[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.AGATOS.Gdzie drzewo rąbią, trzaski lecą.LYSISTRATA.Zaprawdę, wojna to rzecz straszna, ohydna, obrzydliwa.AGATOS(urażony i zdziwiony).Lysistrato! Co mówisz!?LYSISTRATA.Gniewam cię.darmo.Tamci zginęli przynajmniej.ale ich żony, ich dzieci, sieroty, Lampito.To okropność.AGATOS.Jesteś rozdrażnioną(chce się zbliżyć).LYSISTRATA.Nie zbliżaj się, błagam cię.wstręt we mnie wzbudzasz, widzę krew na twoich rękach.to mnie przeraża.brzydzę się tobą.AGATOS(nieco zakłopotany).Opowiedziałem ci.LYSISTRATA.Nie bawiłeś się!! Ależ to twoje rzemiosło, twoja rozkosz.Stać na czele zbrojnych zastępów — naprzód! i dalej rąbać na prawo i lewo, ścinać łby! Brr! Niema co mówić, piękne rzemiosło i to dla człowieka, który się mieni wykształconym.AGATOS.Jesteś niesprawiedliwą, Lysistrato, wśród najzaciętszej walki myślałem o tobie.W nocy pod namiotem nieraz zasnąć nie mogłem.LYSISTRATA.Komary.AGATOS.Komary.(zniecierpliwiony) ależ nie Lysistrato, myśl o tobie.Ileż razy widziałem cię we śnie.LYSISTRATA(uśmiechając się).Zatem spałeś?AGATOS(komicznie wzburzony).Nie przerywaj, na Erosa! Kiedy z biedą zasnąć zdołałem, ciebie jedną widziałem.Niech mnie Zeus spiorunuje, jeżeli nie mówię prawdy.LYSISTRATA.Nie wzywaj Zeusa! Widzę szczerość w twoich oczach, a zresztą.ty tak dobrze kłamiesz.AGATOS.Słuchaj, Lysistrato! cały dzień przesiedziałem w domu.wieczór dopiero wyszedłem, musiałem z tobą mówić.Zastałem tu twojego męża, Kynesiasa i wielu innych żonkosiów, rozprawiali, gadali.Żony pozamykały im drzwi przed nosem i nie chcą ich do domów wpuścić, dopóki nie zawrą pokoju.LYSISTRATA.Jakżesz wyglądali żonkosie?AGATOS.Śmiesznie, nad wszelki wyraz śmiesznie.zakochani po uszy w żonach.Prawda, że to rzecz nadzwyczajna, co im się przytrafiło.Kiedy się po długiej nieobecności powraca, można przypuścić, że dom zgorzał, niewolnik uciekł, że dzieci chore, że żona umarła, ale na Hermesa, niepodobna przewidzieć, żeby żona.(śmieje są).LYSISTRATA.Bawi cię to?AGATOS.Widocznie porozumiałyście się.nie, doprawdy, to genialny pomysł; kobieta, która to wymyśliła, jest zdumiewającą.Z pewnością nie Lampito wymyśliła to?LYSISTRATA.Jak mniemasz? kto?(milczenie).AGATOS.Ty.LYSISTRATA.Tak jest; pomysł, który nazywasz genialnym, jest moim, miałam na celu pokój.(Z lekką kokieteryą) Może i dlatego, abyś ty Aten nie opuszczał.Pragnę jednak pokoju przedewszystkiem dla ojczyzny, dla Aten, dla Grecyi! Co za szał was opanował? Chcecie zguby tej pięknej Grecyi? Jeżeli, jak mówisz, kochasz mnie, przysięgnij, że mi dopomożesz do zakończenia wojny.AGATOS(przerażony).Ależ Lysistrato, ja nie mogę przemawiać za pokojem, mam tylu zazdrosnych, tylu nieprzyjaciół, nie wiem jak zdołam stawić czoło demagogom.wybory się zbliżają, wiesz, pragnę zostać archontem.To, czego żądasz, jest nad moje, nad nasze siły.Tego nikt nie wytłumaczy Ateńczykom, u nich to nałóg i wojna, choć bezmyślna, ma moc przyzwyczajenia.LYSISTRATA.Wstyd powiedzieć, a trudno zamilczeć; w tym względzie kobiety więcej od was mają odwagi.AGATOS.Łatwo ci mówić, Lysistrato! Ty nie chcesz być wybraną archontem.Jak tu przekonać tych waryatów i tych drugich, ludzi złej wiary, którzy dla schlebiania najgorszym skłonnościom motłochu, szkalują każdą władzę.Jak przemówię za pokojem, porównają mnie do Eukrata, który zdradził, lub do Kleonyosa, który broń rzucił.Komedyopisarze wezmą mnie na język.LYSISTRATA.Boisz się komedyopisarzy! Śmiechu godne.Wiesz, czego wam mężczyznom brak w Atenach? Zdrowego rozsądku.Posłuchaj (siadają na ławce).AGATOS.Jak tu dojść do końca z takimi zapaleńcami, co poradzić wśród ogólnego zamieszania pojęć?LYSISTRATA.Nic łatwiejszego, byle chcieć.AGATOS.Mów!LYSISTRATA.Kiedy nić na wrzecionie popłata się, bierzemy ją do ręki i zaczynając od końca, staramy się ją rozwikłać.Gdybyście choć trochę mieli rozsądku, postąpilibyście z rzecząpospolitą jak kobiety z nicią.AGATOS.Jak?LYSISTRATA.Przedewszystkiem wygnać trzeba rózgami z miasta półgłówków i krzykaczy, oczyścić z nich Ateny, jak my wełnę myjemy.Trzeba przetrzebić rzeczpospolitą jak my wełnę rozczesujemy.Tych co za ręce się trzymają, aby w imieniu ojczyzny żyć z grosza publicznego i do korzystnych dostawać się posad, wrzucić do kosza, wraz z pasożytami, darmozjadami, próżniakami i dłużnikami skarbu; wstrząsnąć kilkakrotnie tą mieszaniną, silnie ją zgremplować, jak my czynimy z wełną, wysnuć wtedy nić, w kłębek ją zwinąć i dopiero uprządz dla ludu odzież.AGATOS.Rzeczpospolitą do wełny przyrównywasz? Skąd raptem kobietom o wojnie rozprawiać?LYSISTRATA.Mamy prawo, bo my większą połowę ciężarów ponosimy, bo my rodzimy obrońców ojczyzny, a stratę dzieci naszych, w bezrozumnych przedsięwzięciach, gorzko opłakujemy!AGATOS(wzruszony, zasłania oblicze i odwraca się z głębokiem wzruszeniem).Zamilcz! Nie przypominaj naszych klęsk!(chwila uroczystego milczenia).LYSISTRATA(bierze go za rękę).Jak dalej tak będziecie postępować, smutnym będzie koniec Aten.AGATOS.Ateny wiecznie wolnemi będą.LYSISTRATA(wskazując na północ).Stamtąd grom spadnie i chyba po wiekach z podniego zmartwychwstaną Ateny (z głębokiem uczuciem).Przysięgnij, że mi dopomożesz, że za pokojem przemówisz.AGATOS.Chcesz, żebym poświęcił przyszłość, sławę, wzięcie.niepodobna.LYSISTRATA.Powiedziałam przed chwilą.zobaczymy.Otóż widzę.AGATOS(z udanem uczuciem).Lysistrato! (Lysistrata idzie do drzwi swojego domu) Daj się przebłagać!LYSISTRATA.Zawrzyjcie pierwej pokój.Przysięgłam.To moje ostatnie słowo.(Otwiera drzwi, do Agatom) Żegnam.AGATOS(nieco pompatycanie, z udanem uczuciem).Lysistrato!LYSISTRATA.Co takiego?AGATOS.Stanowczo?LYSISTRATA.Stanowczo.AGATOS( jakby się chciał przekomarzać).Kiedy tak, przemówię jutro za wojną.LISISTRATA(przenikając jego myśl, z szyderstwem i siłą).I nie będziesz archontem — ja ci ręczę.AGATOS(na stronie, widząc że chybił celu).Tam do Hermesa! (głośno) Lysistrato, wysłuchaj mej prośby!LYSISTRATA.Przysięga!AGATOS(widząc, że inaczej trzeba przemawiać).Jeżeli mnie wysłuchasz, zrobię wszystko co w mej mocy, aby wojnę zakończyć (robi krok ku Lysistracie): Lysistrato!LYSISTRATA(po chwili zastanowienia).Poczekaj
[ Pobierz całość w formacie PDF ]