[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wystarcz¹ mi w³asne.Zaskoczona, przez chwilê przygl¹da³a siê Feliksowi.Zrozumia³a, ¿e podobniejak on powiedzia³a o jedno s³owo za du¿o.Tego nie chcia³a.Ale i tak nie mia³o to wiêkszego znaczenia.Feliks tak¿e nie by³ wa¿ny.W koñcumogli go przecie¿ wysadziæ gdzie indziej.Ona mia³a w³asne, skrystalizowane ju¿plany - niebezpieczne, lecz konkretne.Musia³a te¿ przyznaæ, ¿e te plany by³ynieco.teatralne.* * *Tej samej nocy kapitan zakotwiczonego w zatoce Port's Mouth OWR „S³oñ"przechadza³ siê po swym smuk³ym, strzelaj¹cym wysoko g³adkimi masztami,utrzymanym w doskona³ym stanie okrêcie i przygl¹da³ siê kolejno:nieskazitelnie z³o¿onym ¿aglom, porz¹dkowi panuj¹cemu wœród beczek i lin,szalupom karnie oczekuj¹cym chwili, gdy bêd¹ potrzebne, wyszorowanym pok³adom,kambuzowi i sprawnie zastawionej towarami ³adowni.Ten piêkny i szybki okrêtmia³ jutro wyruszaæ na pe³ne morze i obraæ kurs na Wyspê W³asnego Postanowieniai Indie B³êkitne.Pêczniej¹c z uzasadnionej dumy, kapitan wróci³ do swojej kajuty i nala³ sobiekieliszek papuziego wina.Nie mia³ najmniejszego pojêcia, ¿e ju¿ nastêpnegoranka czeka³o go spotkanie z Art Blastside.2.Na morzeŒwit otworzy³ wrota nieba.Za³oga Molly siedzia³a na pok³adzie „(P)Irackiej Ka(wy)".Piraci jedli pajdychleba z serem.Wonsacz, by uczciæ dzisiejsze wydarzenie, otworzy³ s³oikrenklodowego d¿emu.A by³o co œwiêtowaæ, bo przecie¿ dziœ mieli zejœæ na brzeg.Odegraæ przedstawienie dla sponsora i zarobiæ nieco kasy.Co do sytuacji, wjakiej siê znajdowali, to wydawa³o siê, ¿e wiêkszoœæaktorów po prostu o niej nie myœla³a.Wierzyli, ¿e gdy tylko Feliks zejdzie zpok³adu, wszelkie k³opoty odejd¹ wraz z nim.Ponadto wszyscy wiedzieli, dziêkiswym wieloletnim doœwiadczeniom - nie tylko scenicznym - jak nale¿yprzekonuj¹co k³amaæ.Ebad Vooms sta³ na forkasztelu i przygl¹da³ siê przez lunetê - ten rekwizyt by³akurat najzupe³niej prawdziwy- piêknemu, zadbanemu, smuk³emu „S³oniowi", który wyp³ywa³ w³aœnie z zatoki, wdziêcznie rozpuszczaj¹c bia³e jakœnieg ¿agle.- Piêkny widok - zachwyci³ siê Upiorny.- Patrzcie, jakon siê porusza.Zupe³nie jak ³abêdŸ.Art wysz³a ze swej kajuty.Na ramieniu dziewczyny siedzia³a jasnozielona, wniczym nieprzypominaj¹ca ³abêdzia, Pluskietka.- Oho, id¹ k³opoty - mrukn¹³ Czarny Majster.- Onaznowu czegoœ od nas chce.Patrzcie.Ma to wypisane natwarzy, i nie tylko.Obok niego stan¹³ S³ony Piotr.I to on - zupe³nie pozbawionym wyrazu g³osem -stwierdzi³:- Art wspomina³a coœ o tamtym ¿aglowcu.O „S³oniu".Zesz³ej nocy powiedzia³a, ¿e oni p³yn¹ do Indii B³êkitnych.Tylko Feliksa z nimi nie by³o.Niepokoj¹cym siê o jego los Walterowi i Dirkowim³odzieniec oznajmi³, ¿e mêczy go choroba morska; le¿a³ samotnie w ³adowni, naworkach z kaw¹.Mo¿liwe, ¿e zrobi³ to z w³aœciwego sobie poczucia taktu- uwa¿a³, ¿e powinien usun¹æ siê aktorom z oczu, dopóki niebêdzie móg³ zejœæ na l¹d.Wczeœniej przecie¿ nikt nie widzia³go chorego.Art stanê³a na œrodku pok³adu.Przez chwilê spogl¹da³a na „S³onia" rozcinaj¹cego sw¹ ptasi¹ piersi¹ d³ugie,b³êkitne fale.Po chwili odwróci³a siê do aktorów.Spogl¹da³a na nichspokojnie.Uœmiechnê³a siê nieznacznie.- Gdyby to by³o nasze przedstawienie., gdybyœmy bylina scenie.- zaczê³a - to co by siê teraz wydarzy³o?Nikt siê nie odezwa³.Ciszê przerwa³ Uczciwy K³amca, który zawo³a³ p³aczliwie:Ruszylibyœmy za nim.Za tym ¿aglowcem.Owszem, to kusz¹cy ³up - przyzna³a Art.- £adownie tego statku pe³ne s¹ towarówdla Indii B³êkitnych.Tak¿e i zaopatrzenia maj¹ doœæ jak na tak d³ug¹ podró¿.Mo¿e jest nieco za du¿y dla nas, ale za to bardzo zwrotny.No i jestuzbrojony.Tak, na „S³oniu" s¹ dzia³a - potwierdzi³ posêpnie Upiorny.- Siedem.Policzy³em, gdy stali w porcie.To bardzo roztropnie z pañskiej strony, panie 0'Shea- zauwa¿y³a Art.- To kolejny powód, by ten ¿aglowiec zdobyæ.Kawowym ¿aglowcem szarpnê³o, jakby i on zaczyna³ siê denerwowaæ - alboekscytowaæ - rodz¹cym siê pomys³em.Czarny Majster natychmiast znalaz³ siê przyburcie i zwymiotowa³.- Molly - ci¹gnê³a spokojnym, rzeczowym tonem Art- nie wda³aby siê jednak w walkê, prawda? Na pewno nie bezpotrzeby.Zdoby³aby „S³onia" za pomoc¹ któregoœ ze swoichszczwanych podstêpów.Upiornemu przypomnia³ siê jeden z epizodów w granej przez nich sztuce.Na przyk³ad uda³aby, ¿e wpadliœmy w tarapaty.Sprawia³aby wra¿enie, ¿e trzebanas ratowaæ.S³usznie - przytaknê³a Art.- Pozwólmy zatem „S³oniowi" nas uratowaæ.A kiedyju¿ znajdziemy siê na jego pok³adzie.- dziewczyna urwa³a i zamyœli³a siê nachwilê.- Podnieœæ kotwicê! P³yniemy za nim!Aktorzy podnieœli tak¹ wrzawê, jakiej siê spodziewa³a.Rozleg³y siê krzyki protestu, ironiczne uwagi i kpi¹ce œmiechy.Art sta³a nieporuszona.Kiedy wrzawa nieco przycich³a, doda³a:- Widzê, ¿e zapomnieliœcie, po co to wszystko robimy.Obiecaliœmy znaleŸæ panu Feniksowi wyp³ywaj¹cy w morzeokrêt.Chyba nie chcecie, by wpad³ w rêce stró¿Ã³w prawa,mam racjê? Co wiêcej, sami chyba te¿ nie chcecie dostaæ siê w ich ³apska, co?Bo jeœli on wci¹¿ bêdzie z nami.Aktorzy-piraci popatrzyli najpierw na dziewczynê, a potem po sobie.- Tak, to kwestia honoru - zgodzi³ siê Upiorny.- Musimymu pomóc w ucieczce.Ale on akurat zapad³ na chorobêmorsk¹, Art.Le¿y w ³adowni na kawie.Wiêc na „S³onia" siêraczej nie za³apie.- Tym siê nie bêdziemy przejmowaæ - rzuci³a Art.Uczciwy sta³ ju¿ przy kabestanie i zacz¹³ podnosiæ kotwicê.Do³¹czy³ do niego Walter.Ma³ych ¿agielków nie trzeba by³o stawiaæ.Nawet nie opuœcili ich na noc.Art stanê³a za ko³em sterowym.S³ony Peter zszed³ na dó³, by oznajmiæ Feliksowidobr¹ wiadomoœæ, ¿e wsadz¹ go na okrêt, p³yn¹cy do Indii B³êkitnych.Nieoczekiwanie - spotka³ siê z Feliksem ju¿ na drabince.Jasnow³osy pasa¿erwcale nie wygl¹da³ na chorego, raczej na pochmurnego.I bardzo mokrego.- Nabieramy wody.- W ³adowni!? Art! - krzykn¹³ Peter, wspinaj¹c siê podrabince na górê.- Art! Nabieramy wody.!To nie by³y ju¿ krzyki protestu, ale dziki wrzask, poœród którego rozleg³o siêwarkniêcie Czarnego Majstra.Przedziurawi³a nas! Szalona, przeklêta dziewucha.Utoniemy.Na Piekielne Je¿ozwierze!Stoj¹ca u steru Art zmarszczy³a brwi i popatrzy³a na nich z góry.Nie przedziurawi³am statku.To na pewno tylko woda z zêzy podnios³a siê o cal.Patrz na mnie - Feliks wskaza³ na swoje buty i spodnie.By³y mokre do kolan.Ona oszala³a i na dodatek jest zupe³nie bez sercakrzykn¹³ do zdjêtych przera¿eniem aktorów Czarny Majster.Zrobi wszystko, byle tylko postawiæ na swoim i zrealizowaæ ten swój pomylonyplan.Arty, ¿aden z nas nie potrafi p³ywaæ - przypomnia³ Upiorny g³osem raczej pe³nym³agodnego smutku ni¿ pe³nego przera¿enia gniewu.Ja umiem - zauwa¿y³ Ebad.Có¿, masz szczêœcie.Teraz poczuli to wszyscy.W zachowaniu ¿aglowca.Mimo ¿e wci¹¿ ci¹³ fale, gnanypomyœlnym, wiej¹cym od l¹du wiatrem, przeszywa³y go wstrz¹sy i zacz¹³ siêzanurzaæ.Wyspa Korzenna zosta³a daleko za nimi.Jeszcze dalej by³o Port's Mouth.A bia³y „S³oñ" ¿eglowa³ przed nimi, wyprzedzaj¹c „Irack¹ Ka" o nieca³e pó³mili.Walt, Uczciwy, Peter, Wonsacz, Dirk, Ebad - rzuci³a Art wyraŸnym, mocnym g³osem- wynieœcie na pok³ad beczki z kaw¹.Wyrzuæcie kawê za burtê.Odci¹¿ymy ³ajbê.Dziêki naszemu kochanemu sponsorowi nie mamy tu szalup.U¿yjemy wiêc pustychbeczek.Dziêki nim uda siê nam utrzymaæ na powierzchni.I dajcie tamtymsygna³.Sygna³? Ale jak mamy to zrobiæ? - sykn¹³ Czarny Majster, w którego g³osiefalowa³y oceany jadu.Mo¿e pan na przyk³ad podpaliæ swoje kalesony, panie Majster.Jakkolwiek.Krzyczcie! Wszyscy macie dobre aktorskie g³osy.Skorzystajcie z nich.Toprzecie¿ tylko marne pó³ mili
[ Pobierz całość w formacie PDF ]