[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tam, z dala od drogi, mrugały ku niemu zza drzew światła w oknach Drummuir Mouse.Wdowa będzie wiedziała, co robić.Będzie wiedziała, jak wysłać wiadomość do Anne.Spiął konia ostrogą i ruszył naprzód.Wyjaśniwszy odźwiernemu w liberii, że powodem jego nieoczekiwanej wizyty jest coś bardzo pilnego, został wprowadzony po schodach do prywatnego salonu lady Drummuir.Musiał czekać około dziesięciu minut, które zdawały się ciągnąć w nieskończoność, ale w końcu usłyszał szelest jedwabnych halek i gdy odwrócił się od okna, został powitany przez panią domu.Wdowa miała na sobie bombazynową suknię z trenem, jej głowę osłaniał czepek z czarnej koronki z perełkami, a na jej twarzy nie dałoby się dostrzec nawet cienia uśmiechu.- A więc? - Gospodyni nie traciła czasu na uprzejmości.- Sądzę, że miał pan poważny powód, by przerwać mi kolację, młody człowieku.Zupa mi stygnie, musiałam też polecić, by wstrzymano się z podaniem tortierre z łososia, co nie zachwyciło kucharki, która bardziej się troszczy o swoje garnki i patelnie niż o własne dzieci.- Proszę mi wybaczyć, lady Drummuir, ale nie wiedziałem, do kogo poza panią mógłbym się udać.Nie znam nikogo innego, kto mógłby mi pomóc.Twarz lady Drummuir wyraźnie złagodniała.- Dobry Boże, chłopcze, dygoczesz jak liść na wietrze.Usiądź.nie, nie tutaj.zbliż się do kominka.Aggie, przynieś nam wina, a potem odejdź.Służąca, która weszła za panią do salonu, wykonała polecenie.Kiedy wyszła, wdowa skinęła na Douglasa, który tak rzeczowo, jak potrafił, zrelacjonował rozmowę zasłyszaną w biurze lorda Loudouna.- Jestem oburzony, że mój stryj w ogóle rozważał możliwość aresztowania lady Anne.Przecież dał słowo honoru.- Nerwowo przeczesał dłonią włosy.- Nie, nawet więcej, złożył przysięgę, że gwarantuje bezpieczeństwo rodzinie lorda MacKintosha, a teraz.- Gwarancje? On dał memu synowi gwarancje?Douglas podniósł na nią wzrok.- Gwarancje nietykalności, milady, na piśmie.Sam je widziałem, opatrzone urzędową królewską pieczęcią.Wdowa odwróciła się i zapatrzyła się w ciemność za oknem.- To wyjaśnia mi wiele rzeczy.Ten kompletny głupiec, dlaczego nam nic nie powiedział?- Proszę, lady Drummuir, proszę mi powiedzieć, jak mogę pomóc.Wyjechałem z domu stryja i może pani mną rozporządzać.Wdowa utkwiła badawcze spojrzenie niebieskich oczu w jego twarzy, zastanawiając się, czy jest rzeczą rozsądną zaufać siostrzeńcowi samego lorda przewodniczącego, bez względu na to, jak bardzo jest oczarowany jej synową.W końcu sięgnęła po dzwonek na stoliku i zadzwoniła tak głośno, że służąca pędem wpadła do salonu.Poprosiwszy o papier i pióro, wdowa napisała dwa listy.Jeden wysłała przez posłańca do Dunmaglass, drugi dała Douglasowi.- To ci pozwoli dostać się do Moy Hall.Straże cię przepuszczą, gdy pokażesz to pismo, uzyskasz też dzięki niemu natychmiast audiencję u lady Anne.Powiedz jej, że posłałam po MacGillivraya, i jeśli nie jest już w pół drogi do Clunas, powinien przybyć nie później niż godzinę po tobie.Nie, nie mów jej tego jednak.Powiedz tylko, że posłałam mu wiadomość.Jedź na przełaj przez Meall Moor, grunt jest tam dość twardy, by cię utrzymać, a dotrzesz do Moy przed tym zapowietrzonym Blakeneyem.I pamiętaj, musisz być ostrożny, do diabła.Masz taką samą szansę, że cię zastrzelą w Moy jako szpiega, jaką miałeś, gdy przybyłeś tu z Fort George.Anne była w salonie, gdy straż wprowadziła Duncana Forbesa.Twarz miał czerwoną od zimna, głowę odkrytą i został właściwie przyniesiony przez dwóch członków klanu; tak silnych mężczyzn jeszcze nigdy w życiu nie widział.Anne była sama.Na stole przed nią leżały pistolety i muszkiety wraz z narzędziami potrzebnymi do ładowania i podsypywania prochu.Notatka napisana przez wdowę leżała obok beczułki z prochem.Gdy wprowadzono Forbesa, Annę podniosła wzrok, nie przerwała jednak swojego zajęcia, tylko dalej pakowała ołowianą kulę w lufę muszkietu zwanego Brown Bess i upychała starannie za pomocą żelaznego stempla.- A więc przybył pan, żeby nas ostrzec o zasadzce, tak?Douglas z trudem przełknął ślinę.Dwaj barczyści górale wciąż stali po jego bokach, a twarze ich były równie groźne jak muszkiety, które mieli zawieszone przy piersi.- Spóźnił się pan jakieś dwadzieścia minut - powiedziała, nie czekając na jego odpowiedź.- Jeden z chłopców z miasta podsłuchał pewne szepty i przybiegł prostu tutaj z nowiną.Zdołaliśmy poderwać księcia z łóżka i pan Hardy poprowadził go, a także parę innych osób, wyżej w góry.Czy potrafi pan naładować pistolet?- Ja.tak.Tak, oczywiście.Wskazała mu kilkanaście muszkietów o niegwintowanych lufach, poukładanych na stole razem z prochem, puszką naboi i pasem jedwabiu, który miał być podarty na przybitki.- Obawiam się, że w tej chwili mamy więcej broni palnej niż ludzi, którzy mieliby z niej strzelać, ale lepiej mieć wszystko przygotowane.- A więc to prawda, milady? Jest pani tu bez ochrony?- Moi krewniacy, Robbie i Jamie, poszli zbadać drogę i zabrali ze sobą kowala i trzech jego terminatorów jako wsparcie.Jest tu około tuzina chorych i rannych, którzy nie mieli siły ruszyć do Lochaber ze swoimi klanami, ale przykuśtykali tu co do jednego, upierając się, że mogą się przydać.Mamy też garstkę służących, którzy może raz czy dwa w życiu czyścili broń, no i dwie pokojówki pochodzące z rodziny kłusowników.Odłożyła muszkiet i wzięła następny, postawiła lufą do góry, odmierzyła proch z baryłki, dodała pakuły i kulę, a potem upchnęła wszystko na miejsce.Włosy opadały jej luźno na ramiona, gdy się tak uwijała, i chwytały iskierki światła z dwudziestu świec, które ustawiono łukiem wokół stołu, aby było na nim jasno jak w dzień.- Zagapił się pan, panie Forbes.Wyjąkał jeszcze jedno przeproszenie i szybko sięgnął po dwulufową rusznicę.- Po prostu w głowie mi się nie mieści, że tak mało ludzi zostawiono, by czuwali nad bezpieczeństwem księcia.Gdzie jego armia? Co za szaleniec posłał ją do Lochaber?- Tym szaleńcem był sam książę - powiedziała, krzywiąc się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]