[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet my mieliśmy zaledwie pół miliona lat od czasów afrykańskich równin, a pojmaliśmy Słońce.– Spójrz na niebo – kontynuował.– Gdzie są gwiazdy? Na niebie jest niewiele nagich gwiazd.Pamiętaj, że mamy rok 1891 lub coś koło tego.Tutaj nie może być żadnego kosmologicznego powodu wyginięcia gwiazd w porównaniu z niebem nad twoim Richmond.Moimi przystosowanymi do ciemności oczami widzę trochę więcej od ciebie.I mówię ci, że tam w górze znajduje się szereg ciemnoczerwonych punkcików.To promieniowanie podczerwone, ciepło.Dopiero wtedy to do mnie dotarło i uderzyło prawie że z siłą fizyczną.– To prawda – powiedziałem.– Twoja hipoteza podboju Galaktyki jest prawdziwa.Dowód tego widać na samym niebie! Gwiazdy, prawie wszystkie, muszą być zamknięte w sztucznych skorupach, tak jak twoja morlokowska Sfera.– Popatrzyłem na puste niebo.– Dobry Boże, Nebogipfelu, ludzie i ich maszyny zmienili samo niebo!– Z chwilą wysłania pierwszego Konstruktora to było nieuniknione.Rozumiesz?Z lękiem spojrzałem na ciemne niebo.Nie byłem tak bardzo zdumiony zmienioną naturą nieba, lecz myślą, że to wszystko – aż po najdalszy zakątek Galaktyki – spowodowane było tym, iż zdruzgotałem historię za pośrednictwem wehikułu czasu!– Pojmuję, dlaczego ludzie opuścili Ziemię – powiedziałem.– Załatwiła nas tu klimatyczna niestabilność.Ale gdzieś tam – machnąłem ręką – muszą być mężczyźni i kobiety w tych rozproszonych domach!– Nie – zaprzeczył.– Pamiętaj, że Konstruktorzy widzą i wiedzą wszystko.I nie dostrzegłem śladów ludzi takich jak ty.Och, gdzieniegdzie można znaleźć biologiczne istoty będące potomkami ludzi, ale są one tak różne od twojej ludzkiej postaci jak ja.A czy uznałbyś mnie za człowieka? A poza tym, te biologiczne formy są przeważnie zwyrodniałe.– Nie ma prawdziwych ludzi?– Wszędzie są potomkowie ludzi, ale nigdzie nie znajdziesz istoty, która jest spokrewniona z tobą bliżej niż, powiedzmy, wieloryb lub słoń.Zacytowałem mu to, co pamiętałem z Charlesa Darwina:– „Sądząc po przeszłości, możemy bezpiecznie wnioskować, że żaden żyjący gatunek nie przetrwa w niezmienionej postaci w odległej przyszłości.”– Darwin miał rację – przytaknął łagodnym tonem Nebogipfel.Tę ideę – że sam reprezentujesz swój gatunek w Galaktyce! – trudno zaakceptować i umilkłem, spoglądając na przesłonięte gwiazdy.Czy każda z tych wielkich kul była tak gęsto zaludniona jak Sfera Nebogipfela? Mój płodny umysł zaczął wnikać w te olbrzymie planetarne konstrukcje z potomkami prawdziwych ludzi – z rybakami, ptasznikami, ludźmi ognia i lodu – i zastanawiałem się, jaką opowieść można ułożyć, gdyby jakiś nieśmiertelny Guliwer mógł podróżować od świata do świata, odwiedzając najprzedziwniejszych potomków ludzkości.– Ludzie być może wymarli – powiedział Nebogipfel.– Na dość długiej skali czasowej każdy gatunek biologiczny wymiera.Ale Konstruktorzy nie mogą wymrzeć.Rozumiesz, o co mi chodzi? W przypadku Konstruktorów istotą rasy nie jest forma, biologiczna czy jakakolwiek inna, lecz informacje, które rasa zebrała i zmagazynowała.I to jest nieśmiertelne.Z chwilą oddania się takim dzieciom, metalowym, maszynowym i informatycznym, rasa nie może wymrzeć.Rozumiesz to?Odwróciłem się, spoglądając na panoramę białej Ziemi za naszym oknem.I zrozumiałem to wszystko – aż nadto dobrze!Ludzie wysłali tych mechanicznych robotników do gwiazd, by znaleźli nowe światy, stworzyli kolonie.Wyobraziłem sobie, jak wielka flota świetlna oddala się od Ziemi, która zrobiła się zbyt mała, i migoczące statki wzlatują w niebo, pomniejszając się aż do punkcików w otchłani błękitu.Pomyślałem, że teraz już nikt nie usłyszy miliona opowieści o tym, jak ludzie nauczyli się znosić dziwne grawitacje, rozrzedzone i nieznajome gazy oraz wszystkie inne stresy związane z przebywaniem w przestrzeni kosmicznej.To była epokowa migracja – zmieniła naturę kosmosu – ale stanowiła chyba ostatni wysiłek, konwulsyjną drgawkę przed upadkiem cywilizacji na matce Ziemi.W obliczu rozpadu atmosfery ludzie na Ziemi osłabli, zmarnieli – mieliśmy dowód tego w postaci żałosnego lustra na Księżycu – i w końcu umarli.Potem jednak, znacznie później, na opuszczoną Ziemię wróciły wysłane przez człowieka maszyny kolonizacyjne lub ich ogromnie rozwinięci potomkowie: Uniwersalni Konstruktorzy.W pewnym sensie Konstruktorzy pochodzili od ludzi, a jednak znacznie przekroczyli granice tego, co człowiek mógł osiągnąć, gdyż odrzucili dziedzictwo starego Adama i wszystkie przymioty zwierząt i gadów, które czaiły się w jego ciele i duszy.Zrozumiałem wszystko! Ziemia została zaludniona na nowo, ale nie przez człowieka, lecz jego mechanicznych spadkobierców, którzy powrócili zmienieni z gwiazd.A przyczyną tego wszystkiego była mała kolonia w paleocenie.Pomyślałem, że Hilary częściowo to przewidziała: do przebudowania kosmosu doszło dzięki grupce dwunastu bezbronnych ludzi, dzięki temu mało znaczącemu ziarenku, które zostało zasiane pięćdziesiąt milionów lat temu.8PropozycjaW tym dziwacznym, zamkniętym miejscu czas płynął powoli.Nebogipfel wydawał się całkiem zadowolony z naszej sytuacji.Codziennie większość czasu spędzał z twarzą przyciśniętą do lśniącej powierzchni Uniwersalnego Konstruktora, zanurzony w Morzu Informacji.Dla mnie miał niewiele czasu i cierpliwości.Najwyraźniej był to dla niego wysiłek – strata! – gdy odrywał się od bogatego źródła odwiecznej wiedzy i stawał oko w oko z moją ignorancją, a jeszcze bardziej z moim prymitywnym pragnieniem przebywania w towarzystwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl