[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawahał się jednak przed wciśnięciem klawisza uruchamiającego program.Zadał sobie w duchu pytanie: czy chcę, żeby MUA wiedział, dokąd lecę? Odpowiedź była jednoznaczna: nie.Bez względu na to, kto niszczy statki poszukiwaczy i górników, musi on mieć dostęp do dokładnych informacji o ich kursach i pozycjach.Mogą wykorzystywać dane telemetryczne wysyłane przez każdy statek do namierzania ich.Wiedział, że musi lecieć w ciszy; cały czas o tym wiedział.Nawet Amanda nie może wiedzieć, gdzie jest.Martwił się ryzykiem; sygnał telemetryczny był wysyłany po to, by w MUA wiedzieli, gdzie jest każdy statek.Jaki to ma jednak sens, rozmyślał Fuchs.Jeśli statek wpakuje się w jakieś kłopoty i tak nikt nie przyleci mu na pomoc.Pas jest zbyt wielki.Jeśli będę miał kłopoty, będę zdany wyłącznie na siebie.Z danych telemetrycznych MUA dowie się jedynie, kiedy zginąłem.Większą część dnia zajęło Fuchsowi wymontowanie nadajnika telemetrycznego Starpowera i zainstalowanie go w małym pojeździe ratunkowym.Każdy statek przewoził co najmniej jedną kapsułę ratunkową; sześć osób mogło w niej przeżyć przez miesiąc albo nawet dłużej.Był to przykład stosowania tak zwanych przepisów bezpieczeństwa, które były ważne dla MUA, ale w rzeczywistości były bezużyteczne, wręcz absurdalne.Kapsuła ratunkowa miała rację bytu w rejonie ZiemiaKsiężyc.Statek ratunkowy mógł tam dotrzeć w parę dni, czasem nawet godzin.W Pasie jednak nie było szans na ratunek.Odległości były olbrzymie, a statków ratowniczych mało.Poszukiwacze wiedzieli, że odlatując z Ceres są zdani wyłącznie na siebie.Fuchs uśmiechnął się, gdy przypomniał sobie, jakie inne zastosowania znajdywano dla kapsuł ratunkowych: dodatkowy magazyn; dodatkowa kwatera załogi; miłosne gniazdko w mikrograwitacji, w kapsule odłączonej od głównego statku, by panowała w niej nieważkość.Ale ty, mówił sobie w duchu, instalując nadajnik telemetryczny w kapsule ratunkowej Starpowera, będziesz pozorantem.Będą myśleć, że ty to ja, a ja sobie będę cichutko leciał w stronę asteroidy George’a.Wrócił na mostek i usiadł w fotelu pilota, rozmyślając o Amandzie.Czy mam jej powiedzieć, co chcę zrobić? Chciał tego, ale bał się, że wiadomość zostanie przechwycona przez ludzi Humphriesa, którzy przeniknęli do MUA.Może kontrolerzy lotu na Ceres w tajemnicy biorą od niego jakieś pieniądze.Jeśli coś się stanie z kapsułą ratunkową, Amanda będzie myśleć, że zginąłem.Jak mogę ją ostrzec? Jak mogę dać jej znać, co robię?Poczuł chłód w okolicy serca.Co zrobiłaby Amanda, gdyby sądziła, że nie żyję? Opłakiwałaby mnie? Próbowałaby mnie pomścić? Uciekła do Humphriesa? Przecież właśnie tego on pragnie.Chce, żebym zginął.Czy Amanda odejdzie do niego, jeśli będzie przekonana, że mnie już nie ma?Nienawidził sam siebie za takie myśli.Nie mógł jednak przed nimi uciec.Twarz wykrzywiła mu się we wściekłym grymasie, zacisnął zęby tak mocno, że zabolała go szczęka, uderzył z całej siły w klawisz uwalniający kapsułę, która miała lecieć długim, parabolicznym lotem przez cały Pas.Wiele go to kosztowało, ale nie wysłał wiadomości do żony.Jestem teraz sam, pomyślał Fuchs, kierując Starpowera w stronę asteroidy, gdzie ostatni raz słyszano Wielkiego George’a.Dianę Verwoerd czytała swój ulubiony ustęp z Biblii: przypowieść o obrotnym rządcy, który oszukiwał swojego pana i uwił sobie wygodne gniazdko na starość.Gdy tylko miała wątpliwości odnośnie tego, co robi, czytała Ewangelię wg św.Łukasza 16: 1-13.To ją uspokajało.Niewiele osób pojmowało prawdziwą wymowę tej opowieści, rozmyślała, czytając starożytne słowa na ekranie ściennym swojego apartamentu.Rządca został zwolniony, kiedy pan odkrył jego matactwa.Kluczem do tej opowieści był jednak fakt, że oszustwa rządcy nie były na tyle duże, by pan pragnął zemsty.Zwolnił go i tyle.Przez wszystkie te lata, kiedy rządca pracował dla swojego pana, odłożył łupy wystarczająco duże, by na starość wygodnie żyć.Pewien rodzaj „złotego spadochronu”, o którym pan nie wiedział.Verwoerd rozsiadła się leniwie na szezlongu.Dostosował się do krzywizn jej ciała i lekko, kojąco ją masował.Kiedyś należał do Martina Humphriesa, ale Dianę pokazała mu reklamę nowszego modelu, który natychmiast kupił i kazał jej pozbyć się starego.Zabrała go więc z biura i zainstalowała w swoim apartamencie.Wydała komputerowi polecenie głosem i nakazała wyświetlić dane swojego osobistego rachunku inwestycyjnego.Ekran ścienny błyskawicznie wypełniły liczby.Nieźle jak na dziewczynkę ze slumsów Amsterdamu, pogratulowała sobie.Przez te kilka lat udało jej się uniknąć oczywistych pułapek: prostytucji, narkotyków, a nawet zostania kochanką jakiegoś bogatego pierdziocha.Całkiem nieźle.Znów przemówiła do komputera i na ekranie pojawiła się lista asteroid, do których osobiście zgłosiła roszczenia.Tylko pół tuzina małych skałek, ale za to obfitujących w rudę i dających coraz większe zyski.Znaczną część zjedzą podatki, ale Verwoerd przypomniała sobie, że żaden rząd nie może pozbawić cię pieniędzy, których nie masz.Płać podatki i ciesz się, że masz forsę, powiedziała sobie w duchu.Rzecz jasna, Martin był przekonany, że to HSS posiada prawa do tych asteroid.Miał jednak na głowie tyle rzeczy, że te pół tuzina pozostawało poza zasięgiem jego radaru.Poza tym, kiedy chciał coś sprawdzić, zawsze prosił o to swoją zaufaną asystentkę.Nigdy się nie dowie o tej małej kradzieży, dopóki będę tam pracować.Usunęła listę z ekranu i znów pojawiły się wersy z Ewangelii.Za parę lat będę mogła wygodnie przejść na emeryturę, powiedziała sobie Verwoerd.Wszystko będzie dobrze, dopóki nie stanę się zbyt chciwa - dopóki będę trzymać Martina na długość ramienia.Kiedy mu się oddam, moje dni jako pracownika HSS będą policzone.Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnęła się do siebie.Może powiem mu coś niemiłego, kiedy będę odchodzić.Kiedy mnie wyleje, zapłaci mi odszkodowanie.A przynajmniej sprezentuje na pożegnanie coś ładnego.On już taki jest.Przeniosła wzrok ze swojego odbicia na słowa z Biblii i zmarszczyła lekko czoło, czytając ostatni wers:Żaden sługa nie może dwóm panom służyć.Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi.Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.4 Być może, pomyślała Dianę Verwoerd.Aleja tak naprawdę nie służę Martinowi Humphriesowi.Pracuję dla niego.I nieźle na nim zarabiam.Ale służę tylko sobie, nikomu innemu.Skasowała zawartość ekranu jednym krótkim poleceniem.Ustęp z Biblii znikł, ustępując miejsca obrazowi Mary Cassat: matki z dzieckiem.4 Ewangelia wg św.Łukasza, Biblia Tysiąclecia.Dossier: Joyce TakamineBy dostać pracę w Selene, trzeba było mieć wykształcenie.Państwo księżycowe zatrudniało techników i inżynierów, nie zbieraczy owoców.Paszportem Joyce na Księżyc był jej podniszczony stary palmtop, który dostała od ojca.Dzięki niemu miała dostęp do wszystkich zajęć uniwersyteckich w sieci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]