[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– A więc tam się spotkamy.– Nad czym mamy radzić? – spytał Hardin.– Jak postraszyć tobą Gunnarssona i pognać go w stronę wilczego stada, okupującego w tej chwili Ol Njorowa – rzekł z zimnym uśmiechem Stafford.25Resztę poranka Stafford spędził włócząc się po terenie Ol Njorowa, najpierw w towarzystwie Hunta, później z Dirkiem Hendriksem.Pokazano mu szopy służące do rozkrzewiania, laboratorium, gdzie badano glebę, laboratorium, gdzie badano nawozy, oraz inne laboratorium i jeszcze inne laboratorium.Do mózgu pompowano mu bez skrupułów terminy naukowe, które natychmiast wylatywały mu z głowy.Udało mu się jednak zachować fason, okazując dość inteligentne zainteresowanie.Jednocześnie rozglądał się uważnie.Doszedł do kilku wniosków, po pierwsze – Hunt na pewno nie siedział u Brice’a w kieszeni.Przez cały czas, kiedy przebywał w towarzystwie Hunta, dyskretnie obserwowało ich trzech mężczyzn, dwóch czarnych i jeden biały, którzy najwyraźniej nie mieli nic lepszego do roboty, niż szwendanie się za nimi.Kiedy Hunt przeprosił i poszedł zająć się swoimi sprawami, a Hendriks przejął rolę oprowadzającego, oni również zniknęli.Nasuwał się więc wniosek, że nie ufano, iż Hunt będzie trzymał Stafforda z dala od niebezpiecznych miejsc, wierzono natomiast w lojalność Hendriksa.Drugi wniosek, do jakiego doszedł, to przekonanie, że nim sterują, a gdyby nie ramka z wmontowanym podsłuchem w jego sypialni, dałby się teraz nabrać.Wytrwale demonstrowano mu, że Ol Njorowa jest otwartą księgą, w której może przeczytać każdą jej naukową kartę.Problem polegał na tym, że język naukowy był dla niego językiem obcym i przydałby mu się tłumacz.W końcu Dirk spojrzał na zegarek.– Myślę, Max, że na tym skończymy.Już prawie pora lunchu.Zobaczyłeś prawie wszystko.– Roześmiał się.– Co wcale nie oznacza, że posiadam kwalifikacje na przewodnika.Sam niewiele wiem o tym miejscu.Brice miał cię oprowadzić osobiście, ale coś mu wypadło.– Tak – odparł Stafford.– Musi być strasznie zapracowany.– Rozejrzał się wokół.– Jak duże jest to wszystko?– Około dwóch mil kwadratowych.– Nieco ponad trzy kilometry kwadratowe.– Nie mogę przyzwyczaić się do kontynentalnych miar – powiedział Stafford.– W Południowej Afryce obowiązuje teraz system metryczny.Jesteśmy dwujęzyczni w matematyce.Gdy tak szli spacerkiem w stronę budynku administracji, odległej o jakieś czterysta metrów, Stafford uprzytomnił sobie, że na trzech kilometrach kwadratowych można ukryć cholernie dużo.Czy jednak rzeczywiście? Przyjmując, że Ol Njorowa prowadziła działalność prawdziwej uczelni rolniczej, większość personelu stanowili z pewnością autentyczni specjaliści w dziedzinie rolnictwa.Musieli chodzić po całym terenie i łatwo mogli się natknąć na coś niedozwolonego i zastanawiającego.Nie, pomyślał Stafford, ukrycie czegoś w Ol Njorowa nie było takie proste.Weszli do jadalni, przecisnęli się między stolikami do miejsca zajmowanego przez Brice’a.Judy Hunt siedziała razem z bratem i pomachała Staffordowi, kiedy ich mijał.Odwzajemnił gest, a w tym momencie za ramię złapał go doktor Odihambo.– Podoba się panu, panie Stafford?– Bardzo – zapewnił go.Usiedli wreszcie przy stoliku Brice’a.Stafford rozejrzał się po sali, wypełnionej gwarem ożywionych rozmów.– Czy podobał się panu lot z Huntem? – spytał Brice.– Było wspaniale.– Stafford skosztował zupy, którą postawiono przed nim.– Alan twierdzi, że latanie balonami na gorące powietrze staje się w Anglii popularne.Po powrocie chyba zajmę się czymś takim.Brice skrzywił się.– Nie sądzę, by przypadł mi do gustu sport, w którym każde lądowanie kończy się rozbiciem.A kiedy zamierza pan wrócić do kraju?– Lada dzień.Prawdę mówiąc i tak siedzę tu już za długo.Wie pan przecież, że prowadzę interes, którego należy pilnować.– Tak.– Brice posmarował masłem kromkę chleba.– Dirk opowiadał mi trochę o tym, co pan robi.To musi być pasjonujące i pełne przygód.– Ma pan ma myśli coś w typie przygód płaszcza i szpady? – Stafford roześmiał się.– Niewiele przygód można przeżyć siedząc za biurkiem w City, panie Brice.– Proszę mi mówić Charles – powiedział Brice.Do stolika zbliżył się kelner i podał Hendriksowi jakąś kartkę.Ten rzucił na nią okiem i przekazał Brice’owi.Wymienili szeptem parę uwag, po czym Hendriks przeprosił ich i odszedł od stolika.– Właśnie przybył pański eee
[ Pobierz całość w formacie PDF ]