[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pięli się w górę serpentynami wciąż wyżej i wyżej; zdawało się, że jeszcze chwila, a dosięgną nieba.Aż nagle zaskrzyło się przed nimi Morze Śródziemne, niczym ogromny płat blachy lśniący w przedwieczornym słońcu.Imogenie dech zaparło w piersiach.Cable wyjęła przybornik do makijażu.Imogena byłaby szczęśliwa, mając do dyspozycji choć trochę jednorazowych tamponów kosmetycznych, z których Cable i Yvonne korzystały przy każdej okazji.Tymczasem nawet jej flanelowa ściereczka znajdowała się w walizce w bagażniku.- To Port-les-Pins - powiedział Mart.Imogena wyciągnęła szyję.Daleko w dole wzgórze było gęsto zabudowane małymi białymi willami o czerwonych dachach i zielonych okiennicach.Sklepy, kawiarnie, kasyna i pastelowe domy tłoczyły się, jakby chcąc zająć lepszą pozycję, jak najbliżej plaży.Flota kutrów rybackich oraz jachtów kołysała się na falach w przystani.I to ma być malutka wioska rybacka, pomyślała Imogena.Czekał ją jeszcze jeden wstrząs.Zawsze sądziła, że Francuzi jako naród są raczej brzydcy.Ale gdy tak jechali wzdłuż nabrzeża, widziała mnóstwo prześlicznych dziewczyn wracających z plaży, długonogich, opalonych na brąz, z włosami sięgającymi do pasa.Nic dziwnego, że Cable spędziła trzy kwadranse na „robieniu” twarzy, a Nicky sprawiał wrażenie małego chłopca, którego wpuszczono do sklepu ze słodyczami.Ich hotel, ‘La Reconnaissance’, mieścił się na odległym końcu nabrzeża.Na każdym balkonie suszyły się kostiumy kąpielowe i ręczniki.Gruba Madame, której towarzyszył jeszcze grubszy pudel, wyszła kołyszącym krokiem, gęgając z podniecenia, i ucałowała Matta w oba policzki.Imogena przekonała się z ulgą, że Nicky i ona mają osobne pokoje.- Madame połączyła względy przyzwoitości ze skąpstwem - wyjaśnił Matt po angielsku, gdy szli na górę po schodach wyłożonych czerwoną terakotą.- Za dwa pojedyncze pokoje dostaje więcej pieniędzy niż za jeden podwójny, ale jak długo zachowywane są pozory, nie obchodzi jej, kto wślizguje się do czyjego pokoju po zgaszeniu światła.Pokój Imogeny był bardzo malutki.Stało w nim obszerne pojedyncze łóżko, brakowało mydła, wieszaków na ubrania, jakichkolwiek szuflad, nawet najmniejszego ręcznika do twarzy.Za jedyny obrazek była zatknięta gałązka ostrokrzewu.Pięć lureksowych pędów sitowia stało w wazonie obok łóżka.Gdy wychyliła się przez okno, widziała z niego morze.Usiadła, przygnieciona kolejną falą rozpaczliwej tęsknoty za domem.Czuła, że włosy ma sztywne od kurzu, całe ciało bolało ją z powodu długiego pozostawania w bezruchu.Gdzieś za ścianą Yvonne narzekała głośno, że za kąpiel trzeba każdorazowo płacić dziesięć franków, Cable zaś molestowała Matta, by zszedł na dół i zmienił wtyczkę w jej podgrzewanych wałkach do włosów.Muszę się jakoś pozbierać, pomyślała Imogena.To przecież urlop, powinna spróbować dobrze się bawić.Umyła się, jak umiała najlepiej, w zupełnie zimnej wodzie i ubrała się w jedno ze swych nowych, obszernych pomarańczowych wdzianek.Włożyła pończochy i buty na podwyższonym obcasie, żeby wyglądać szczupłej i dodać sobie trochę wzrostu.Sporo trudu kosztowało ją zrobienie makijażu, zanim dołączyła do reszty towarzystwa siedzącego w barze.Natychmiast zdała sobie sprawę, że jest nieodpowiednio ubrana.Większość mężczyzn miała na sobie spodnie i koszule w pastelowych barwach, dziewczyny zaś dopasowane albo mocno ściśnięte paskami w talii sukienki, a na bosych stopach greckie sandały.Wiedziała, że otaczające ją opalone twarze śmieją się z niej.Nicky popatrzył na wdzianko ze źle skrywaną dezaprobatą.- Spodziewasz się dziecka, kochanie? - spytała Cable lodowatym tonem.- Wygląda ślicznie - powiedział Matt, który wypełniał właśnie brązowe formularze hotelowe.Klepnął krzesło obok siebie.- Usiądź tutaj, mała, i pozwól, że wpiszę twoje dane.Jak ci się podoba pokój?- Dziękuję, świetny - uśmiechnęła się z wdzięcznością Imogena.- Szkoda, że nie mogę tego powiedzieć o naszym - mruknęła Yvonne.- Nie mam lampki przy łóżku.- Pochłaniasz tyle surowych marchewek - dociął jej Matt - że powinnaś widzieć w ciemności.- Ten cały hotel przypomina dom noclegowy.Spodziewałam się czegoś trochę lepszego, na przykład tego tam.- Yvonne machnęła ręką w kierunku ogromnego hotelu „Płaza”, którego biało-czerwone parasole górowały nad zatoką.- Możesz się tam zatrzymać, jeśli jesteś przygotowana na to, żeby nie jeść i nie wychodzić nigdzie wieczorami - powiedział Matt.- Jedna noc w hotelu „Plaża” kosztuje tyle, ile dwa tygodnie w „La Reconnaissance”.- No, nie musi to być „Płaza” - ustąpiła Yvonne - ale z pewnością można tu znaleźć coś mniej prymitywnego.Matt wypełniał dalej formularz Imogeny.W rubryce „zawód” napisał bibliothecaire, co brzmiało niezwykle imponująco.- Madame była kiedyś bardzo dobra dla Marta - wyjaśniła Cable.- W czasach studenckich pozwoliła mi tu mieszkać praktycznie za darmo.Należała do ruchu oporu.Jestem pewien, że pożyczy ci swój rewolwer, jeśli dojdzie do strzelaniny z karaluchami.Imogena patrzyła na morze koloru błękitu pruskiego, które połyskiwało i skrzyło się w promieniach zachodzącego słońca.- Jak jest po francusku „modelka”? - spytał James, chcąc przerwać niezręczne milczenie i jednocześnie wypełnić formularz Yvonne.Catin - podpowiedział Matt.Cable stłumiła chichot, a James wpisał z namaszczeniem podane słowo do odpowiedniej rubryki.Grupa Niemców usiadła przy sąsiednim stoliku i zaczęła bębnić w blat, przywołując kelnera.- To miejsce jest pełne turystów - z niezadowoleniem stwierdziła Yvonne.- A ty nie jesteś turystką? - spytał Matt.Obok nich przeszła szczupła brunetka w koronkowej bluzce z połami celowo zawiązanymi pod biustem, by odsłonić pięknie opalony brzuch.- Chyba wszystkie dziewczyny noszą to w tym roku - powiedziała Cable.- Muszę też sprawić sobie coś takiego.- Co naprawdę znaczy catin? - spytała Imogena Nicky’ego, gdy spacerowali później wzdłuż plaży.- Prostytutka - wyjaśnił.Kolację jedli w restauracji wśród zwisających pnączy.W dole majaczył granatowy cień morza, roziskrzony światłami kutrów rybackich, wychodzących w morze na nocny połów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]