Desmond Bagley Odwet (7)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teoria ustala nawet nasze szans� - w tym przypadkuna nieco ponad osiemdziesi�t jeden procent.Tozier spojrza� na Warrena zkonsternacj�.- Co o tym s�dzisz, Nick?- Fakt, �e ci�gle przegrywa�e� - stwierdzi� Warren.- Mo�e Johnny ma racj�.- Oczywi�cie, �e mam.- Follet schyli� si� i podniós� z pok�adu marynarsk�czapk�, do której wrzuci� cztery monety.- Niech pan wybierze jedn�, Nick.Je�eli b�dzie z 1960 roku, p�yniemy na morze, je�li nie - trzymamy si� brzegu.Kiedy jednak podsun�� Warrenowi czapk�, ten si� zawaha�.- Niech pan spojrzy na to z innej strony - rzek� powa�nie Follet.- Teraz, pókijeszcze nie wyci�gn�� pan monety, nie wiemy, dok�d b�dziemy p�yn�c - a skoro mynie wiemy, jak, u diab�a, ma to odgad�n�� Delorme? Przypadkowy zestaw monet wczapce daje nam naj�wi�ksze szans�, bez wzgl�du na jej decyzj�.- Zamilk� nachwil�.-Musimy jednak przestrzega� jednej zasady: post�pimy tak, jakzade�cyduje los, �adnych waha�.To dzia�a tylko w ten sposób.Warren si�gn�� po monet� i po�o�y� j� na wierzchu d�oni, rewer�sem do góry.Tozier przyjrza� si� jej i powiedzia� z westchnieniem:- Rok tysi�c dziewi��set sze��dziesi�ty.Wyp�ywamy w morze.Niech Bóg czuwa nadnami.Obróci� ster i skierowa� si� dziobem na zachód.IVTozier pozostawi� Warrena i Folleta na mostku i zszed� do si�owni, aby naradzi�si� z Parkerem.Zobaczy�, jak przechadza si� z puszk� oleju w�ród l�ni�cych,poruszaj�cych si� nieustannie stalowych t�o�ków, co nie wygl�da�o na zbytbezpieczne zaj�cie.Hellier sta� w pobli�u telegrafu.Tozier skin�� na Parkera, który odstawi� puszk� i podszed� do niego.- Mo�e pan st�d na chwil� wyj��? - zapyta� Tozier.- Brakuje nam r�k do pracy - odpar� Parker.- Ale je�eli nie potrwa to d�ugo,nic si� tu nie stanie.O co chodzi?- Pa�ski przyjaciel, Eastman, zabarykadowa� si� w torpedowni na dziobie.Próbujemy go stamt�d wydosta�.Parker zmarszczy� brwi.- B�dzie to troch� skomlikowane.Kaza�em tam zamontowa� wo�doszczeln�przegrod�, na wypadek awarii wyrzutni.Je�eli si� za ni� ukry�, b�dziecholernie trudno si� do niego dobra�.- Mo�e ma pan jaki� pomys�? Zamkn�� si� tam i nie mo�emy w �aden sposób dosta�si� do heroiny.- Chod�my zobaczy� - stwierdzi� krótko Parker.Metcalfe siedzia� przykucni�ty na ko�cu w�skiego korytarza o metalowych�cianach, który zamyka�y z drugiej strony dok�adnie zaryglowane stalowe drzwi.- Tam si� schowa� - wyja�ni�.- Gdyby kto� chcia� spróbowa�, da�oby si� tedrzwi otworzy�, ale postrza� gwarantowany.On nie mo�e chybi�.Tozier wyjrza� na korytarz.- Nie, dzi�kuj�.Nie ma si� gdzie schowa�.- Poza tym drzwi s� kuloodporne - stwierdzi� Metcalfe.- Próbo�wa�em par� razystrzela�, ale kule odbijaj� si� tu od �cian w taki sposób, �e bardziej toniebezpieczne dla mnie ni� dla niego.- Próbowa�e� z nim rozmawia�? Metcalfe skin�� g�ow�.- Nie s�yszy mnie albo nie ma ochoty odpowiada�.- Co pan na to, Parker?- Mo�na tam wej�� tylko jedn� drog� - odpar� Parker.- W�a�nie przez te drzwi.- A wi�c pat - podsumowa� Tozier.Metcalfe zrobi� kwa�n� min�.- Powiem wi�cej.Je�eli uda mu si� nas przetrzyma� do czasu, gdy statekzostanie odbity, odniesie zwyci�stwo.- Chyba troch� za bardzo si� tym przejmujesz.Delorme musi nas najpierwodnale�� i wcale �atwo si� nie poddamy.Co ci� tak niepokoi? Metcalfe odwróci�si� na pi�cie.- Z partii towaru, który dostarczy�em Fahrwazowi, zosta�o co nieco - naprzyk�ad dwa cekaemy.- To niedobrze - powiedzia� cicho Tozier.- Jest co� gorszego.Delorme próbowa�a wcisn�� Fahrwazowi cztery 40-milimetrowedzia�ka, ale za nic nie chcia� ich kupi�.Uzna�, �e zu�ywaj� za du�o amunicji,wi�c zostawi� j� z tym towarem.Je�eli okaza�a si� do�� sprytna i wzi�a jednoz tych dzia�ek na jacht, wystarczy jej czasu, �eby zainstalowa� je napok�adzie.B�dzie po�trzebowa�a tylko troch� stali i spawark�, a w stoczni matych rzeczy pod dostatkiem.- My�lisz, �e mog�aby to zrobi�?- Ta dziwka jest zdolna do wszystkiego - odpar� gwa�townie Met�calfe.-Powiniene� by� mi pozwoli� za�atwi� j� jeszcze w Bejrucie.- Wtedy straciliby�my heroin�.Musimy pozby� si� tych narkoty�ków.Nie mo�napozwoli�, �eby dosta�y si� w jej r�ce.Metcalfe wskaza� kciukiem w g��bkorytarza.- Prosz� bardzo - otwórz te drzwi.- Mam pewien pomys� - odezwa� si� Parker.- Mo�e uda nam si� go stamt�dwykurzy�.- Pewnie chce pan zatopi� ca�a komor� - stwierdzi� Tozier.- Czy to si� dazrobi�?- Nie my�la�em o wodzie - odpar� Parker.Podniós� g�ow� i spoj�rza� w gór�.-Tu� nad nami, na pok�adzie dziobowym, znajduje si� wci�garka kotwicy.Jestnap�dzana par� z kot�a.My�l�, �e móg�bym pod��czy� si� do której� z rur.- I co by to da�o?- Na statku jest system urz�dze� do przeprowadzania deratyzacji.- �eby pozby�si� szczurów.Do ka�dej komory dochodzi przewód gazowy i, na mój gust, tenktórego potrzebujemy, powinien by� otwar�ty.Sprawdz� tylko, gdzie si� ko�czy ipod��cz� tam w�asn� instalacj�.Starczy troch� gor�cej pary, �eby Jack Eastmanwylecia� stamt�d jak z procy.- Ma pan sympatyczne pomys�y - stwierdzi� Metcalfe.- I bardzo ludzkie.Ileczasu to zajmie?- Nie wiem.Godzin�, mo�e dwie.Zale�y, co zastan� na górze.- No to do roboty - powiedzia� Metcalfe.VJamil Hassan by� cz�owiekiem systematycznym, ale niestety zbiu�rokratyzowanainstytucja, w której pracowa�, dzia�a�a opieszale i sk�ada�a si� ze zbyt wieluwydzia�ów.Informacja o tym, co zasz�o, w ogóle nie dotar�a do jego biura idowiedzia� si� o wszystkim tylko dlatego, �e postanowi� wypi� rano fili�ank�kawy.Przechodz�c obok biurka dy�urnego oficera, zapyta� z przyzwy�czajenia:- Jest co� nowego?- Nic specjalnego, sir.To, co zwykle.By�a tylko jedna dziwna wiadomo�� -meldunek o strzelaninie na statku, który wyp�ywa� ze stoczni El-Gamhurija.M�ody policjant, który pisa� obok jaki� raport, wyt�y� s�uch.- Co w tym dziwnego? - zapyta� Hassan.- Zanim otrzymali�my meldunek i pos�ali�my tam kogo�, statek opu�ci� ju� naszewody terytorialne.- Oficer dy�urny wzruszy� ra�mionami.- Nie mogli�my nic nato poradzi�.M�ody policjant zerwa� si� z krzes�a.- Sir!- S�ucham? - powiedzia� Hassan, mierz�c go wzrokiem.- Wczoraj w nocy przes�uchiwano niejakiego Andrew Picota -zgodnie z pa�skimrozkazem, sir.- I co z tego?M�ody cz�owiek by� troch� podenerwowany.- Chodzi o to, �e.�e trzy dni temu widzia�em, jak Picot wychodzi� ze stoczniEl-Gamhurija.Mo�e to nie jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]

download | pobieranie | ebook | pdf | do ÂściÂągnięcia

Archiwum