[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie napró¿no mówiê o naszym substancjalnym o r g a n i Ÿ m i e duchowym !„Organizm” jest to dla mnie coœ, co samo z siebie powsta³o i ¿yje w³asnym¿yciem.Cia³o ziemskie n i e j e s t w moim rozumieniu „organizmem” lecz z e s p o l en i e m o r g a n ó w.Wiem doskonale, ¿e przy myœleniu mo¿na u¿ywaæ i n n e j terminologii i gdymjeszcze p r z e m y œ l i w a ³ swe ¿ycie równie¿ siê ni¹ pos³ugiwa³em - ale zchwil¹, gdym zacz¹³ p r z e ¿ y w a æ myœlenie, sta³a mi siê niepotrzebna.Wolno jednak ka¿demu z moich uczniów wszystko, co podajê w mo¿liwych d l a m ni e s³owach, „prze³o¿yæ” sobie na swój w ³ a s n y sposób mówienia.Moim zdaniem: - n i e nale¿y s³owa „pozostawiaæ w bezruchu”, lecz raczej dawaæsiê mu swobodnie z m i e n i a æ i p o r u s z a æ.-Ale bêdê tu jeszcze musia³ powiedzieæ uczniowi, dlaczego w mych ksiêgach takwiele niestety mówi³em o s o b i e: - dlaczego ci¹gle muszê o sobie wspominaæ,chocia¿ nie ma dla mnie nic przykrzejszego nad sam¹ wzmiank¹ o mnie w ¿yciuziemskim.S¹ dwojakiego rodzaju przyczyny tego, ¿e muszê jednak postêpowaæ wbrew swejchêci i upodobaniom:Po pierwsze ku memu nie ma³emu zmartwieniu jest moim o b o w i ¹ z k i e mduchowym, bym siê niejako „wykaza³” wobec czytelników moich s³Ã³w niezale¿nie odtego czy mi siê to podoba, czy nie oraz bez wzglêdu na to, jakbym móg³ o d c zu w a æ sposób p r z y j m o w a n i a moich wyjawieñ przez innych.Krótko mówi¹c ci¹¿y na mnie obowi¹zek duchowy wyjaœnienia czytelnikowi moichksi¹g, w jaki sposób doszed³em do napisania tego, com napisa³.Po wtóre jestem oczywiœcie dla siebie najbli¿ej le¿¹cym i najlepiej znanym mi,jak równie¿ pod ka¿dym wzglêdem n a j ³ a t w i e j s z y m do s k o n t r o lo w a n i a polem prze¿yæ.A ¿e znam siebie jako cz³owieka absolutnie, a¿ do niedostrzegalnychnajdrobniejszych odchyleñ w swych upodobaniach, wolnego od najs³abszego nawetprzeb³ysku osobistej, choæby zgo³a „niewinnej” chêci wywy¿szania siê, leczzwyk³em obserwowaæ siebie trzeŸwo i rzeczowo, daleko bardziej krytycznie ni¿ka¿dego innego cz³owieka, umiem wiêc najlepiej zdawaæ sobie sprawê, gdy chodzio rzeczy, których prze¿ywanie znam doskonale i mam udostêpniæ pojmowaniuinnych.Nie ma cz³owieka choæ trochê mnie znaj¹cego, który by móg³ n o s i æ s i ê zniedorzeczn¹ myœl¹, jakobym d l a t e g o sta³ siê dla siebie tematem opisów,¿e chodzi mi przy tym w ten czy inny sposób o m o j ¹ o s o b ê pe³ni¹c¹ u mniedoprawdy tylko ciê¿k¹ s³u¿bê.Gdyby m i przyjemnoœæ sprawia³o pró¿ne przegl¹danie siê w lustrze, to doprawdypotrafi³bym j¹ sobie zgotowaæ w sposób dla siebie bardziej p o ¿ ¹ d a n y,gdy¿ nie jestem ascet¹ i obca jest mi osobliwa p r z y j e m n o œ æ, jak¹znajduje asceta w radowaniu siê tym, co mu sprawia m ê c z a r n i ê.Skoro wolno mi naprawdê powiedzieæ, ¿e nie szukam s i e b i e s a m e g o wswej dzia³alnoœci, to muszê te¿ powiedzieæ, ¿e powodem mej niezmordowanejdzia³alnoœci jest nie tylko „zbawienie wieczne” moich uczniów, lecz w równejmierze wyzwalanie ich si³ zabezpieczaj¹cych, niezbêdnych do wszelkiejdzia³alnoœci twórczej w œ w i e c i e z e w n ê t r z n y m.Naturalnie uczeñ bêdzie musia³ rozró¿niaæ, co j a d u c h o w o mogê dlañuczyniæ, a co w codziennej pracy nad sob¹ o n s a m jedynie bêdzie móg³zdzia³aæ.¯ycie w Duchu b y n a j m n i e j nie jest w r o g i e codziennoœci a wiêc iSzukaj¹cy duchowej mo¿noœci prze¿yæ musi p r z e d e w s z y s t k i m nauczyæsiê czyniæ zadoœæ wymaganiom d n i a p o w s z e d n i e g o.Szukaj¹cy nie mo¿e dawaæ pos³uchu egzaltowanym fantastom wszystkich czasów,którzy wmawiaj¹ mu, ¿e Duch Wiecznoœci daje siê tylko wówczas osi¹gn¹æ, gdySzukaj¹cy u s u w a s i ê od wszelkich z i e m s k i c h obrazówRzeczywistoœci.Prawdzie odpowiada r z e c z wrêcz p r z e c i w n a temu przypuszczeniu!Co prawda nie wolno nigdy Szukaj¹cemu tak kurczowo trzymaæ siê ziemi, ¿eby ju¿nie móg³ „p o w s t a æ”, musi jednak zawsze pamiêtaæ, i¿ rzeczy ziemskie s¹równie¿ objête wiecznoœci¹.W ziemskim œwiecie zewnêtrznym mamy do czynienia wprawdzie tylko zostatecznym, wielokrotnie zmienionym w y n i k i e m si³ wyp³ywaj¹cych zwiekuistej Rzeczywistoœci - wynikiem pochodz¹cym ze wzajemnego odruchowegooddzia³ywania tych si³ - ale bynajmniej nie dodaje to cz³owiekowi ziemskiemublasku ani cienia !Cz³owiek w³adaj¹cy ju¿ swymi zmys³ami d u c h o w y m i mo¿e œledziæ wsteczka¿de zjawisko ziemskie a¿ do p u n k t u z w r o t n e g o, od któregopoczynaj¹c bêdzie móg³ si³y Prabytu, tworz¹ce wszelkie formy, prze¿ywaæ jakocoœ substancjalnie d u c h o w e g o.Tak oto skrajna zewnêtrznoœæ stale jest p o w i ¹ z a n a z najg³êbsz¹wewnêtrznoœci¹, choæ ta „z e w n ê t r z n o œ æ” zgodnie ze sw¹ form¹wyjawiania siê jest ju¿ zbyt bliska wiekuistej s k o s t n i a ³ o œ c i: -absolutnej „nicoœci” - aby kiedykolwiek zdo³a³a w n i j œ æ do najbardziejwyzwolonej pozostaj¹cej w wiecznym nieuchwytnym r u c h u „wewnêtrznoœci”.A ¿e cz³owiek ziemski jest „c z ¹ s t k ¹ w e w n ê t r z n o œ c i” zab³¹kan¹wœród skrajnej zewnêtrznoœci, to wolno mu liczyæ na odzyskanie œwiadomoœcisiebie jako substancjalnie rzeczywistej „wewnêtrznoœci” tylko wtedy, gdywyjdzie z punktu, w którym siê obecnie znajduje - a wiêc ze s k r a j n e j z ew n ê t r z n o œ c i: - ze swej w³asnej cielesnoœci i otaczaj¹cego têcielesnoœæ ziemsk¹ „œ w i a t a z e w n ê t r z n e g o”.-Cz³owiek, jeœli chodzi o jego w³asn¹ c i e l e s n o œ æ, c z u c i e m u œ wi a d a m i a sobie ten œwiat zewnêtrzny oraz c z u c i e m postrzega wszelkiez a c h o d z ¹ c e w nim z m i a n y.Natomiast to, co siê znajduje poza jego cia³em ziemskim i je o t a c z a,tylko wtedy dochodzi do jego postrzegania przez c z u c i e cielesne, gdy w y wi e r a n a c i s k na tê w³aœnie cielesnoœæ niezale¿nie od tego, czy todzia³anie bêdzie l e d w i e d o s t r z e g a l n e czy n a d e r g w a ³ t ow n e - czy pobudza czucie w sposób p r z y j e m n y czy p r z y k r y.Ale wszystkie te pobudzaj¹ce zmys³y oddzia³ywania czucie odbiera tylko przezjeden m o m e n t i niezw³ocznie zastêpuje je n o w e czucie, choæby to kolejnenastêpstwo chwilowych oddzia³ywañ wydawa³o siê czasami sta³ym t r w a n i e mczucia, podobnie jak niezliczone obrazy taœmy filmowej uchodz¹ za s t a ³ y o br a z dopóki siê w nim nie porusz¹ aktorzy lub nie uka¿¹ inne zdolne doporuszeñ zjawiska.Na czas ograniczony - najd³u¿ej do œmierci cia³a ziemskiego - mog¹ siê wœwiadomoœci utrzymywaæ o b r a z y w s p o m n i e ñ dawniejszych odczuæw³asnego bytowania cielesnego, jak równie¿ ka¿dorazowej wartoœci uczuciowejuchwytnych dla zmys³Ã³w wra¿eñ œwiata zewnêtrznego.Wszelki d a l s z y stosunek cz³owieka ziemskiego do œwiata zewnêtrznegopolega j e d y n i e na jego w y o b r a Ÿ n i - ale t w o r y tej wyobraŸnitak dalece podlegaj¹ woli ludzkiej w jej aspekcie - w i e r z e - ¿e móg³powstaæ filozoficzny b³¹d, jakoby „wyobraŸnia” by³a t w ó r c z y n i ¹ formzjawiskowych œwiata zewnêtrznego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]