[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem porwali ją czerwoni, którzy postanowili wyrzucić z Woronicza i z ekranu prawicę, a samą telewizję podporządkować nawet nie swoim — takim czy innym — ideom, ale sobie po prostu.Korkociąg trwa, a skutki widać dziś jak na dłoni.Dzisiaj telewizja jest publiczna głównie z nazwy.No i w tym sensie, że to publiczność za nią płaci.Jakie są jej największe grzechy? Telewizja narusza elementarne standardy pluralizmu politycznego i wolności słowa.Przeistoczyła się w maszynkę do robienia pieniędzy i w sensie nie tylko ekonomicznym, ale także programowym stała się komercyjna na skalę absolutnie porównywalną ze stacjami komercyjnymi.Zamiast misji — emisja, bardzo często szmiry.Telewizja zbyt często w najlepszym czasie antenowym forsuje jarmarczno-prostacką, antyinteligencką estetykę — „byle na chama, byle głośno, byle głupio”, jak pisał Wojciech Młynarski.Twórcy kultury, inteligenci, zostali w niej i przed ekranami zepchnięci na margines.A jeśli już się pojawiają, to właściwie głównie jako alibi dla ludzi odpowiadających za ofensywę tandety i złego gustu.Co się stało z TVP w ciągu kilkunastu lat? W sierpniu 1991 roku, gdy byłem w Chorwacji w czasie chorwacko-serbskiej wojny, w Rosji nastąpił pucz Janajewa.W dniu mego powrotu do Polski przełożeni dali mi polecenie:— Jedziesz do Belwederu, na konferencję prasową prezydenta Wałęsy.— Ale mnie nie było, nie mam pojęcia, co się dzieje — broniłem się.— Nic się nie stało, o to idzie.W sprawie puczu Janajewa Wałęsa przez tydzień, niestety, nie powiedział właściwie nic — wyjaśnił mi Ryszard Grabowski, właśnie mianowany szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, prywatnie wielki zwolennik „Solidarności” i Lecha Wałęsy.Z konferencji prezydenta Wałęsy zrobiłem materiał opatrzony na końcu komentarzem: „Zaraz po puczu Janajewa jasne stanowisko w sprawie wydarzeń w Związku Radzieckim zajęli premier Thatcher, prezydent Havel i prawie wszyscy inni przywódcy z naszego kontynentu.Prezydent Wałęsa nie powiedział nic, a głos zabrał dopiero, gdy było już po wszystkim”.Nic nadzwyczajnego, zwykła relacja, normalny stand up.Wiem, że w Belwederze on się nie podobał, ale cóż, trudno.Czy ktoś może sobie wyobrazić taką krytykę premiera Millera czy prezydenta Kwaśniewskiego w Wiadomościach czy w Panoramie? A może nie ma żadnych powodów do krytyki? W październiku owego 1991 roku w Belwederze nie chcieli mnie dopuścić do wywiadu z prezydentem Wałęsą, ale Ryszard Grabowski powiedział, że o tym, kto z jego ludzi będzie przeprowadzał wywiad, decyduje on.Takie były czasy, tacy ludzie.Czy ktoś wyobraża sobie dzisiaj, dwanaście lat później, taki akt niesubordynacji wobec wydających instrukcje ludzi z Pałacu Prezydenckiego albo Kancelarii Premiera? To, co było naturalne wtedy, teraz byłoby nie do pomyślenia.Nie ma sensu zajmować się konkretnymi przykładami manipulacji w programach informacyjnych TVP.Jest tego tyle, że trzeba by napisać inną książkę.Każdy dzień przynosi nowe.Rzadko są to otwarte kłamstwa.Częściej są to właśnie manipulacje.A to ominąć istotę sprawy, a to nie dostrzec jej właściwego bohatera, a to skoncentrować się na wątku pobocznym.Oglądając na przykład relacje z posiedzeń komisji śledczej, można odnieść wrażenie, że idzie o to, by to, co istotne, utonęło w masie nieistotnych szczegółów.Dużo słów, dużo obrazków i żadnego logicznego ciągu pokazującego sens wydarzeń.W tym szaleństwie jest metoda.O jakiej niezależności można zresztą mówić, gdy najważniejsze kierownicze stanowiska są obsadzane wyłącznie według jednego kryterium: totalnej dyspozycyjności.Bo przecież nie o kwalifikacje menadżersko-dziennikarskie idzie.Stąd tyle egzemplarzy BMW — biernych, miernych i wiernych, którzy nigdy się nie postawią, nigdy nie staną w obronie zasad.Zresztą w obronie jakich zasad, skoro ich jedyną zasadą jest wierność i trwanie.Nieważne są nazwiska.Ważna jest reguła.Jakiś czas temu zamach na publiczną telewizję próbowano przeprowadzić w Czechach.I co? Tam zaprotestowali dziennikarze i zaprotestowała opinia publiczna.Dziesiątki tysięcy ludzi wyszły na ulice.U nas na protest dziennikarzy chyba nie można liczyć, skoro zdarzyło się tyle rzeczy uzasadniających protest, a protestu nie było
[ Pobierz całość w formacie PDF ]