cych w ró�ne strony.Marygay poda�a mi skr�ta.� Williamie, u�y�e� ju� tego?� Czego?� Tej armaty.Pistoletu.� Strzela�em z niego tylko raz, w sklepie, w którym gokupi�em.� Czy rzeczywi�cie my�lisz, �e potrafi�by� wycelowa� i na-faszerowa� kogo� o�owiem?Zaci�gn��em si� p�ytko i odda�em jej skr�ta.� Tak naprawd�, to nie zastanawia�em si� nad tym.Przynaj-mniej do naszej wczorajszej rozmowy.� No i?� Ja.naprawd� nie wiem.Zabija�em tylko raz, na Alephie,pod wp�ywem uwarunkowania hipnotycznego.Jednak nie s�dz�,�ebym mia� jakie�.opory, na pewno nie wtedy, gdyby ten kto�pierwszy próbowa� mnie zabi�.Dlaczego mia�bym je mie�?� �ycie � powiedzia�a �a�o�nie.� �ycie jest.� �ycie to banda w�ócz�cych si� razem komórek, maj�cychwspólny cel.Je�li tym wspólnym celem jest dobra� mi si� do ty�ka.� Och, Williamie.Mówisz jak stary Cortez.� Dzi�ki Cortezowi prze�yli�my.� Nie wszyscy � warkn�a [ Pobierz całość w formacie PDF ]

download | pobieranie | ebook | pdf | do ÂściÂągnięcia

Archiwum