[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odszuka³ Hiszpana i razem wybralisiê na pobliskie wydmy.Na niebie œwieci³ ksiê¿yc w pe³ni.M³odzieniecopowiedzia³ Anglikowi o swoich dotychczasowych przygodach.Szczególnie zafrapowa³a go opowieœæ o sklepie, który rozkwit³ z dnia na dzieñ,odk¹d m³ody cz³owiek zacz¹³ w nim pracowaæ.- To zasada, która wprawia w ruch wszystko wokó³ - powiedzia³ Anglik.- WAlchemii nosi ona imiê Duszy Œwiata i jest to zawsze si³a dobroczynna.Doda³ te¿, ¿e nie jest ona wy³¹cznym przywilejem cz³owieka.Wszystko co jest,posiada bowiem duszê, czy to kamieñ, czy roœlina, czy zwierzê, czy nawet myœl.- To, co znajduje siê na ziemi i pod jej powierzchni¹, ani przez chwilê nieprzestaje siê przeistaczaæ, bo ziemia równie¿ jest bytem ¿ywym i posiadaw³asn¹ duszê.My stanowimy czêœæ tej duszy i rzadko zdajemy sobie sprawê ztego, ¿e ona dzia³a zawsze na nasz¹ korzyœæ.Powinieneœ wiedzieæ, ¿e w sklepiez kryszta³ami nawet wazy sprzyja³y twoim przedsiêwziêciom.M³odzieniec czas jakiœ milcza³, patrz¹c na ksiê¿yc i biel piasku.- Przygl¹dam siê bacznie karawanie - rzek³ w koñcu.- Karawana mówi tym samymjêzykiem co pustynia i dlatego tylko wolno jej tê pustyniê przejœæ.Pustyniaws³uchuje siê w ka¿dy jej krok - jakby bada³a, czy jest z ni¹ w absolutnejzgodzie, Jeœli tak jest, to karawana zdo³a ca³o dotrzeæ do oazy.Ale gdybyjeden z nas, mimo ca³ej odwagi w sercu, nie poj¹³ tego jêzyka, zgin¹³by ju¿pierwszego dnia.Patrzyli obaj na jasn¹ poœwiatê ksiê¿yca.- To jest magia znaków - ci¹gn¹³ m³odzieniec.- Przygl¹da³em siê jak nasiprzewodnicy odczytuj¹ znaki pustyni i przys³uchiwa³em jak Dusza Œwiataporozumiewa siê z dusz¹ pustyni.Po chwili Anglik odezwa! siê.- Muszê rzeczywiœcie przypatrywaæ siê wiêcej ¿yciu karawany.- A ja muszê przeczytaæ twoje ksi¹¿ki - odpar³ m³odzieniec.By³y to dziwne ksiêgi.Mówi³y o rtêci i soli, o smokach i królach, ale onniewiele z tego rozumia³.W ka¿dym niemal tekœcie wydawa³a siê jednakpowracaæ pewna myœl, ta mianowicie, ¿e wszystko jest obrazem jednej jedynejRzeczy.W którymœ z dzie³ odkry³, ¿e najwa¿niejszy zapis w ca³ej Alchemii sk³ada siê zkilku zaledwie linii wyrytych na zwyczajnym szmaragdzie.- Jest to Szmaragdowa Tablica - wyjaœni³ mu Anglik, dumny, ¿e mo¿e nauczyæczegoœ swego przyjaciela.- Po co zatem wszystkie te ksiêgi?- Po to, by zrozumieæ tych kilka linii - odpar³ Anglik bez przekonania.M³odzieñca najbardziej zaciekawi³a ksi¹¿ka, która opowiada³a o losach s³ynnychalchemików.Byli to ludzie, którzy poœwiêcili ca³e swoje ¿ycie na oczyszczaniemetali w laboratoriach.Wierzyli, ¿e podgrzewany ca³ymi latami metal, uwolnisiê pewnego dnia od swoistych w³aœciwoœci, by na koñcu pozostawiæ po sobietylko Duszê Œwiata.Owa Jedyna Rzecz mia³a pozwoliæ alchemikom poj¹æ towszystko, co istnieje na ziemi, poniewa¿ by³ to jêzyk, dziêki któremu rzeczyporozumiewaj¹ siê miedzy sob¹.I w³aœnie owo odkrycie nazwali Wielkim Dzie³em,sk³adaj¹cym siê z substancji ciek³ej i substancji sta³ej.- A czy nie wystarczy przygl¹daæ siê uwa¿nie ludziom i znakom, by ten jêzykodkryæ? - spyta³ m³odzieniec.- Chcesz za wszelk¹ cenê wszystko uproœciæ - odpar³ zirytowany Anglik.-Alchemia jest znojn¹ prac¹.I nie mo¿na opuœciæ ¿adnego stopniawtajemniczenia, bo tak nauczali dawni mistrzowie.M³odzieniec dowiedzia³ siê, ¿e substancj¹ ciek³¹ Wielkiego Dzie³a by! EliksirD³ugowiecznoœci, który leczy³ wszelkie choroby i pozwala³ alchemikom zachowaæwieczn¹ m³odoœæ.Zaœ substancjê sta³¹ nazywano Kamieniem Filozoficznym.- Odkrycie Kamienia Filozoficznego nie jest wcale ³atwe - powiedzia³ Anglik.-Ca³ymi latami alchemicy w swoich laboratoriach nie spuszczali z oka ogniaoczyszczaj¹cego metale.Wpatrywali siê w ów ogieñ tak d³ugo, a¿ w koñcu z ichduszy ulotni³a siê ca³a pycha œwiata.I pewnego dnia spostrzegli, ¿eoczyszczanie metali koniec koñców oczyœci³o ich samych.M³odzieniec pomyœla³ wtedy o Sprzedawcy Kryszta³Ã³w.Powiedzia³ on przecie¿kiedyœ, ¿e trzeba by³o wyczyœciæ kryszta³owe wazy, by uwolniæ g³owy ich obu odz³ych myœli.By³ coraz mocniej przekonany, ¿e ca³¹ m¹droœæ Alchemii mo¿narównie dobrze czerpaæ z codziennego ¿ycia.- Ponadto - ci¹gn¹³ Anglik - Kamieñ Filozoficzny posiada niezwyk³¹ w³aœciwoœæ.Otó¿ jedna jego drobina wystarczy, by przemieniæ w z³oto nieprzebrane iloœcipospolitego metalu.Odt¹d zaciekawienie m³odzieñca Alchemi¹ ros³o.Myœla³, ¿e przy odrobiniecierpliwoœci, bêdzie móg³ przemieniæ wszystko w drogocenny kruszec.Zaczytywa³siê biografiami tych, którym siê to uda³o: Helwecjusza, Eliasza, Fulcanelliego,Al-D¿abira.By³y to fascynuj¹ce historie, bo ludzie ci byli do koñca wierniW³asnej Legendzie.Podró¿owali po œwiecie, spotykali mêdrców, czynili cuda naoczach niedowiarków, strzegli tajemnicy Kamienia Filozoficznego i EliksiruD³ugowiecznoœci.Ale ilekroæ pragn¹³ dowiedzieæ siê, w jaki sposób dokonaæ Wielkiego Dzie³a,czu³ siê ca³kowicie zagubiony.Mia³ pod rêk¹ jedynie parê starych rycin,zaszyfrowanych wskazówek i zawik³anych tekstów.- Dlaczego oni wszyscy u¿ywaj¹ jêzyka tak trudnego do zrozumienia? - spyta³pewnego wieczoru.Zauwa¿y³ wtedy, ¿e Anglik nie by³ dobrze usposobiony, tak jakby brakowa³o mujego ksi¹¿ek.- Aby mogli ich zrozumieæ jedynie ci, którzy s¹ zdolni zrozumieæ - odpar³Anglik.- WyobraŸ sobie, ¿e pewnego dnia wszyscy zaczn¹ przemieniaæ pospolitemetale w z³oto.W krótkim czasie z³oto sta³oby siê zupe³nie bezwartoœciowe.Jedynie umys³y dociekliwe i wytrwali badacze mog¹ dokonaæ Wielkiego Dzie³a.Oto dlaczego znalaz³em siê na tej pustyni.Po to, by spotkaæ prawdziwegoAlchemika, takiego, który pomo¿e mi odczytaæ zaszyfrowane symbole.- A kiedy zosta³y napisane te ksiêgi? - spyta³ m³odzieniec.- Przed wiekami.- Przecie¿ w tamtych odleg³ych czasach nie istnia³y jeszcze drukarnie.By³owiêc niemo¿liwoœci, by wszyscy zaznajomili siê z arkanami Alchemii.Po co zatemten zagmatwany jêzyk i tajemnicze ryciny?Mimo nalegañ, Anglik nie odpowiedzia³ ani s³owem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]