[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hjelm usiadł w fotelu dla gości przy imponującym biurku i czekał na dalszy ciąg, próbując uspokoić oddech.Dopiero gdy jego oddech znów był całkowicie regularny, szefowi Säpo wreszcie udało się wyrwać włosek i powiedział:– Jak wiadomo, nie mamy zbyt wielu zawodowych kontaktów z Biurem Spraw Wewnętrznych.– Jak świetnie wiesz, jesteśmy osobną jednostką, nad którą nawet Säpo nie ma żadnej władzy.Prowadzimy śledztwa również w waszych sprawach.– I bardzo dobrze – odparł szef Säpo, kiwając głową.– Innymi słowy, jesteś tu z zupełnie innego powodu.– Wiem, jestem tu z powodu czegoś „pilnego” – skwitował Paul Hjelm.– Według dość niejasnego SMS-a jaśnie miłościwego pana.– Taaak – przyznał z ociąganiem szef Säpo i zaczął arytmicznie stukać w biurko puszeczką od tabaki.– Tak.Faktycznie sprawa jest dość pilna.Potrzebujemy twojej pomocy.– Säpo potrzebuje mojej pomocy? – zapytał Paul Hjelm z całym sceptycyzmem, na jaki było go stać.– Pozwól, że ujmę to inaczej – rzekł szef Säpo, nie przestając stukać puszką od tabaki.– Proponuję ci pracę.Jedną z najlepiej płatnych w Szwecji policyjnych posad.Możemy to nazwać zastępstwem.– Pracę?– Jedną z najlepiej płatnych i należałoby dodać, tajnych.Hjelm przyglądał się szefowi Säpo, przekonując samego siebie, że należy podejść do tego minimalistycznie.Ani jednego zbędnego słowa.Ale jasne, że rozbudziły się w nim pewne nadzieje.Szef Säpo odłożył puszeczkę od tabaki i zaczął gapić się gorączkowo na swoje paznokcie.Jego repertuar tików był najwyraźniej niewyczerpany.– To, co tam sobie myślisz, jest całkowicie słuszne – oświadczył w końcu.– Myślę o swojej córce – odparł Paul Hjelm.– Wcale nie – zaprotestował szef Säpo.– Myślisz o szpiegostwie.Przez chwilę panowało milczenie.Hjelm czekał na kolejny tik.Okazało się nim strzelanie w karku.Szef Säpo wykręcał szyję na wszelkie możliwe strony, wynosząc tym samym szlachetną sztukę strzelania w karku na nowe wyżyny.– Wiesz przecież – odezwał się, podczas gdy jego kark naśladował starą perkusję – że Säpo to narodowa służba bezpieczeństwa, której działalność ma miejsce wyłącznie na terytorium Szwecji.– Owszem – odparł Paul Hjelm.– Ale wiesz również, iż rozsądek podpowiada, że mamy pewną nieoficjalną, międzynarodową wymianę.Jak inaczej mielibyśmy sobie radzić?– Mów dalej – rzekł Paul Hjelm.– Przecież go spotkałeś – wybuchnął szef Säpo.– I nie udawaj, że nie wiesz, o kim mówię.– Zamiast cokolwiek udawać – stwierdził spokojnie Hjelm – czekam na dalszy ciąg.– Wybuch w metrze, rok temu – rzekł obojętnie szef Säpo.– Drużyna A wraz z szanownym panem wtargnęła na ważne spotkanie z zagranicznymi kolegami.To wtargnięcie doprowadziło później do bardzo nieoficjalnego wyjazdu szanownego pana do Berlina.A wszystko za sprawą jednego człowieka.– „Naszego międzynarodowego eksperta”? – spytał Paul Hjelm.Szef Säpo po raz pierwszy spojrzał mu w oczy i kiwnął głową.– Przecież wiedziałeś – powiedział.– Dokładnie pamiętasz waszą rozmowę, prawda?– Dokładnie to za dużo powiedziane.Pozostawało jednak faktem, że wspomnienie było dość wyraźne.Tak zwany międzynarodowy ekspert Säpo, który swobodnie obracał się w kręgu szych z CIA i niemieckiego wywiadu, był eleganckim panem, który wypowiedział na głos sporo nieprzyjemnych i kontrowersyjnych prawd na temat ceny demokracji.I również – oczywiście, że to pamiętał – na temat przyszłości Paula Hjelma.Szef Säpo odchrząknął i ciągnął dalej.– Chodzi o to, że teraz zaginął.– Zaginął?! – wybuchnął Hjelm.– A wy, ze wszystkich ludzi, pytacie akurat mnie? Macie przecież całą kadrę własnych szpiegów.– On chciał ciebie.– Chciał mnie?– Jako swojego następcę.Przecież ci o tym powiedział.– Ale to było tylko takie gadanie.– Tore nie był człowiekiem, który gadał po próżnicy, możesz mi wierzyć.– Mówisz o nim w czasie przeszłym.– Chyba tak, masz rację – powiedział szef Säpo z lekko zdziwioną miną.– No, miejmy nadzieję, że się mylę.Są też inne komplikacje, ale to omówimy, jeśli przyjmiesz moją propozycję.– A jak konkretnie wygląda ta propozycja? Jak mówiłeś? Zastępstwo?Szef Säpo prychnął przeciągle, jakby próbował się nie roześmiać z własnego dowcipu.– Twoja praca będzie trochę paradoksalna – powiedział na koniec.– Będziesz jego zastępcą, ale tylko do chwili kiedy go znajdziesz.Jeśli go nie znajdziesz, staniesz się jego stałym zastępcą.Paradoks polega na tym, że jeśli ci się nie uda, skorzysta na tym twoja kariera.Natomiast jeśli ci się powiedzie, wrócisz z powrotem do swojej stosunkowo nisko płatnej biurowej służby w dość nieciekawym wydziale wewnętrznym.Jakby nic się nie stało.Nie jest to praca, w której faktyczne zasługi są publicznie ogłaszane albo choćby nagradzane premią.– O czym my tu mówimy? Niby o superszpiegu?– Trudniejsze zadania szpiegowskie przeprowadzane są z reguły przez MUST, wojskową służbę wywiadowczą, ale o tym oczywiście wiesz.Jednak nasze kontakty z cywilnymi służbami bezpieczeństwa z innych demokratycznych krajów świata mają naturalnie ogromną wagę dla bezpieczeństwa państwa.– Też muszę zacząć gadać takie rzeczy jak „bezpieczeństwo państwa”, jeśli się zgodzę?– A gadaj, co ci się żywnie podoba – odparł szef Säpo – pod warunkiem że będziesz to gadał do siebie i do nikogo innego.Nie masz żadnej oficjalnej funkcji, nie wypowiadasz się publicznie.To autentycznie nieoficjalne stanowisko.Chodzi o ogólny ogląd
[ Pobierz całość w formacie PDF ]