[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pani Hudson przed kilkomaminutami wchodzi³a do domu, te¿ j¹ widzia³am, lecz teraz nie pozosta³o po niejani œladu.Musimy zawiadomiæ policjê.- Tak, oczywiœcie - ruszy³ w stronê domu.- Nie ma jej tam - powstrzyma³a go kobieta.- Rozejrza³am siê bardzo dok³adnie.- Mo¿e.mo¿e j¹ pani przeoczy³a?- Panie, wydarzy³o siê straszliwe nieszczêœcie, mo¿e wiêc pobieg³a, bysprowadziæ pomoc.- Nieszczêœcie? - zawróci³ i spojrza³ na kobietê.- Pan Hudson przewróci³ siê na drzwi do ogrodu.Zapewne rozci¹³ sobie aortê.- Ale.przecie¿ ca³y czas by³em tutaj.Zza rogu wy³oni³ siê pulsuj¹cy czerwonym œwiat³em policyjny radiowóz.Szybkopodjecha³ pod dom i zahamowa³ tu¿ przy wozie Thurlowa.Drzwi otworzy³y siê ipojawili siê dwaj policjanci.W jednym z nich Thurlow rozpozna³ Carla Maybecka.Koœcisty, szczup³y mê¿czyzna o w¹skiej, chytrej twarzy ruszy³ ku niemu przeztrawnik.Jego kolega podszed³ do kobiety.- O, i doktor te¿ jest tutaj - zdziwi³ siê Maybeck.- Co pan tu robi? Co siêsta³o? Powiadomiono nas o jakimœ wypadku.Karetka ju¿ w drodze.- Ta kobieta powiada, ¿e Neville Hudson nie ¿yje.przewróci³ siê na drzwi doogrodu.Wiêcej nie wiem.Mo¿e powinniœmy wejœæ do œrodka.- Oczywiœcie, doktorze.Maybeck podbieg³ do drzwi wejœciowych.Szarpn¹³ za klamkê, by³y zamkniête.- Naoko³o - krzyknê³a s¹siadka.- Trzeba wejœæ przez werandê.Zbiegli po schodkach, okr¹¿yli dom i znaleŸli siê w ogrodzie.Krople deszczuspada³y z poruszanych liœci i wkrótce byli mokrzy.Thurlow bieg³ niczym weœnie.Ruth! Mój Bo¿e, gdzie ona jest? Na rogu wpad³ na wilgotny trawnik; omalsiê nie przewróci³, lecz zaraz ruszy³ przed siebie.Sekundê póŸniej spogl¹da³na zakrwawione zw³oki Neva Hudsona.Po krótkich oglêdzinach policjantwyprostowa³ siê.- Nie ¿yje.- stwierdzi³ lapidarnie, spogl¹daj¹c na Andy'ego - Jak d³ugo pantu przebywa?- Przywióz³ tu pani¹ Hudson niespe³na pó³ godziny temu - wtr¹ci³a s¹siadka.- Czeka³em w samochodzie - wyj¹ka³.- To prawda - potwierdzi³a kobieta.- Widzia³am, jak przyjechali.Pani Hudsonwysiad³a i wesz³a do domu.Myœla³am, ¿e zaraz us³yszê jakieœ krzyki, boHudsonowie czêsto siê k³Ã³cili.Musi pan wiedzieæ, ¿e ju¿ od jakiegoœ78czasu ¿yli w separacji.To ona go rzuci³a.PóŸniej us³ysza³am brzêk szyby,ale by³am w³aœnie w ³azience.Od razu wybieg³am do kuchni i spojrza³am przezokno.- Widzia³a pani pani¹ Hudson? - spyta³ policjant.- Nie.Ale z drzwi unosi³ siê jakiœ dym, jakby ktoœ pali³ papiery.Byæ mo¿echcia³ otworzyæ drzwi na werandê, aby wywietrzyæ pokój.Wie pan, Hudson du¿opi³ i.Thurlow zwil¿y³ koñcem jêzyka wyschniête wargi.Zorientowa³ siê, ¿e strachpowstrzymuje go przed wejœciem do œrodka.- Mo¿e nale¿a³oby wejœæ i rozejrzeæ siê wewn¹trz? - przezwyciê¿y³ siê.- Tak - odpar³ Maybeck, spogl¹daj¹c mu w oczy.- To powinniœmy przedewszystkim.Us³yszeli odleg³y sygna³ nadje¿d¿aj¹cej karetki i po chwili dobieg³ ich odg³oshamuj¹cego przed domem wozu.- Lekarz ju¿ przyby³ - rzek³ drugi policjant, wychodz¹c zza rogu domu.- Co znim? - wymownie spojrza³ na nieboszczyka.- Jemu ju¿ nic nie jest w stanie pomóc - odpar³ Maybeck.- Lepiej go zostawiæ wspokoju.Trzeba bêdzie zdj¹æ odciski palców.Odeœlij ich z powrotem.Policjant zmierzy³ Andy'ego nieufnym spojrzeniem.- To doktor Thurlow - przedstawi³ go Maybeck.- Aha.- Mê¿czyzna zawróci³ i poszed³ w kierunku dwóch ludzi w bieli,czekaj¹cych w alejce.Maybeck szerokim ³ukiem wymin¹³ zw³oki i poszed³ dosypialni.Thurlow pod¹¿y³ za nim.Od razu spostrzeg³ stertê ubrañ na ³Ã³¿ku.Wpiersi poczu³ bolesny skurcz.S¹siadka mówi³a, ¿e Ruth tu nie ma, ale.Policjant pochyli³ siê, zagl¹daj¹c pod ³Ã³¿ko.Zaraz jednak wyprostowa³ siê.- Czuje pan coœ? - spyta³, krêc¹c g³ow¹.Thurlow skin¹³ twierdz¹co.Wszêdzieunosi³ siê dziwny zapach; jakby smród przepalonej instalacji elektrycznej.Poszed³ za policjantem, skwapliwie omijaj¹c nieruchomy postaæ, która jeszczeniedawno by³a mê¿em Ruth.Obok krz¹tali siê ju¿ ludzie z taœmami mierniczymi,aparatami fotograficznymi i pêdzelkami, spogl¹daj¹cy na wszystko uwa¿nym,ch³odnym wzrokiem.M¹¿ Ruth.pod t¹ etykiet¹ kry³o siê wiele.ca³kiem niema³o.Chcia³ tylkowiedzieæ, gdzie siê podzia³a Ruth.Czy uciek³a? Owszem, by³a niezwyklezdenerwowana, lecz czy w tym stanie potrafi³aby zabiæ? Co to za chmura, któr¹opisywa³a s¹siadka? I ten dziwny zapach.Wyszli na ulicê.Przed domem t³oczy³a siê ju¿ spora gromada ciekawskich.PrzywjeŸdzie do gara¿u s¹siedniej willi sta³ bia³y wóz, ruchome laboratoriumpolicji kryminalnej.- Wie pan, doktorze - odezwa³ siê z lekkim wyrzutem Maybeck.- Nie powinien pansiadaæ w nocy za kierownic¹ w tych ciemnych okularach.- To szk³a chromowe - wyjaœni³ Thurlow.- Poza tym nie s¹ tak ciemne, jak siêwydaje na pierwszy rzut oka.- A jednak lepiej bêdzie, jeœli pojedzie pan z nami - nie ustêpowa³ Maybeck.-Odwieziemy tu pana z powrotem.- W porz¹dku.Niech mi pan tylko powie, czy ktoœ nie powinien siê zaj¹æposzukiwaniem pani Hudson?- Oczywiœcie, bêdziemy jej szukali, doktorze - pokiwa³ g³ow¹ policjant.-Poszukamy i znajdziemy, proszê siê nie martwiæ.Czy rzeczywiœcie? - zamyœli³ siê Thurlow.- Ciekawe, kim byli ci, którzy nasobserwowali i chcieli manipulowaæ naszymi emocjami.Wiem, ¿e to by³o realne!Jeœli siê mylê, to znaczy, ¿e zwariowa³em, a przecie¿ dobrze wiem, i¿ niejestem szalony.Spojrza³ na swoje nogi - buty by³y zupe³nie mokre.Joe Murphey.- pomyœla³.- On tak¿e wiedzia³, ¿e nie zwariowa³, a przecie¿
[ Pobierz całość w formacie PDF ]