[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Silje mnie zbi³a! - W jej oczach lœni³a ¿¹dza sensacji.- Tak, tak.S³ysza³em o pewnej m³odej damie, którarozsypa³a roz¿arzone wêgle po pod³odze.S¹dzê, ¿e Siljenie bi³a tak mocno.Kiedy Dag zosta³ nasmarowany i ponownie ubrany,usiedli do sto³u.Dla Sol by³o ju¿ doœæ póŸno i zaczê³atrochê marudziæ.- Myœlê, ¿e wypryski mog¹ mieæ coœ wspólnego z tym,co on je - powiedzia³ Tengel.- O tej porze roku krowydostaj¹ rzepê.To mo¿e byæ dla niego za ostre.PowiemEldrid, by karmi³a jedn¹ krowê wy³¹cznie sianem, zobaczy-my, czy to pomo¿e.Musimy uwa¿aæ na tego ch³opczyka.Wiesz przecie¿, ¿e nigdy nie dosta³ matczynego mleka.Silje popatrzy³a na niego wielkimi oczami.- Tak du¿o wiesz! Nigdy nie s³ysza³am, by ktoœrozumowa³ w ten sposób.To znaczy zastanawia³ siê, cojedz¹ krowy.- Tak, my z naszego rodu wiemy wiele - potwierdzi³z gorycz¹.- Ale zgadzam siê z Eldrid, ¿e potrzebna cipomoc.Masz takie cienie pod oczami.- Nie zostaje mi zbyt du¿o czasu na sen, Dag p³aczedzieñ i noc.Wiesz, Tengelu.- zaczê³a z entuzjazmem.- Tak?- W tamtej izbie.stoj¹ stare krosna.Tak bardzochcia³abym móc tkaæ.Rozjaœni³ siê.- Ale¿ tak, oczywiœcie! Poproszê Eldrid, by je roz-stawi³a.Naturalnie jeœli ma we³nê.- Mogê uprz¹œæ sama.Przy krosnach le¿¹ góry we³ny.Bo wiesz, ja nic nie umiem.To pomog³oby mi przestaæ siêczuæ tak bezu¿yteczn¹ i bezwanoœciow¹.- Ale¿, drogie dziecko, naprawdê tak siê czujesz?Sol skuli³a siê na ³awie i zasnê³a w swej najlepszejsukience.By³a nieprzyzwyczajona do tak d³ugiego siedzenia,ale Silje wiedzia³a ¿e wszelkie próby pos³ania jej do ³Ã³¿kaprzed przyjœciem Tengela by³yby skazane na niepowodzenie.- Tak, jestem bezu¿yteczna - powtórzy³a Silje.- To, copotrafiê, nikomu nie jest tak naprawdê potrzebne.Bene-dykt te¿ tak mówi³.- Benedykt stwierdzi³, ¿e jesteœ ma³¹ artystk¹, cz³owie-kiem twórczym i nie powinno siê obci¹¿aæ ciê zbytprozaicznymi obowi¹zkami.To mo¿e Ÿle wp³yn¹æ natwoje nerwy.Dok³adnie tak sta³o siê dzisiaj.- Wstydzê siê tego.Tengel nigdy nie dotkn¹³ kobiety.Teraz jednak od-ruchowo wyci¹gn¹³ d³oñ i delikatnie pog³aska³ dziew-czynê po policzku.Silje drgnê³a, odwróci³a g³owê i lekkomusnê³a ustami jego rêkê.Z³apa³ j¹ za w³osy i mocnouœcisn¹³.G³êboki, d³ugo wstrzymywany oddech wstrz¹s-n¹³ ca³ym jego cia³em.- Muszê ju¿ iœæ - rzuci³, podnosz¹c siê gwa³townie.Podskoczy³a.- Czy przyjdziesz wkrótce znowu?Wpatrywa³ siê w ni¹.- Nie wiem.Próbujê unikaæ odwiedzin, ale.- Ale?- Kiedy Eldrid przysz³a dzisiaj po mnie i powiedzia³a,¿e powinienem tu zajrzeæ, jakbym dosta³ gor¹czki.Tak,przyjdê.Ale nigdy sam.nie mam na to si³y.Zajmê siêjutro dzieæmi.Szybko wsta³.Silje po³o¿y³a Sol do ³Ã³¿ka, posprz¹ta³a i zamyœlonazaczê³a siê rozbieraæ.Zwykle zostawa³a w koszuli, by³azbyt nieœmia³a, by rozebraæ siê ca³kiem do naga.Jednaktego wieczoru siedzia³a d³u¿ej na skraju ³o¿a, w czer-wonym blasku ognia z paleniska.Powoli, jakby w transie,zdjê³a koszulê i od³o¿y³a j¹ na bok.Nie maj¹c odwagispojrzeæ w dó³, ostro¿nie dotknê³a swej skóry, pog³adzi³ad³oñmi piersi, smuk³¹ taliê.Czu³a, ¿e jest szczup³a i zgrab-na, ¿e jej piersi s¹ twarde i jêdrne.Po³o¿y³a d³oñ nabrzuchu, poczu³a, jak bardzo jest p³aski.Z lêkiem popat-rzy³a w dó³.Podoba³oby mu siê moje cia³o, pomyœla³a.Nie maw nim nic brzydkiego.Gdyby tylko chcia³.Ocknê³a siê.Opuœci³a j¹ œmia³oœæ, zamiast niej pojawi³siê wstyd.Szybko naci¹gnê³a koszulê.Spotkanie odby³o siê w domu wodza, ojca Heminga.Silje uda³a siê tam wraz z Eldrid, spiêta, a jednoczeœnieciekawa.Tengel przyszed³, by dopilnowaæ dzieci.Mia³anadziejê, ¿e jego ledwie zauwa¿alny uœmiech da jej si³y naca³y nastêpny tydzieñ.Dom, do którego przysz³y, by³ wspania³y.Choæ wiel-koœci¹ nie móg³ siê równaæ z domem Benedykta, to jednakby³o w nim wszystko, czego tylko mo¿na by³o sobie¿yczyæ, zw³aszcza jak na tak odosobnione miejsce.Domo-stwo zdobi³y piêkne, rzeŸbione w drzewie ornamenty.Ka¿dy próg, ka¿da belka to osobne dzie³o artysty.Silje by³a tak zauroczona, ¿a zapomnia³a siê przywitaæ.- Tak - zagadn¹³ wyprostowany jak struna brodatymê¿czyzna, ojciec Heminga.- £adne, prawda?Silje ocknê³a siê i oderwa³a wzrok od podziwianejw³aœnie belki.- Nieprawdopodobnie piêkne.Kto to zrobi³?- O, to bardzo stare.Przypuszczam, ¿e ma ze dwieœcie lat.Wykona³ to jeden z moich przodków.Rozumiem, ¿e ty jesteœSilje.Heming opowiada³ mi o tobie.Mówi³, ¿e pomaga³aœzdobiæ koœció³.Znasz siê wiêc na takich rzeczach.Rozeœmia³ siê pogardliwie.Có¿ kobieta mo¿e wiedzieæo sztuce?Silje w koñcu przypomnia³a sobie, czcgo wymagauprzejmoœæ, i sk³oni³a siê g³êboko.Niedaleko sta³ He-ming, na jego twarzy malowa³ siê kpi¹cy uœmieszek, nicjednak nie mówi³.- Zrozumia³em te¿, ¿e uratowa³aœ ¿ycie mojemuniepoprawnemu synowi - ci¹gn¹³ wódz.- Nale¿¹ ci siêmoje najgorêtsze dziêki.- Nie uczyni³am zbyt wiele - powiedzia³a nieœmia³o.- To g³Ã³wnie zas³uga Tengela.Wódz spojrza³ na ni¹ przenikliwie.Sposób, w jakiwymówi³a imiê Tengela - z szacunkiem, wstrzymuj¹coddech - zadziwi³ go.Eldrid i Silje wprowadzono do sali, w której zebrali siêLudzie Lodu.Brakowa³o tu jednak tych, którzy mielinajwiêksze prawo, by tak siê zwaæ - potomków z³egoTengela.Tych, nad którymi ci¹¿y³o jego przekleñstwo.Silje znalaz³a siê pod ostrza³em spojrzeñ i ogarnê³o j¹niezwyk³e onieœmielenie.Po obu stronach d³ugiego sto³uustawiono ³awy.By³a tam strona mêska i strona kobieca,obydwie wydawa³y siê jednakowo krytycznie nastawionedo nowo przyby³ej.Eldrid przygotowa³a Silje na takieprzyjêcie.Dziewczyna mieszka³a w domu tych, którychsiê obawiano.Z jak daleka musia³a przybyæ, skoro siê nato odwa¿y³a?Nikt nie powiedzia³ ani s³owa.Jedyne, co jej pozos-tawa³o, to sk³oniæ siê przy drzwiach i czekaæ.Wewn¹trzzobaczy³a coœ, co pozwoli³o jej zrozumieæ, czym jest³¹czenie siê bliskich krewnych.Spostrzeg³a dwóch krety-nów z rozdziawionymi ustami, mê¿czyznê wyraŸnie cho-rego na umyœle i jeszcze innych, sprawiaj¹cych wra¿eniegroŸnych dla otoczenia.Akceptowano ich jednak, to wzruszy³o Silje.Niemog³a tylko poj¹æ, dlaczego w takim razie wykluczono zespo³ecznoœci tak wspania³ego cz³owieka jak Tengel.Wskazano jej miejsce na kobiecej ³awie i modlitwamog³a siê rozpocz¹æ.Silje nie potrafi³a siê skupiæ, choæbardzo siê stara³a.Widzia³a, ¿e potrzebne jest jej S³owoBo¿e, rozprasza³y j¹ jednak kose spojrzenia.Spojrzenia,które ucieka³y, gdy tylko napotyka³y jej wzrok.Wprawdzie wiêkszoœæ na sali stanowili normalni lu-dzie, lecz ich obecnoœæ nie umniejsza³a wcale grozysytuacji.Wrêcz przeciwnie.Uwagê Silje zwróci³a grupach³opców, którzy gapili siê na ni¹ bez za¿enowania,uporczywie.Jeden z nich wyró¿nia³ siê szczególnie.Siljeinstynktownie wyczu³a, ¿e w³aœnie przed nim musi siêmieæ na bacznoœci.Kiedy modlitwa dobieg³a koñca, wszyscy powstali.Kuswemu przera¿eniu odkry³a, ¿e kilku upoœledzonychci¹gnê³o za sob¹ ³añcuchy.A wiêe to w ten sposób siê nimizajmowano! Silje serce krwawi³o z ¿alu, gdy na topatrzy³a.Mo¿e jednak nie by³o innego wyjœcia?W drodze powrotnej nie czu³a siê wcale pokrzepionaBo¿ym S³owem.Ogarnê³o j¹ przeszywaj¹ce wspó³czuciedla wszystkich w dolinie.Ze zrozumieniem myœla³a o tym, o czym kiedyœ mówi³aEldrid - w wielu przypadkach pobo¿ne miny by³y czyst¹hipokryzj¹.Za zamkniêtymi drzwiami czczono innychbogów - niewidzialne si³y natury, nadprzyrodzone istoty,którym nie œmiano nawet nadaæ imienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]