[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Właśnie zwiedzał parter jednego z domów, gdy jego uwagę przyciągnął dziwny dźwięk.Z jednego z pokojów dochodziło wyraźne stukanie.Dosyć szybkie, pozbawione stałego rytmu uderzenia w drewno.A przecież mógłby przysiąc, że nikogo tam nie było, gdy zaglądał przez okna - czyżby jednak miejsce było schronieniem dla jakiegoś włóczęgi?Powoli ruszył w stronę odgłosów.Pchnął drzwi i zajrzał do pokoju.Był pusty, nie licząc pajęczyn i skromnego, zbutwiałego ze starości umeblowania.Stukanie ucichło.Nigel uznał, że się przesłyszał, jednak akurat gdy chciał już wyjść, znów usłyszał je za plecami.Odwrócił się i spojrzał w stronę okna, gdzie jedna z okiennic niespokojnie, szybko uderzała o framugę.W jej ruchach było coś dziwnego - nie mógł ich wywołać wiatr.Wydawane dźwięki brzmiały znajomo, jednak w pierwszej chwili dziennikarz nie potrafił uchwycić dlaczego.Zatrzymał się i w skupieniu zaczął nasłuchiwać.Jak zza mgły powróciły do niego wspomnienia z obozu skautów i nagle, ku swemu zdumieniu, odnalazł klucz do stukania.Pospiesznie wyciągnął notes i gdy po kolejnej przerwie okiennica znów zaczęła drgać, kartka wypełniła się ciągiem kropek i kresek.Chwilę trwało, zanim przypomniał sobie odpowiednie litery i pod stawianymi znaczkami pojawiło się ich tłumaczenie.- -W.I-T.-A.- - -JWITAJPrzerwał i z wrażenia upuścił notes.Podszedł do okna i ostrożnie, aby nie pokaleczyć się odłamkami stłuczonej szyby, z uwagą obejrzał okiennicę i framugę w poszukiwaniu ukrytych linek lub mechanizmów.Nic takiego nie dostrzegł.Chwilę później stukanie powtórzyło się.To nie mógł być przypadek.Nigel zastanawiał się, czy nie wyjść, jednak górę wzięła zawodowa ciekawość.Rozejrzał się po pokoju i w końcu podjął decyzję.- Witaj - powiedział głośno.Nagle wszystko ucichło.Nigel odniósł wrażenie, jakby nawet deski budynku przestały na chwilę trzeszczeć.I wtem okiennica znów zaczęła uderzać o framugę, a dziennikarz porwał z podłogi notes, aby zapisać kolejny ciąg znaków.Ten był już dłuższy i odcyfrowanie zabrało mu nieco czasu.CZY MNIE ROZUMIESZ?- Tak.Rozumiem cię - to było całkiem zdumiewające.Przez głowę Nigela przebiegały myśli o ofiarach porywaczy i zakładnikach porzuconych przez swych oprawców.Takich historii nie było wcale mało.- Kim jesteś?Odpowiedź sprawiła, że z wrażenia usiadł na podłodze.JESTEM PTAKIEM.STOISZ WE MNIE.- Czy możesz powtórzyć? - zapytał zdezorientowany.- Nie jestem pewien, czy dobrze cię zrozumiałem.JESTEM PTAKIEM.STOISZ WE MNIE.- To nie ma sensu - oznajmił Nigel.- Jestem w pokoju, w domu.Nie stoję w żadnym ptaku.DOM.TAK MNIE NAZYWALI.JESTEM DOM.JESTEM PTAKIEM.To stwierdzenie najwyraźniej przerosło Merrymana.Zerwał się, wybiegł na zewnątrz i popędził przed siebie.Dom z żalem obserwował oddalającą się postać i zastanawiał się, co znowu zrobił nie tak.Tej nocy Nigel nie mógł zasnąć.Niespokojnie przewracał się z boku na bok, a przez jego głowę przelatywały dziesiątki myśli.W pierwszej chwili wystraszył się czegoś niepojętego, lecz później zaczął się zastanawiać i dociekać.Im dłużej roztrząsał sprawę, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że musi wrócić i rozwikłać zagadkę budynku.Następnego dnia, gdy tylko zdołał zwlec się z łóżka po zarwanej nocy, ruszył w stronę starej części Vertigo.Był zdeterminowany, aby wyjaśnić dziwną sytuację, jednak im bardziej zbliżał się do starej poczty, tym mniej pewnie się czuł.Mógłby przysiąc, że budynek przygląda mu się z zaciekawieniem.Wszedł do środka i stanął przy jednym z okien, tak brudnym, że trudno było cokolwiek przez nie dostrzec.Powietrze było wilgotne i nieco stęchłe.Przez moment nasłuchiwał, aż wreszcie zebrał się w sobie i odezwał się głośno.- Jesteś tu jeszcze?Okiennica przy nim zaczęła stukać.Spodziewał się tego, jednak mimowolnie odskoczył do tyłu.TAK.PRZECIEŻ STOISZ WE MNIE.- Skoro jesteś domem, jak możesz ze mną rozmawiać?STUKAM.- No tak - mruknął pod nosem Nigel.- Tyle to ja wiem i bez podpowiedzi.- A głośno zapytał: - Ale jak to robisz?PIÓRAMI.Jedna z okiennic pomachała sugestywnie.- To mają być pióra? - wyrwało się Nigelowi.Dom ucichł.Wreszcie znów rozległo się stukanie - tym razem nieco wolniej, jakby ze smutkiem.JESTEM STARY.NIE SĄ TAK LŚNIĄCE JAK KIEDYŚ.- Nie o to chodzi - dziennikarz sam się sobie zdziwił, że prowadzi tę cudaczną rozmowę.- Domy nie mają piór.Domy nie są ptakami.JA JESTEM PTAKIEM.- Przykro mi, jeśli cię rozczaruję, ale nie jesteś ptakiem.NIE JESTEM PTAKIEM? - okiennica zadygotała gwałtownie.- CZYM ZATEM JESTEM?- Jesteś domem.Budynkiem.Miejscem.I znów zapanowała cisza.Przez dom przemknął podmuch wiatru, który zabrzmiał jak westchnienie.Nigel nagle, nie wiedzieć czemu, poczuł żal.- Przepraszam, że to powiedziałem - mruknął.- Może nie powinienem wyprowadzać cię z błędu.NIE JESTEM PTAKIEM - powtórzył dom.W głębi korytarza rozległo się wysokie, drżące skrzypienie.- Przykro mi - Merryman stwierdził, że nie wie, co powiedzieć.Czuł się niezręcznie.- Pójdę już.Nie powinienem tu przychodzić.Powoli skierował się do drzwi.Skrzypienie desek wciąż trwało, niczym bezsilne łkanie.Gdy wyszedł i był już na werandzie, najbliższa okiennica zastukała w znajomy sposób.NIE ODCHODŹ.- Na nic się tu nie przydam - ocenił Nigel.- Nie przyniosłem ci nic dobrego.PROSZĘ, ZOSTAŃ.JESTEM SAMOTNY.- Co miałbym robić? - zapytał po chwili wahania.OPOWIEDZ MI O PTAKACH.Wrócił zatem do środka i zaczął opowiadać.I tak się to zaczęło.Od tej pory, każdego dnia przychodził do domu i snuł opowieści.Sam nie wiedział zbyt wiele, więc wykupił wszystkie dostępne książki przyrodnicze i podręczniki ornitologii i czytał je na głos, przysuwając ilustracje do okien, aby dom mógł je dokładnie obejrzeć.A interesował go każdy gatunek i każdy, choćby najdrobniejszy szczegół.Z początku Nigel robił to bardziej z poczucia winy, lecz z czasem spotkania zaczęły przynosić mu przyjemność i spokój, którego tak długo bezskutecznie szukał, po wyprowadzce z wielkiego miasta.Przynosił też ziarno i chleb, siadał na werandzie i karmił zlatujące się ptaki.Rozmawiali z domem długimi godzinami, wymieniali wrażenia.Jednak im dłużej to trwało, tym bardziej w Nigelu narastało uczucie - z początku mgliste, później przerodziło się w pewność - że dom wciąż jest strapiony.- Co cię smuci? - zapytał w końcu.- Zrobiłeś się małomówny i nie wmówisz mi, że te westchnienia to tylko przeciągi.Widzę, że coś cię gryzie.Po krótkim milczeniu dom odezwał się.CHCIAŁBYM MÓC LATAĆ.- Wiesz przecież, że domy nie latają - stwierdził Merryman.- One.stoją.TO MOJE JEDYNE MARZENIE.CHCĘ CHOĆ RAZ ZOBACZYĆ ŚWIAT JAK PTAK W LOCIE.- Ależ zrozum, że to niewykonalne - Nigel wzruszył ramionami.- Nie nauczysz się latać.Możemy oglądać ptaki, cieszyć się ich towarzystwem, karmić je, czytać o nich, ale ten pomysł to już zbyt wiele.Daj temu spokój - poprosił.- Nie zadręczaj się czymś, czego nie da się osiągnąć.DLACZEGO?- Już ci mówiłem.Domy nie latają.DLACZEGO?- Tak po prostu jest.Nie pytaj mnie dlaczego, bo nie wiem.Tak działa ten świat.Ptaki latają, domy nie.Dom odpowiedział po dłuższym milczeniu.JESTEM STARY.TO MOJE JEDYNE MARZENIE.PROSZĘ, POMÓŻ MI LATAĆ.- Nic tu nie poradzę.To nierealne.Zapanowała cisza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl