[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mia celowo trzymała się z tyłu, przy barierce otaczającej parkiet.Nie chciała zwracać na siebie uwagi.Patrzyła na tańczących i lekko kiwała się w rytm muzyki.Po kilku minutach przyniesiono im drinki, a dwaj faceci zniknęli.Dziewczyny wzięły szklanki z tacy i Caroline wzniosła toast.– Za cudowną noc! – zawołała.Brzęknęło szkło i zaczęło się picie.Mia postanowiła zachować umiar.Nie miała takiej tolerancji na alkohol jak przyjaciółki, które krążyły między parkietem a stolikiem, podczas gdy kelnerka co jakiś czas przynosiła następną kolejkę.O północy Mia poczuła działanie alkoholu i postanowiła zwolnić tempo.Przyjaciółki tymczasem piły i świetnie się bawiły.Chessy poderwała faceta, który trzymał się jej przez caływieczór.Chodził za nią jak pies i stawiał dziewczynom wszystko, na co tylko miały ochotę.Po jakimś czasie przyszedł Brandon i przez kilka minut rozmawiał z Caroline na boku.Kiedy się oddalił, uśmiechała się promiennie i oczy jej błyszczały.Była wyraźniepodekscytowana perspektywą nowego związku, na etapie, na którym świat wydaje się piękny.Mia cieszyła się za nią.Caro zasługiwała na szczęście, zwłaszcza po swoim ostatnim związku.Może Brandon okaże się tym jedynym.O drugiej w nocy Mia padała już z nóg i była wyraźnie wstawiona.Ponieważ przyjaciółka zamierzała wrócić do domu z Brandonem, Mianie widziała powodu, żeby zostać w klubie dłużej.Odciągnęła Caroline na stronę i powiedziała jej, że wychodzi.Chessy i Trish tańczyły w tłumie na parkiecie; zamierzały zostać do rana, a poza tym każda z nich była zajęta swoim facetem.Nawet nie zauważyłyby zniknięcia Mii.– Pójdę po Brandona i razem odprowadzimy cię do taksówki! – zawołała Caroline, przekrzykując muzykę.Mia skinęła głową, a jej przyjaciółka zniknęła między stolikami.Chwilę później wróciła ze swoim chłopakiem i wszyscy troje wyszli z klubu.Brandon przywołał jedną z taksówek, które stały na rogu, a potem otworzył przed Mią drzwi samochodu.– Zadzwonię jutro do ciebie – powiedziała Caroline, pochylając się, żeby zajrzeć do środka, gdy Mia już wsiadła.– Uważaj na siebie i baw się dobrze – odparła Mia.Caroline uśmiechnęła się i zatrzasnęła drzwi.Mia podała kierowcy adres i osunęła się na oparcie.Wciąż szumiało jej w głowie, choć ostatniego drinka wypiła przed godziną.Usłyszała, że przyszedł do niej esemes.Było już po drugiej.Kto, do licha, mógł esmemesować o tej porze?Wyjęła komórkę z kieszeni, gdzie trzymała ją przez cały wieczór, i skrzywiła się, gdy zobaczyła kilkanaście nieodebranych połączeń.Były to telefony od Gabe’a.I esemesy.Ostatni został wysłany zaledwie kilka sekund wcześniej.„Gdzie jesteś?”.Choć z samego tekstu nie wynikał ton pytania, oczami wyobraźni ujrzała wściekłego Gabe’a.Dostała od niego jeszcze inne esemesy, w których pytał, gdzie jest i kiedy wróci do domu.Niech to szlag.Miała do niego zadzwonić? Było już bardzo późno – albo bardzo wcześnie.Najwyraźniej jednak nie spał i albo był wkurzony, albo się o nią niepokoił – a może jedno i drugie.Postanowiła, że po powrocie do domu napisze do niego esemesa.Przynajmniej będzie mogła go powiadomić, że już wróciła.Jazda trwała krótko, bo o tej porze na ulicach panował niewielki ruch.Po dziesięciu minutach taksówka zajechała na miejsce.Mia zapłaciła za kurs i wysiadła.Gdy stanęła na chodniku, zachwiała się na nogach.Taksówka odjechała i Mia ruszyła w stronę wejścia do budynku.I wtedy zobaczyła Gabe’a.Na jego widok zaparło jej dech w piersiach.Poczuła przyspieszone bicie serca i od wypitego alkoholu zebrało jej się na mdłości.Stał przed drzwiami budynku, w którym mieszkała, i wyglądał na zdenerwowanego.Podszedł do niej szybkim krokiem.Miał zaciętą minę i niebezpieczny błysk w oczach.– No nareszcie! – wykrzyknął.– Gdzie byłaś, do jasnej cholery? I dlaczego nie odpowiadałaś na telefony i esemesy? Masz pojęcie, jak się o ciebie niepokoiłem?Zachwiała się znowu, więc przeklinając, chwycił ją za ramię, żeby nie upadła.– Zalałaś się w trupa – zauważył z dezaprobatą.Pokręciła głową, bo wciąż nie mogła wydobyć z siebie głosu.– N… nie – wyjąkała w końcu.– Ależ tak – stwierdził.Zaprowadził ją do windy.Gdy do niej wchodzili, wyjął z dłoni Mii klucz do mieszkania i wcisnął guzik z numerem piętra.– Jesteś w stanie chodzić? – zapytał, obrzucając ją szybkim spojrzeniem.Skinęła głową, choć nie bardzo wiedziała, jak zdołała to zrobić.Kolana jej się trzęsły i poczuła, że zaraz zwymiotuje.Pobladła i na czoło wystąpiły jej kropelki potu.Gabe przeklął ponownie, gdy winda się otworzyła.Chwycił Mię pod rękę i zaprowadził pod drzwi mieszkania.Wsunął klucz do zamka i przekręcił, a następnie wprowadził ją do środka.Zatrzasnąwszy drzwi, zaciągnął Mię do łazienki.W samą porę.Bo w końcu jej żołądek się zbuntował.Zdążyła pochylić się nad muszlą i zwymiotowała.Gabe ujął jej włosy i odgarnął do tyłu, trzymając je z dala od twarzy.Potem jedną ręką kojąco pogłaskał Mię po plecach.Gdy pozbywała się zawartości żołądka, nie odzywał się ani słowem – była mu za to wdzięczna.Potem odszedł od niej na chwilę, żeby zwilżyć ręcznik, ipo powrocie otarł nim twarz i czoło dziewczyny.– Co ty sobie myślałaś? – zapytał w końcu.– Przecież wiesz, że źle znosisz alkohol.Przytuliła się do niego i oparła czoło o jego pierś.Przymknęła oczy i odetchnęła głęboko.Marzyła tylko o tym, żeby się położyć.Mimo że opróżniła żołądek, wciąż było jej niedobrze.I nie bardzo wiedziała dlaczego.Przecież nie wypiła aż tak dużo.A może?Wydarzenia wieczoru zatarły jej się w pamięci.Tańczyła.Piła.Znowu tańczyła.Amoże piła więcej, niż tańczyła?– Chciałabym umyć zęby – wymamrotała.– Jesteś pewna, że dasz radę samodzielnie ustać na nogach?Kiwnęła głową.– No dobrze.Ja w tym czasie przygotuję ci łóżko do spania – powiedział i wyszedł z łazienki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]