[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Kolega.Grzeczny chłopiec.Oczy mu błyszczały.Ale czy coś z tego zrozumiał? Czy zrozumiał cokolwiek?Im bardziej zbliżała się chwila przybycia Jerry’ego Hoskinsa, tym więcej złych przeczuć miała panna Fellowes.Dostrzegała coraz to nowe problemy, o których przedtem nie myślała.Przestań, powiedziała sobie.(Chciałaś tego.Myślałaś o tym od miesięcy.A teraz to jest tuż tuż.Nie ma się czym martwić.Nie ma czym.)— Panno Fellowes?Głos Hoskinsa, przez interkom.— Już są — powiedziała do Timmie’ego.— Jerry przyszedł!Ku jej zaskoczeniu, Timmie pobiegł do swojego pokoju i przymknął drzwi.Wyglądał zza nich zbity z tropu.To nie jest dobry znak, pomyślała panna Fellowes.— Timmie… — zaczęła.W tejże chwili w progu stanęła cała rodzina Hoskinsów.— To jest mój synek Jerry — powiedział Hoskins.— Ukłoń się pannie Fellowes, Jerry.Panna Fellowes zobaczyła wielkookie dziecko z okrągłą buzią, bladymi policzkami i zwisającymi luźno potarganymi włosami, trzymające się spódnicy Annette Hoskins.Chłopiec był bardzo podobny do ojca — był pięcioletnią kopią Geralda Hoskinsa.— Powiedz „dzień dobry” — zwrócił się do niego Hoskins dość srogo.— Dzień dobry.Było to ledwie dosłyszalne.Jerry wycofał się miedzy fałdy matczynej spódnicy.Panna Fellowes uśmiechnęła się do niego swoim najcieplejszym, najserdeczniejszym uśmiechem.— Dzień dobry, Jerry.Może wejdziesz? Tutaj mieszka Timmie.On będzie twoim kolegą.Jerry popatrzył na nią.Wyglądało na to, że wolałby odwrócić się na pięcie i uciec.— Przenieś go przez próg — powiedział Hoskins do żony tonem trochę zniecierpliwionym.Annette Hoskins podniosła chłopca z widocznym wysiłkiem, bo Jerry był duży jak na swój wiek, i przeszła przez próg.Jerrym wstrząsnął dreszcz.— On nie jest zadowolony, Geraldzie — powiedziała Annette.— Widzę.Musi upłynąć trochę czasu.Zaraz poczuje się dobrze.Postaw go.Oczy Annette Hoskins przeszukiwały pokój.Mięśnie jej ramion w widoczny sposób napięły się.Mimo że Timmie podbił jej serce podczas poprzedniej wizyty, ogarnęły ją teraz złe przeczucia.Ukochane dziecko miało zostać w tej klatce małpoluda…— Postaw go, Annette.Annette kiwnęła głową.Chłopiec cofnął się i oparł o nią l plecami, patrząc ze strachem na parę oczu spoglądającą na niego z drugiego pokoju.— Wyjdź, Timmie — powiedziała panna Fellowes.— To jest twój kolega, Jerry.Jerry bardzo chce cię poznać.Nie bój się.Timmie powoli wszedł do pokoju.Jerry zaczął się niespokojnie kręcić.Hoskins schylił się, chcąc oderwać jego dłoń od spódnicy matki.— Odsuń się, Annette — powiedział scenicznym szeptem.— Daj dzieciom szansę, na litość boską.Dzieci stały teraz naprzeciwko siebie — dosłownie nos w nos.Jerry, chociaż z pewnością o kilka miesięcy młodszy od Timmie’ego, był od niego o dwa centymetry wyższy.W zestawieniu z wyprostowaną sylwetką Jerry’ego i jego ładnie ukształtowaną głową, którą trzymał wysoko, groteskowość wyglądu Timmie’ego zaczęła nagle bić w oczy tak samo jak na początku.Wargi panny Fellowes zadrżały.Nastąpiła chwila ciszy.Sytuacja była dość kłopotliwa.Dzieci wpatrywały się w siebie.Mały neandertalczyk przemówił pierwszy.— Mam na imię Timmie — powiedział dziecięcym dyszkantem i nagle wysunął głowę w przód, jakby chcąc dokładniej przyjrzeć się rysom drugiego chłopca.Jerry, zaskoczony, energicznie pchnął Timmie’ego, który się przewrócił.Obaj zaczęli głośno płakać.Pani Hoskins schwyciła swoje dziecko, podczas gdy, panna Fellowes, starając się pohamować gniew, podniosła szybko Timmie’ego i zaczęła go uspokajać.Małe zwierzątko! — pomyślała zapalczywie.— Złośliwa mała bestia!Wiedziała jednak, że reaguje zbyt ostro.Timmie przestraszył Jerry’ego, a Jerry bronił się, jak umiał.Nie stało się nic niezwykłego.Od początku powinniśmy się byli tego spodziewać, powiedziała sobie.— No, no — odezwał się Hoskins.— Wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł — stwierdziła Annette Hoskins.— Oni się instynktownie nie lubią.— To nie jest instynktowne — powiedziała stanowczo panna Fellowes.— Nie — zgodził się z nią Hoskins.— To wcale nie jest instynktowne.Wcale nie bardziej instynktowne niż wzajemna niechęć dwojga jakichkolwiek dzieci, odczuwana przez nie w pierwszej chwili.Zostaw Jerry’ego i pozwól mu przywyknąć do tej sytuacji.— A co będzie, jeżeli ten jaskiniowiec mu odda?— To nie będzie wcale dziwne — powiedział Hoskins.— Ale Jerry potrafi radzić sobie sam.A jeżeli nie potrafi, to najwyższy czas, żeby się nauczył.Musimy mu pozwolić przyzwyczaić się do sytuacji.Annette Hoskins wciąż nie była pewna.— Właściwie — powiedział jej mąż — uważam, że najlepiej będzie, jeżeli teraz oboje wyjdziemy.Jeśli pojawią się problemy, panna Fellowes będzie wiedziała, jak sobie z nimi poradzić.Za jakąś godzinę przyprowadzi Jerry „ego do mojego gabinetu, a ja zabiorę go do domu.*Była to długa godzina.Timmie wycofał się w kąt pokoju i patrzył ze złością na Jerry’ego, jakby usiłując go usunąć ze swego świata samą siłą spojrzenia.Najwyraźniej postanowił nie szukać schronienia w drugim pokoju, co często robił, kiedy był zdenerwowany.Tym razem jednak uważał chyba, że niemądrze byłoby uciec i zostawić pokaźną część swego terytorium wrogowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]