[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapalenie otrzewnej.- Zamknij si wreszcie!Moe nie tylko Bóg gra czasem nie fair? - pomyla wtedy George.Oderwa si od wspomnie, otworzy lodówk, sign do zamraalnika i wyjjeden z gotowych obiadów babci.Cielcina z zielonym groszkiem.Woy dorozgrzanego piekarnika i piec przez czterdzieci minut w temperaturze stupidziesiciu stopni.Proste jak drut.By przygotowany na kad ewentualno:jeeli babcia zada herbatki, dostanie j w cigu paru minut, jeli zaczniedomaga si obiadu, bdzie musiaa zaczeka niewiele duej.Gdyby wydarzyosi co nieprzewidzianego, na tablicy jest numer doktora Arlindera.Wszystkojest pod kontrol, wic dlaczego si niepokoi?Dlatego e do tej pory nigdy nie zostawa w domu sam z babci.Daj mi go, Ruth.Chc go przytuli.Nie.On pacze.Teraz jest bardziej niebezpieczna.Wiesz, co mam na myli.Wszyscy okamujemy nasze dzieci.aden nie zostawa sam z babci.Ani on, ani Buddy.A do dzisiaj.Zascho mu w ustach, podszed wic do zlewozmywaka, odkrci kurek i napi siwody.Czu si.dziwnie.Te wszystkie myli, te wspomnienia.Dlaczego wanieteraz zaczy wypywa na powierzchni?Mia wraenie, e kto wysypa przed nim elementy ukadanki, a on nie potrafijej uoy.Moe i dobrze, e nie potrafi? Moe obrazek, który by zobaczy,wcale by mu si nie spodoba? Moe.Z pokoju, w którym babcia spdzaa wszystkie dnie i noce, dobieg bulgoczcycharkot.George wcign ze wistem powietrze.Odwróciby si w kierunku korytarzykaczcego kuchni z pokojem, gdyby nie to, e kto przyklei mu podeszwy dolinoleum.Serce ciyo mu jak elazna sztaba, oczy usioway wyskoczy zgowy.Idcie tam! - poleci mózg nogom, te za stany na baczno iodpowiedziay: Za nic w wiecie!Babcia nigdy nie wydawaa takich odgosów.Nigdy.Dwik powtórzy si: niski, gardowy, coraz niszy, a potem umilk.Georgewreszcie zdoa si poruszy.Przeszed krótkim korytarzykiem czcym kuchniz pokojem babci i z mocno bijcym sercem zajrza do rodka.Teraz wata takszczelnie zatkaa mu gardo, e choby nie wiadomo jak si stara, nie zdoabyprzekn liny.Babcia pi, wic wszystko jest w porzdku, taka bya jego pierwsza myl.Totylko dziwaczny odgos, nic wicej.By moe zdarzao jej si to czciej, naprzykad, kiedy on i Buddy byli w szkole.Zwyczajne chrapanie.Babci nic niejest.pi.Tak pomyla w pierwszej chwili.Zaraz potem spostrzeg, e ótawa rka, którado tej pory spoczywaa na kodrze, teraz zwisa bezwadnie, prawie dotykajcpodogi dugimi paznokciami.Zauway te otwarte usta, pomarszczone izapadnite niczym otwór wykrojony w nadpsutym owocu.Powoli, niemiao zbliy si do niej.Bardzo dugo sta tu obok, ale nie mia jej dotkn.Poruszajca si do tejpory w rytmie oddechu kodra nawet nie drgna.Chyba.Chyba.To byo kluczowe sowo.To tylko dlatego, e dajesz si ponie fantazji, Georgie.Jeste po prostusenor El Gapolo, jak mawia Buddy.To wszystko gra.Mózg pata ci sztuczki,babcia oddycha normalnie, tyle e.- Babciu.- Z jego garda wydoby si ochrypy szept.Odchrzkn i apodskoczy, przestraszony niespodziewanym dwikiem.- Babciu.- powtórzygoniej.- Chcesz ju herbatk? Babciu?Cisza.Zamknite oczy.Otwarte usta.Zwisajca rka.Na zewntrz zachodzce soce przewiecao czerwonozocicie przez gaziedrzew.I wanie wtedy ujrza j w peni istnienia, zobaczy j dziecinnymi oczami, wcudownie nieuprzedzonej formujcej si dopiero refleksji, nie tu, nie teraz,nie w óku, lecz siedzc w biaym plastikowym fotelu, z wycignitymiramionami i twarz równoczenie bezmyln i triumfujc.Przypomnia sobierównie jeden z jej "zych uroków", kiedy zacza wykrzykiwa co jakby w obcymjzyku ("Gyaagin! Gyaagin! Hastur degryon Yos-soth-oth!"); mama kazaa im wtedywyj z domu, wrzasna "Idcie ju!" na Buddy'ego, który zatrzyma si, ebyposzuka rkawiczek, a Buddy obejrza si przez rami, przeraony, poniewamama NIGDY na nich nie krzyczaa; obaj wyszli na dwór i w milczeniu stali napodjedzie, z rkami wepchnitymi w kieszenie, usiujc dociec, co si dzieje.Póniej mama jakby nigdy nic zawoaa ich na kolacj.(ty wiesz najlepiej jak z ni sobie radzi Ruth ty wiesz jak zmusi j domilczenia)George po raz pierwszy przypomnia sobie o tym konkretnym "zym uroku".Dopieroteraz, patrzc na babci pogron w przedziwnym nie, uwiadomi sobie zprzeraeniem, e nazajutrz po tamtych wydarzeniach okazao si, i pani Harham,która mieszkaa troch dalej przy tej samej ulicy i niekiedy odwiedzaa babci,umara w nocy."Ze uroki" babci.Ze uroki.Zdaje si, e specjalistkami od rzucania zych uroków byy wiedmy.Tylko kto,kto to potrafi, moe zosta wiedm.Zatrute jabka.Ksita zaklci w aby.Domki z piernika.Abrakadabra.Hokus-pokus.Uroki.Rozsypane elementy amigówki jakby za spraw czarów uoyy si w cao.Czary, pomyla George i jkn.Co przedstawia obrazek? Oczywicie babci.Babci i jej ksiki.Babciwygnan z miasteczka, babci, która nie moga mie dzieci, a potem nagle miaaich cae mnóstwo, babci, któr wyrzucono nie tylko z miasteczka, ale i zkocioa.ótaw, grub, pomarszczon, przypominajc limaka babci zbezzbnymi ustami wykrzywionymi w zapadnitym umiechu, z oczami przygasymi ilepymi, a zarazem w jaki tajemniczy sposób chytrymi i przebiegymi, w czarnymspiczastym kapeluszu na gowie, przystrojonym srebrzystymi gwiazdami ilnicymi póksiycami; u jej stóp kbiy si czarne koty ze lepiami ótymijak uryn, otaczaa j wo wieprzowiny i lepoty, wieprzowiny i spalenizny, atake wiekowe gwiazdy i wiece czarne jak grobowa ziemia; sysza sowaodczytywane z pradawnych ksig, a kade sowo byo jak kamie, a kade zdaniebyo jak wieo rozkopana mogia, a kady akapit by jak koszmarny karawanzaadowany trupami wywoonymi z zadumionego miasta; jego oczy dzieckaotworzyy si szeroko ze zdumionym zrozumieniem i ujrzay czarn otcha.Babcia bya wiedm, tak samo jak Za Czarownica z "Czarnoksinika z KrainyOz", a teraz umara.Ten bulgoczcy odgos, myla George z coraz wikszymprzeraeniem.To niby-chrapanie byo w rzeczywistoci.byo.przedmiertnymcharkotem.- Babciu.- wyszepta, a jednoczenie przez gow przemkno mu zwariowanezdanie: "Bim-bom, za wiedma nie yje!".Nie zareagowaa.Przysun rk do jej ust, lecz nie poczu oddechu.Cakowitaflauta, agle w zwisie, brak kilwateru.Strach zacz powoli ustpowa i Georgespróbowa uruchomi szare komórki.Przypomnia sobie, jak wujek Fred pokazywamu, w jaki sposób sprawdza si kierunek wiatru za pomoc polinionego palca;poliza do i ponownie zbliy j do ust babci.Nic.Ruszy do telefonu, by zadzwoni do doktora Arlindera, lecz zatrzyma si wprogu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]