[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Earl przyjrzał się najpierw wątrobie koloru ochry, a potem zabarwionym węglem płucom palaczki, dwóm lśniącym, szarym nerkom oraz rdzawoczerwonemu sercu okrytemu żółtawymi kawałkami tłuszczu, którego przedsionki i komory otwarto jak wnętrze dorodnej papryki.Na osobnej tacy leżało danie dnia: bezkształtna, gruzłowata masa nowotworu o perłowej barwie, porastająca i przenikająca jajniki i macicę, a raczej równie bezkształtną, czerwonobrązową papkę, która z nich została.Ostatnie dwa eksponaty – zwinięty fragment jelita oraz dwie połówki mózgu – spoczywały nieco dalej, nie robiąc nawet w przybliżeniu takiego wrażenia jak zawartość tacy.W czasach przed wybuchem epidemii SARS zapach świeżej kawy pomógłby zniwelować przykrą woń towarzyszącą nieodłącznie takim sesjom, ale teraz było inaczej.Nie serwowano lekarzom napojów, a w całym szpitalu pojawiły się tablice z napisem „Zakaz jedzenia w pracy” oraz znaki wyobrażające ludzką postać unoszącą maskę, by ugryźć ciastko, otoczoną czerwonym okręgiem i przekreśloną wyraźną, grubą kreską biegnącą ukośnie.Większość pracowników uważała tę restrykcję za bardziej dolegliwą niż zakaz palenia.Palacze należeli wszak do mniejszości, podczas gdy zakaz jedzenia dotykał wszystkich, skazując ich na głód, niedobór kofeiny i piekielnie podły humor.Mimo to raporty posekcyjne pozostały dość popularnym rodzajem spotkań lekarzy i stażystów.Nóż patomorfologa nie oszczędzał nikogo i odsłaniał ostateczną, prawdziwą diagnozę, ujawniając wszelkie pomyłki – czy to obciążające najznakomitszego szefa czy najmarniejszego studenta.Sala była więc zwykle pełna, ponieważ z jednej strony można było się czegoś nauczyć, a z drugiej – być świadkiem niepowtarzalnego i publicznego zrównania praw i obnażenia prawdy.Tyle że tego dnia Earl wykorzystał swoje uprawnienia wicedyrektorskie i ograniczył grono uczestników do najważniejszych graczy związanych ze sprawą.Rozmowa, na której mu zależało, nie wymagała obecności innych osób, toteż publiczność nie została wpuszczona.Hurst zgodził się na to bardzo chętnie i bez zastrzeżeń, jak zawsze gotów ukryć wszelkie brudy, czy to w dobie SARS, czy w jakimkolwiek innym czasie.Zwłaszcza że wciąż nie było pewności, czy pan Matthews złoży pozew w sądzie.Earl popatrzył po twarzach gości.Obok niego, o kilka krzeseł dalej, siedział, choć właściwie należałoby powiedzieć: półleżał, Thomas Biggs, ubrany w świeżutki biały kitel, sennie przyglądał się otwartym pojemnikom spod półprzymkniętych powiek – jego kondycja była skutkiem serii nocnych wezwań do chorych.Dalej siedział Jimmy, wyprostowany i czujny, jakby gotowy do skoku.Sądząc po zmarszczkach na czole, zastanawiał się usilnie, po co został tu zaproszony.Wszyscy inni postanowili usiąść naprzeciwko Earla, po drugiej stronie stołu.Pośrodku zajął miejsce Paul Hurst.Skupił się na układaniu smukłych palców w wydłużony trójkąt na wysokości twarzy i wystukiwaniu nimi nieskomplikowanego rytmu.Jego siostra, Madelaine Hurst, dyrektor i główna przełożona całej służby pielęgniarskiej w St Paul’s, usiadła po jego prawicy.Nie było w tym nic dziwnego.Zawsze zajmowała to miejsce, nieświadoma lub obojętna wobec symbolicznego sensu „bycia prawą ręką szefa”.Była szczupłą kobietą o surowych, szarych oczach, słynącą z tego, że broniła swej domeny równie zaciekle, jak jej brat bronił całego szpitala.Wpatrywała się w Earla stalowym wzrokiem, twardym i zimnym jak kajdanki.Obok niej siedziała pani Quint, sprawiająca wrażenie zrelaksowanej, jej oblicze bowiem było tysiąc razy przyjaźniejsze światu niż twarz jej przełożonej.Wcześniej życzyła nawet Earlowi miłego poranka.Lecz mimo aury dobrotliwości jej korpulentne ciało emanowało siłą i wiadomo było, że jako pełniąca obowiązki szefa w feralną noc, pani Quint bronić będzie swych „dziewcząt” równie mocno jak Madclaine Hurst.Największa wrogość biła jednak od Petera Wyatta i siostry Yablonsky, którzy wpatrywali się w Earla nieustępliwym wzrokiem z dalekiego końca stołu.Zająwszy miejsce tuż przy wielkim, zamontowanym na ścianie ekranie telewizyjnym, przygotowanym już do prezentacji wyników, mogli być pewni, że wszyscy będą doskonale widzieli ich dezaprobatę.Zgodnie z przewidywaniami, pomyślał Earl.Zaskoczył go jedynie Stewart Deloram.Usadowił się przy lewym łokciu Paula Hursta i czarował go od pierwszej minuty, tocząc beztroską pogawędkę i starannie unikając wzroku Earla.O co mu chodziło?Len Gardner, który jak zawsze zajął miejsce w wielkim fotelu na drugim końcu stołu, wstał.– Możemy zaczynać – powiedział i dotknął palcem swego laptopa, ożywiając obraz na naściennym ekranie: wir różowych linii i błękitnych kropek.Była to typowa kompozycja kolorów używanych przez patologów do wybarwiania tkanek, tak aby ocenić je pod mikroskopem.Akurat ten wzorek, faliste, fioletoworóżowe pasma, kojarzyły się Earlowi z twórczością van Gogha, a purpurowe kropeczki widniejące poniżej – ze śladami pędzla Moneta.Razem jednak dawały obraz normalnego mięśnia macicy w otoczeniu resztek błony śluzowej.Len pokazał zebranym całą serię podobnych obrazów – fragmentów mięśnia i coraz bardziej uszkodzonej błony śluzowej – by unaocznić postępy nowotworu.– Stopniowa inwazja – mówił – krok po kroku niszczyła układ rozrodczy Elizabeth Matthews.Earl przypomniał sobie upiornie wykrzywioną twarz cierpiącej kobiety.Demonstracja trwała, a Stewart od czasu do czasu szeptał coś Hurstowi do ucha, wskazując na ekran.Najwyraźniej dodawał coś od siebie do komentarzy Lena.I wciąż nie patrzył na Earla.Len tymczasem pokazał obrazy dowodzące, że rak nie zaatakował jeszcze innych organów ciała chorej – nie było na nich nawet śladu zmian chorobowych.– To pewne, że nowotwór nie osiągnął jeszcze stanu, który bezpośrednio zagrażałby życiu pacjentki – podkreślił.A potem odłożył laserowy wskaźnik i podniósł guz leżący na tacy.Wbijając weń stalowy pręt długi jak drut do robótek ręcznych, zademonstrował w skali makro zmiany, jakie zaszły w ciele Elizabeth Matthews.– Jakieś pytania? – spytał na zakończenie.Nikt się nie zgłosił.Earl zastanawiał się często, jak okropnym spektaklem niezdrowego podglądactwa byłyby takie spotkania dla postronnego obserwatora
[ Pobierz całość w formacie PDF ]