[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli będzie musiałna Wietrze.znosić te warunki dhiżej, niż planował, dopilnuje, by markiza za to Niewielki kamienny dom stał na wysokim wzgórzu przy jednej odcierpiała.z krętych uliczek Andory.Szkarłatne bugenwille pięły się po pobielonych ścianach domu, a wysokie kamienne mury otaczające budynek i dziedziniec oplatał bluszcz.W pobliżu nie było innych domostw, tak więc miejsce wydawało się idealne do wypełnienia dyskretnej misji.Markiza miała tylko jedną służącą i kucharkę, które z pewnością łatwo będzie unieszkodliwić, gdy zajdzie potrzeba.Oczywiście, wciąż pozostawało wiele problemów, które należało rozwiązać.Przez kilka dni pobytu w Andorze zdążył już zebrać wyczerpujące informacje na temat markizy.Mimo iż uchodziła za osobę zachowującą się z rezerwą, a nawet pogardliwie traktującą swoich sąsiadów, chętnie rozkładała swe zgrabne nogi przed pułkow-388TBURZAwcale nie znaczy, że Jean Marc zupełnie nie miał racji, starając się ciebie pozbyć, skoro go szpiegowałeś.Nie mogę go do końca obwiniać.- Ja też nie.- Nie rozumiem.18- Ja też go nie winię za to, że chciał się mnie pozbyć.Na jego miejscu próbowałbym zrobić to samo.Prawdę mówiąc, przez całą drogę z Paryża zastanawiałem się, jaki moment wybierze.- Skrzywiłsię i ponownie potarł skronie.- Żałuję tylko, że nie wybrał sposobu, po którym tak nie boli głowa.- Powiedział mi, że wybierał pomiędzy uderzeniem w głowę a środkiem nasennym w winie - oznajmiła z rozbrajającą szczerorrancois powoli otworzył oczy i wlepił wzrok w siedzącą po ścią.- Nie jesteś na niego wściekły?przeciwnej stronie salonu Catherine.- A dlaczego miałbym być? Jak już powiedziałem, na jego Zesztywniała i wyprostowała się na krześle.miejscu zrobiłbym to samo.- Spojrzał na zegar stojący na gzymsie- Jak się czujesz?kominka.- Już po trzeciej.To znaczy, że Andreas dawno wypłynąłOstrożnie uniósł się na łokciu z obitej brokatem sofy i przyłożyłw morze.rękę do czoła.Przytaknęła.- Tak, jakby ktoś uderzył mnie pałką - odparł bełkotliwie.-- Wyjechał zaraz po tym, jak zapadłeś w sen.Merde, pęka mi głowa.- A Juliette?- Na pewno do jutra wydobrzejesz - zapewniła go Catherine- Znalazłam w jej sypialni kartkę z wiadomością, że jedzie z nim.wstając.- Kazałam przygotować dla ciebie sypialnię.Pozwól, że Ale z pewnością nie wiedziała o tym, że on miał zamiar cię pomogę ci wejść na schody.unieszkodliwić.- Myślę, że wystarczająco mi już pomogłaś.- Francois powoli- Chyba nie.- Uśmiechnął się z wysiłkiem.- Jednak wątpię, czy postawił stopy na podłodze, walcząc o przyjęcie pozycji siedzącej.-byłaby tak zbulwersowana jak ty, że to zrobił.To przez to twoje wino.Nie podejrzewałem, że coś w nim może- I ja myślę, że nie.- Nagły uśmiech rozjaśnił jej twarz.- Ale na być.- Spojrzał jej w oczy.-1 nie podejrzewałem ciebie.To bardzo pewno skłaniałaby się raczej ku ogłuszeniu cię ciosem w głowę.Ona sprytnie ze strony Jeana Marca, że cię do tego wykorzystał.nie jest taka delikatna.- Uśmiech zniknął z jej twarzy.- Co- Wcale mnie nie wykorzystał.Nic o tym nie wiedziałam.- Zacisnęła zamierzasz teraz zrobić?wargi.- Byłeś gościem w moim domu i nie miał prawa tego robić.Wzruszył ramionami.Przyglądał się jej uważnie.- A co mogę zrobić? Jean Marc wygrał.Zanim dotrę do Hiszpanii,- Matko Boska, zaczynam wierzyć, że rzeczywiście nic nie zdąży już odnaleźć Tańczącego na Wietrze i dobrze go ukryć.wiedziałaś.A gdybym próbował zagrać z nim w otwarte karty, powiedziałby, że- Oczywiście, że nie.- Po chwili jednak dodała: - Ale td jestem szalony i że odwiedził Hiszpanię w interesach.Zresztą nie 390391IRIS JOMNSENBUR/Amam żadnego dowodu, że pojechał tam odnaleźć Tańczącego na- Musisz się teraz dobrze wyspać, a jeśli ci się nie polepszy, każę Wietrze.Cliociaż widzę, że wcale temu nie przeczysz.posłać po lekarza z Grasse.- Ani nie potwierdzam.- Nie jestem chory.Boli mnie głowa, to wszystko.- Nie próbuję cię zmuszać, byś go zdradziła.Szanuję lojalność.-- W Yasaro wyrządzono ci krzywdę.Nie pozwolę, żebyś wyjechałChwiejnie stanął na nogach.- Chyba poproszę cię, żebyś zaprowadziła I stąd chory.- Otworzyła drzwi i odsunęła się.- Będziesz potrzebowałmnie do tej sypialni, o której mówiłaś.Jestem wciąż tak oszołomiony, światła?że mam ochotę jedynie spać.- Nie.Połóż się spać.Jesteś zmęczona.- Pozwól, że ci pomogę.- Sięgnęła po srebrny kandelabr- Nie mogę teraz kłaść się spać.Niedługo zacznie świtać i zbierai przełożywszy ramię Francois przez swoje barki, otoczyła go ręką cze wyjdą na pola.w pasie.- Wesprzyj się na mnie.Jestem bardzo silna.Zmarszczył czoło.Spojrzał na nią z rozbawieniem.- Jesteś zmęczona.Powinnaś odpocząć.- Właśnie widzę.- Nie będę dzisiaj pracować na polu.Będę tylko nadzorować Podprowadziła go do drzwi salonu.I pracę zbieraczy.- Westchnęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]