[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dla Ste­fa­na pa­ni de La Bau­draye by­ła, we­dle an­giel­skie­go wy­ra­że­nia, wca­le ład­nym piór­kiem u cza­pecz­ki.Da­le­ki od ce­nie­nia uro­ków nie­śmia­łej i szu­ka­ją­cej cie­nia mi­ło­ści, od ukry­wa­nia przed świa­tem tak wiel­kie­go szczę­ścia, kosz­to­wał roz­ko­szy par­we­niu­sza, stro­jąc się w pierw­szą uczci­wą ko­bie­tę, któ­ra za­szczy­ci­ła go mi­ło­ścią.Mi­mo to pro­ku­ra­tor dał się ja­kiś czas oma­mić tro­skli­wo­ści, ja­ką każ­dy męż­czy­zna roz­wi­ja dla ko­bie­ty w po­ło­że­niu pa­ni de La Bau­draye, któ­rej to tro­skli­wo­ści Lo­uste­au do­da­wał uro­ku dzię­ki swe­mu uj­mu­ją­ce­mu z na­tu­ry obej­ściu.Zda­rza­ją się w isto­cie lu­dzie, któ­rzy ma­ją z na­tu­ry coś mał­pie­go, u któ­rych na­śla­do­wa­nie naj­bar­dziej uro­czych prze­ja­wów uczu­cia jest tak na­tu­ral­ne, że sta­je się nie­świa­do­me; na­tu­ral­ne zaś ta­len­ty dzien­ni­ka­rza wiel­ce się roz­wi­nę­ły w śro­do­wi­sku, w któ­rym żył do­tąd.Mię­dzy kwiet­niem a lip­cem, na któ­ry spo­dzie­wa­ła się po­ło­gu, Di­na od­ga­dła, cze­mu Lo­uste­au nie zwy­cię­żył nę­dzy: był le­ni­wy i nie miał wo­li.Za­pew­ne, iż mózg po­słusz­ny jest je­dy­nie wła­snym pra­wom, nie uzna­je ani ko­niecz­no­ści ży­cia, ani na­ka­zów ho­no­ru; nie po­cznie się pięk­ne­go dzie­ła dla­te­go, że żo­na umie­ra, dla za­pła­ce­nia hań­bią­cych dłu­gów lub wy­ży­wie­nia dzie­ci; mi­mo to nie ma wiel­kie­go ta­len­tu bez wiel­kiej wo­li.Te dwie bliź­nia­cze si­ły nie­zbęd­ne są do wznie­sie­nia ol­brzy­mie­go gma­chu sła­wy.Lu­dzie wy­bra­ni utrzy­mu­ją swój mózg w zdol­no­ści two­rze­nia, jak nie­gdyś ry­cerz miał rynsz­tu­nek za­wsze w go­to­wo­ści.Zwal­cza­ją le­ni­stwo, uni­ka­ją draż­nią­cych przy­jem­no­ści lub pod­da­ją się im je­dy­nie w mie­rze wska­za­nej przez gra­ni­ce ich na­tu­ry.Tak tyl­ko jest do po­ję­cia Wal­ter Scott, Cu­vier, Wol­ter, New­ton, Buf­fon, Bay­le, Bos­su­et, Le­ib­nitz, Lo­pe de Ve­ga, Cal­de­ron, Bo­ka­cjusz, Are­ti­no, Ary­sto­te­les, sło­wem wszy­scy lu­dzie, któ­rzy ba­wią, uczą lub pro­wa­dzą epo­kę.Wo­la mo­że i po­win­na być przed­mio­tem du­my o wie­le bar­dziej niż ta­lent.Je­że­li źró­dłem ta­len­tu jest wro­dzo­ny dar wy­pie­lę­gno­wa­ny ho­dow­lą, wo­la jest to nie­ustan­ne zwy­cię­stwo nad in­stynk­ta­mi, nad ujarz­mio­ny­mi i zdła­wio­ny­mi upodo­ba­nia­mi, nad za­chce­nia­mi, prze­szko­da­mi, nad bo­ha­ter­sko zwy­cię­żo­ny­mi trud­no­ścia­mi wszel­kie­go ro­dza­ju.Nad­uży­cie cy­gar pod­trzy­my­wa­ło le­ni­stwo Ste­fa­na.Je­że­li ty­toń usy­pia tro­ski, ob­cią­ża w za­mian nie­odzow­nie ener­gię.Wszyst­ko to, co cy­ga­ro ga­si­ło w sen­sie fi­zycz­nym, kry­ty­ka, ja­ką upra­wiał, uni­ce­stwia­ła w sen­sie mo­ral­nym u te­go czło­wie­ka tak po­dat­ne­go po­ku­som.Kry­ty­ka zgub­na jest dla pi­sa­rza jak krę­tac­two dla ad­wo­ka­ta.W tym rze­mio­śle umysł się pa­czy, in­te­li­gen­cja tra­ci swą pro­sto­li­nij­ność i ja­sność.Pi­sarz ist­nie­je je­dy­nie przez swo­je my­śli.To­też na­le­ży roz­róż­nić dwie kry­ty­ki, tak sa­mo jak w ma­lar­stwie roz­róż­nia się sztu­kę i rze­mio­sło.Kry­ty­ko­wać jak więk­szość dzi­siej­szych fe­lie­to­ni­stów, to zna­czy wy­ra­żać ja­kie bądź są­dy w spo­sób mniej lub wię­cej dow­cip­ny, jak ad­wo­kat bro­ni przed try­bu­na­łem naj­sprzecz­niej­szych spraw.Dzien­ni­karz-rze­mieśl­nik za­wsze znaj­dzie ja­kiś te­mat do roz­wi­nię­cia w dzie­le, któ­re ana­li­zu­je.Dzię­ki te­mu za­wód ten od­po­wia­da umy­słom le­ni­wym, lu­dziom po­zba­wio­nym szczyt­nej zdol­no­ści two­rze­nia lub któ­rzy, po­sia­da­jąc ją, nie ma­ją wy­trwa­ło­ści, aby ją upra­wić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl