[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przed północą musiał bezwarunkowo otrzymać odpowiednią pomoc.Cywilną część towarzystwa — a zaliczamy tu i Szakácsa — bardziej interesowały wyjaśnienia Lebruna, niż dalszy los przestępców.— Jak już mówiłem Szakácsowi — zaczął Lebrun — mamy do czynienia ze złudzeniem optycznym.Dosyć szczególnym, muszę przyznać, lecz spróbuję to przystępnie wyjaśnić.Dodam też, że mogę tylko mówić o stronie teoretycznej.W jaki sposób przeprowadzono to w praktyce, nie mam pojęcia.Zacznijmy w miejscu, gdzie H.G.Wells zaniechał swych rozważań o niewidzialnym człowieku.Jakim sposobem jakiś przedmiot można uczynić niewidzialnym?Ole Johanson poruszył się.— Przedmiot wtedy jest niewidzialny, gdy promienie światła przenikają przez niego nie napotykając na przeszkodę.— Tak jest.Wells też tak myślał.Jego bohater za pomocą jakiegoś tajemniczego eliksiru uczynił tkanki swojego ciała idealnie przejrzystymi.Ale jest też inny sposób.No, panie Szakács? Jakie jest pańskie zdanie?— Mówiliśmy o tym — powiedział Szakács — że promień światła w silnym polu grawitacyjnym zakrzywia się.To ma pan na myśli?— Tak.Dokładnie to.— Lebrun wyjął pióro i narysował na papierowej serwetce:— Jak państwo widzą — mówił dalej — jeśli potrafię w ten sposób spowodować zboczenie promieni światła z ich drogi po prostej wokół tego kolistego przedmiotu, a potem znów uczynić je równoległymi, przedmiot ten dla obserwatora z zewnątrz stanie się niewidoczny.Będziemy widzieli znajdujące się za nim przedmioty, ponieważ odbite od nich promienie trafią do naszego oka i nie spostrzeżemy, że wykrzywiły się po drodze, bo przecież docierają do nas równoległe i bez żadnych zakłóceń.Jasne?— Dotąd tak — powiedział Dömpfer — ale to pomieszczenie…— Zaraz do tego dojdę — kontynuował Lebrun i znów rysował:— Według mojego wyobrażenia pomieszczenie państwa wyglądało z boku tak.Ten przedmiot, przypominający kształtem lejek, był państwa więzieniem; przy czym państwo nie znajdowali się w środku, lecz wokół tego przedmiotu.Państwo myśleli, i tak też widzieli, że idąc wzdłuż ściany obchodzą pomieszczenie od wewnątrz, to było od zewnątrz, w ten sposób… Czy to zrozumiałe? Państwo widzieli tak:Szakács wtrącił z uśmiechem:— Dokładnie tak, jak to jest w starym budapesztańskim dowcipie o pijaku, który obmacuje dookoła słup ogłoszeniowy i w pewnym momencie krzyczy: „Boże, zamurowali mnie!”.— Dobre porównanie, panie Szakács.Rzeczywiście mamy do czynienia z czymś podobnym.Dlatego mieli państwo uczucie, że idąc po obwodzie szybciej obchodzą pomieszczenie, niż stojący pośrodku słup, ponieważ w rzeczywistości ten słup, a raczej jego obwód nie był niczym innym, jak właśnie obwodem koła, które rozciągało się mniej więcej na trzy kroki wokół podstawy całej pułapki.Jakoś tak… Linia ciągła oznacza kolistą podstawę tego rozszerzającego się lejkowatego słupa, a linia przerywana krąg, granicę, do której rozciągało się złudzenie.Widzą państwo? Patrząc z góry wyglądało to w rzeczywistości tak.— Kto znajdował się obok słupa, ten wydawał się odpowiednio szczuplejszy, a stojący obok ściany, w zrozumiały sposób byli odpowiednio grubsi, bo przecież obwód niebieskiego słupa był naprawdę o wiele większy, niż obwód pomieszczenia wyznaczony „ścianą ze sztucznego tworzywa”.Niech państwo wyobrażą to sobie w ten sposób, że będąc w środku widzieli negatyw całej rzeczy.Rozszerzająca się ku górze część lejka, która rozciągała się nad głowami państwa niczym korona liści, od wewnątrz wygląda tak, jakby nie rozszerzała się na zewnątrz, lecz do wewnątrz, tworząc zamknięty klosz.Nie był on rzeczywiście całkowicie zamknięty nawet pozornie, bo przecież na środku znajdował się ów niebieskawy słup, którego obwód stanowiła właśnie ta przerywana linia, czyli zewnętrzna krawędź państwa pułapki.A wewnątrz słupa był cały świat zewnętrzny.Kiedy Mr.Hewlitt i nasz przyjaciel Sandro, stojąc naprzeciw siebie wetknęli ręce do niebieskiego słupa, właściwie wytknęli ręce na zewnątrz w dwóch przeciwnych kierunkach od tego zaznaczonego linią przerywaną koła.Nie mogli więc oczywiście uścisnąć sobie rąk.— A co tak jaśniało w środku? — wtrąciła zaciekawiona Frau Dömpfer.— Cicho bądź, Bertha, nie znasz się na tym — burknął Herr Dömpfer.— To jaśniał świat zewnętrzny, proszę pani.Ta niebieska błona — mówił dalej Lebrun — którą państwo i my widzieliśmy, jak unosiła się nad mikrobusem, to była właśnie granica między światem zewnętrznym i tym sztucznym światem wewnętrznym, dzięki czemu przestępcy mogli cały krąg zmniejszyć do konkretnych rozmiarów.Potem jednak zmienili je i dlatego od wewnątrz widzieli państwo, że średnica niebieskiego słupa powiększa się.Wydaje mi się — wyjaśni to dochodzenie — w każdym razie wydaje mi się, że w tym lejkowatym przedmiocie znajdował się, a właściwie znajduje się jakiś generator energetyczny, który w nie znany mi sposób wytwarza niezwykle silne pole; nie może mieć ono charakteru grawitacyjnego, bo przecież i państwo, i my musielibyśmy to odczuć.Jakimś nieznanym sposobem tak zostały na określonej małej przestrzeni zmienione jej właściwości, powiedziałbym konstrukcja, w której promienie świetlne musiały poddać się otrzymanym poleceniom.Biegły poza linią przerywaną, okrążając, czy zbaczając z drogi przed owym „więzieniem”; wewnątrz kręgu natomiast powodowały powstawanie negatywnego obrazu; mniej więcej tak, jak wtedy, gdy przewróci się na lewą stronę rękawiczkę: co było na zewnątrz, znalazło się wewnątrz, a co w środku, jest na wierzchu.W pokoju na kilka sekund zaległa cisza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]