[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzrokiem przechodz¹c ze zmêczonej i cierpi¹cej twarzy Anzelma ku pochylonej wnag³ym zamyœleniu g³owie Jana z proœb¹ wymówi³a:-WeŸcie miê z sob¹!Anzelm uwa¿nie i ciekawie na ni¹ popatrzy³.- A dla ja.jakiej przy.przyczyny? - zapyta³ j¹kaj¹c siê, jak zwyklebywa³o, gdy by³ zdziwionym albo wzruszonym.Zaraz jednak potwierdzaj¹co g³ow¹ skin¹³ i czapkê prawie zupe³nie nad g³ow¹podniós³.- Owszem, owszem - uprzejmie zaprosi³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]