[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zanim koszyk dotar do niego, zniknowszystko, co lepsze.Tydzie w tej celi by wyrokiem mierci. Potem soce znikno z tropikaln szybkoci i wiolonczelowy chór muchustpi miejsca zmasowanym skrzypcowym tonom komarów.Niezmienny optymizmInnulariego zdawa si równie zanika i uzdrawiacz pogry si w mylach.Wallie skierowa rozmow na wierzenia religijne ssiada i usysza t samprost opowie o reinkarnacji, jak usysza od niewolnicy.- Przecie to oczywiste - stwierdzi uzdrawiacz, a jego gos brzmia tak,jakby równie mocno próbowa przekona siebie, co Wallie'ego.- Rzeka jestBogini.Jak Rzeka pynie od miasta do miasta, tak samo nasze dusze pyn odycia do ycia.- Nie moesz przypomnie sobie poprzednich ywotów, prawda? - Walliepozosta sceptyczny.- Co to jest dusza, jeli nie twoim umysem?- Czym cakiem innym - upiera si czowieczek.- Miasta s ywotami, aRzeka jest dusz.To alegoria, która nas prowadzi.Podobnie jest z paciorkamina sznurkach.- O, do diaba! - powiedzia cicho Wallie.Ucich.Nie moesz przesunmiasta nad rzek, ale moesz rozwiza sznurek, poprzestawia paciorki dookoa,a potem znów zawiza sznurek. Soneczne wiato zgaso i niebo ponad nim wypenio niewiarygodne piknopiercienia, wstg srebrnego wiata, które sprawiay, e zwyky ksiycwydawa si tak banalny jak arówka.Pomyla o wspaniaoci wodospadu, którynazwali Sdem.To by bardzo pikny wiat.Cho obraenia go bolay, mógtroch spa.Skurcze nóg byy wspólnym udziaem wszystkich winiów, wicej tusyszao si jków ni chrapania.System piercieni, który niewolnica nazwaabogiem marze, stanowi dobry miernik czasu.Ciemna luka oznaczajca cieplanety podniosa si na wschodzie zaraz po zajciu soca i przemieszczaa siprzez niebo.O pónocy zobaczy, e wyznacza ona dwie równe arkady. Nadszed nastpny dzie, a on jeszcze nie obudzi si w realnoci. wit wsta pogodny, obiecujc dzie równie pikny jak poprzedni.UzdrawiaczInnulari wydawa si rozczarowany i wreszcie wyzna, e w bardzo deszczowe dni,kiedy Bogini nie moe zobaczy Sdu, nie ma egzekucji.Czyszczenie nadeszo imino.Winiowie wiercili si w niespokojnej ciszy; wymieniajc nerwoweszepty. Wtedy dwóch kapanów, trzech szermierzy i czterech niewolników zeszo zestukotem na dó.Gdy uderzya w nich fala smrodu, wszyscy jak jeden mskrzywili si.- Innulari, uzdrawiacz pitego stopnia, za niedbalstwo.- Kinaragu, ciela trzeciego stopnia, za kradzie.:- Narrin, niewolnik, za krnbrno. Gdy kapan wywoywa kolejne imi, szermierz wskazywa wywoanego.Niewolnicy podnosili pyt.Kady wrzeszcza z bólu, kiedy musia wyprostowazesztywniae nogi i kady po kolei by wywlekany na gór.W ten sposóbnajblisi ssiedzi Wallie'ego i kolejny mczyzna w szeregu zostali zabrani naegzekucj.Oddzia mierci odszed.Wtedy znów przysano koszyk z owocami.Wallie uwiadomi sobie, e zaczyna mu brakowa rozmownego Innulariego.Wgodzin czy dwie póniej usysza bicie dzwonu.Zastanowi si, czy niepowinien pomodli si za uzdrawiacza do jego bogini, ale nie zrobi tego.Pónym rankiem przyprowadzono kolejnych piciu ludzi.Chocia cigle byojeszcze miejsce dla wielu, pomieszczenie nagle wydao si zatoczone.Wallieotrzyma dwóch nowych ssiadów, którzy ucieszyli si, widzc szermierzasiódmego stopnia w wizieniu.Gdy próbowa podj rozmow, drwili z niego iodpowiadali wyzwiskami.By wyczerpany bólem i brakiem snu, ale jeli tylkoudao mu si zdrzemn, oni sigali do niego i szczypali zoliwie. Nagle zapada cisza.Wallie spojrza w gór i zobaczy sdziego,przygldajcego si mu z zadowolon pogard zza bezpiecznej ciany pyt.W oburkach sdzia trzyma bambusow trzcin, wyginajc j w zamyleniu i nie byotu wtpliwoci, kogo sobie zaplanowa jako ofiar.Pierwsz decyzj Wallie'egobyo, e nie pokae po sobie strachu.To nie powinno by trudne, gdy jegotwarz bya tak zapuchnita, e prawdopodobnie nie móg si na niej pojawi wogóle aden wyraz.Czy powinien spróbowa wyjanie, czy raczej pozosta cicho? Gdy to rozwaa, przesuchanie si zaczo.- Jak brzmi pierwsza sutra? - zapyta Hardduju.- Nie wiem - odpowiedzia spokojnie Wallie, mia nadziej, e spokojnie.-Ja. Zanim zdy powiedzie co wicej, sdzia smagn bambusem przezpowierzchni lewej stopy Wallie'ego.Poczu przeszywajcy ból, odruchowoszarpn stop i otar jej grzbiet o kamie, zdzierajc skór.Hardduju uwanieprzyglda si jego reakcji i wydawa si z niej zadowolony.- Jak brzmi druga sutra? Tym razem uderzy w praw stop. Powróci do lewej stopy przy trzeciej sutrze.Ile ich jeszcze moe by? Poszóstej sutrze sadysta przesta pyta, tylko kontynuowa chost, patrzc zrozszerzajcym si umiechem i oczywistym podnieceniem na mk Wallie'ego, ajego twarz czerwieniaa coraz bardziej i promieniaa.Uderza raz w jednstop, raz w drug, a czasem markowa uderzenie, eby zobaczy, jak stopapodryguje uderzajc o kamie w przewidywaniu bólu. Wallie próbowa wyjania, ale go nie suchano.Próbowa milcze, dopókikrew przygryzionego jzyka nie wypenia mu ust. Próbowa wrzeszcze.Próbowa baga. Paka. Widocznie zemdla, poniewa nie przypomina sobie odejcia potwora.Prawdopodobnie by w szoku, poniewa reszta dnia mina dziwnie nie zapamitana- bya dugim, rozedrganym, chaotycznym piekem.Moe to si dobrze zoyo, enie móg zobaczy swoich zniszczonych stóp, spoczywajcych w pomieniach, podrugiej stronie kamiennej pyty.Soce przesuwao si, cienie dachowejkratownicy przepezay po nim, a muchy przybyway, eby zbada jego rany.Alessiedzi nie podszczypywali go ju wicej i nie drwili z niego. Wieczorny koszyk zosta posany wzdu szeregu, a on przesa go dalej, niejedzc ani nie zwracajc na uwagi.Soce zachodzio.Niebo ciemniao szybko, gdy Wallie poczu, e wyrywa si zwywoanego szokiem letargu.Podcign si do pozycji siedzcej i rozejrza.Wszyscy pozostali winiowie leeli be ruchu.Olizy pokój by wyciszony,parowa po ostatnim zalewie, peen cieni w gasncym wietle.O pyt, która wizia kostki Wallie'ego, opiera si brzowy chopczyk.Nadalby nagi, nadal tak chudy, jakby zrobiony z patyków, nadal trzyma w jednejrce ulistnion gazk.Jego twarz pozbawiona bya wyrazu.- No, czy to ma znaczenie? - zapyta.- Tak, ma - powiedzia Wallie.To byy pierwsze sowa, które wypowiedziapo odejciu Hardduju.Jego stopy wydaway si bryami wrzeszczcego bólu, któryzatopi wszystkie pozostae bóle i obraenia. Chopczyk nie odzywa si przez chwil, przygldajc si uwanie winiowi,ale w kocu powiedzia:- Sd wityni obraduje, panie Smith, rozwaajc pask spraw.Jakiwerdykt chciaby pan usysze?- Ja? - powiedzia Wallie.- Jak ja mog wpyn na werdykt sdu? - Czusi wyty ze wszystkich emocji, by zbyt obolay, eby czu nawet oburzenie. Chopiec uniós brew.- Wszystko to zdarzyo si wewntrz paskiej gowy, to wszystko jestpaskim wyobraeniem.Pan sam to powiedzia.Czy nie moe pan podyktowawerdyktu?- Nie uwaam, ebym móg wpyn na sd wityni - powiedzia Wallie -.ale myl, e ty moesz.- Aha! - powiedzia chopiec - Moe do czego dochodzimy.- Opar rce napycie i podcign si siedzia, dyndajc nogami.- Kim jeste? - zapyta czowiek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • coubeatki.htw.pl