[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wakacje byly czasem modlitwy, spotkan i radosci, leczenia ran zadanych tak niedawno, kartki wysylane z konwencjonalnej potrzeby, I pamiec bez swiadomosci istnienia, ktora miala uderzyc jak grom z jasnego nieba.A przeznaczenie zblizalo sie wielkimi krokami.Pierwsze spotkania, to lek przed zyciem, Chec niesienia pomocy, wspomozenia w potrzebie I pierwsze refleksy zblizajacej sie milosci.Bo jak nazwac radosc z faktu spotkania osoby, Ktorej glos byl slodycza serca, Oczy blekitem nieba, Pachnace wlosy, znakiem falujacej laki, Smaganej wiatrem pachnacego ciala.A potem byl pierwszy spacer, taki niepozorny, Pierwsze spotkanie rak, jakby niesmiale, Pierwszy pocalunek, pospiesznie dawany, Pierwsza swiadomosc, za obled uznana.A jednak milosc dotknela serca, Mimo sprzeciwu i obrony, Weszla gleboko, siegajac swym korzeniem duszy, Ktora obudzona z letargu, wybuchla ogniem namietnosci.Czy przetrwa probe czasu i doswiadczenia? Nie wiem, zbyt trudne pytanie, gdyz to co trwa obecnie, zbyt piekne jest, aby moglo umrzec bezpowrotnie.OnaSpotkalem ja o poranku, Weszla w tycie jak promyk slonca, Rozswietlajac mroki mej duszy.Otwierajac oczy dostrzeglem jej piekno, Jej dusza jawila sie niczym oblok swietlany, Jej cialo drgalo jak ogrod wytchnienia i rozkoszy.Pragnalem zabrac ja dla siebie, Jak zlodziej kradnacy owoc ciemna noca, lecz nie tedy droga.Milosc pragnie swobody, Aby dar z siebie byl lubym kwiatem w jej ogrodzie Innego wowczas koloru nabiera namietnosc Wzbierajaca w sercu.I oto otwiera sie niebo, ktore raptem smakujesz przez owal wolnosci Raptem rosna skrzydla, jak ptakowi, Ktore niosa cie w przestworza, do zaczarowanego krolestwa marzen i spelnienia.Przede mna droga, ktora prowadzi w nieznane, Czy da pokoj i kochanie.Wiem jedno, ze miluje szalenie, do zatraty w ekstazie i upojeniu, sycac sie slodycza jej milosci.Krakow, luty - marzec 1999 (ks.) Robak ROZDZIAL IV Proboszcz dobrodziej"Lepiej zabic niewinnego niz winnego pozostawic przy zyciu"Papiez Pius VZajmujac sie osobami poszkodowanymi przez duchownych, a tym samym ofiarami calego katolickiego systemu, nadepnalem Kosciolowi na odcisk.Najgorsze dla propagandy koscielnej jest ujawnianie zjawisk i spraw, ktore do tej pory praktycznie nie istnialy, a raczej stanowily jedno wielkie TABU.Opowiesci o ksiezach kobieciarzach, pijakach, karciarzach, zboczencach i zlodziejach, a nawet mordercach funkcjonowaly jedynie w drugim obiegu, przekazywane z ust do ust przez samych parafian.Tymczasem zwyklych smiertelnikow za podobne wykroczenia scigano, karano w sadach i kolegiach, odbierano dobre imie, pozbawiano praw publicznych.Za komuny Kosciol tuszowal nagminnie naduzycia we wlasnym lonie przy pomocy samej Sluzby Bezpieczenstwa, idac z nia na rozne uklady.Sa dowody na to, iz pewni najwyzsi dostojnicy koscielni, w tym co najmniej kilku obecnych biskupow ordynariuszow diecezji, wspolpracowali z wladzami w zamian za przymkniete oko na wlasnym podworku.Mam zdeponowane (nie w domu!) dwie wypchane teczki z mikrofilmami na ten i inne, podobne tematy.Sprzedal mi je za przystepna cene byly kapitan SB.Trzymam to wszystko na czarna godzine i traktuje jako swoista polise ubezpieczeniowa na zycie.Kosciol dla podtrzymania swego dobrego wizerunku jest gotow prawie na wszystko.Ilez to spraw poszlo do lamusa, ilu ludzi nie doczekalo sie sprawiedliwosci, ile ust zamknieto.takze na wieki.Katolicka pajeczyna, rozciagnieta od parafii do parafii - przez caly kraj - zawsze zbierala swoje zniwo w postaci krzywdy prostych, szarych ludzi Zawsze ci, ktorzy mieli wladze, pieniadze - dogadywali sie miedzy soba kosztem frajerow, szarakow.W czasach wolnosci niewiele sie w tych sprawach zmienilo.Na szczescie nie ma juz oficjalnej cenzury i dlatego mogla powstac ksiazka, ktora czytacie.Kosciol niezmiennie zaciemnia, a raczej wybiela swoj obraz, idzie na uklady z policja i wladzami, ale dzisiaj - kto sie nie boi - moze go otwarcie skrytykowac.Odwieczne "milczenie owiec" zostalo przerwane! Setki, tysiace zatartych sladow i spraw moze teraz ujrzec swiatlo dzienne.Niektore wydarzenia, rozgrywajace sie za parkanami swiatyn i murami plebanii, sa zupelnie niesamowite i dla wielu wciaz niewiarygodne.Srodowisko odbiegajace w znacznym stopniu od normalnego, a takze losy ludzi, uwiklanych w tym dziwnym srodowisku - to wszystko tworzy scenariusze, o ktorych nie snilo sie wiekszosci z Was.Historie te wywoluja szok, zwlaszcza u tych, ktorzy czuja sie integralna czescia tego Kosciola, utozsamiaja sie z nim i czuja sie za niego odpowiedzialni.Oto jedna z takich historii.Pewnego wieczora zadzwonil do mnie Marek, 19 - letni chlopak z Kielc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]